Artur Ostrowski, zaprzysiężony już po raz trzeci poseł na Sejm RP. Muszę zacząć od pytania: na ile inny jest obecny parlament w porównaniu do dwóch poprzednich kadencji?
Trochę zbyt mało czasu upłynęło od wyborów i ślubowania, by móc to w sposób rzetelny ocenić. Nie mieliśmy czasu, by poznać się nawzajem. Na pewno spore zmiany są w samym klubie SLD, ponieważ jest on niewielki. Mamy 26 posłów, po tym jak odszedł do Ruchu Palikota Sławek Kopyciński. Pomijając oczywiście to, że niewielu jest u nas nowych kolegów i koleżanek. Co do innych klubów to są całkiem nowe twarze. Nowością jest też klub wspomnianego Ruchu Palikota, gdzie poza samym jego szefem i posłanką Nowicką są to osoby całkowicie bez doświadczenia parlamentarnego. Poznamy się lepiej, jak zaczniemy pracować w komisjach. Wtedy się okaże kto i co potrafi.
Partia Janusza Palikota pokazała, że jest dla Was silnym konkurentem i że będzie próbowała zająć Wasze miejsce po lewej stronie sceny politycznej.
Oceniamy, że duża część elektoratu Ruchu Palikota, to osoby głosujące kiedyś na SLD.
Elektorat się Wami rozczarował?
Myślę, że powody są różne. Przede wszystkim od strony wizerunkowej byliśmy mniej wyraziści. Palikot mocno odwoływał się do elektoratu antyklerykalnego. Sojusz od lat opowiada się za świeckością Państwa, robi to jednak w sposób mniej emocjonalny a więc nie przemawiający do wyobraźni odbiorcy. Także media bardziej eksponowały Palikota, miał lepszą prasę niż my.
Może dlatego, że był bardziej barwny
Zapewne tak, więcej ekspresji. Palikot mówił to samo co my bardziej dosadnie. My, jak się okazało byliśmy zbyt oględni. Mogliśmy mocniej mówić o relacjach Państwo - Kościół. Uważaliśmy, że mamy bardzo dobry program dla Polski i o nim chcieliśmy rozmawiać. Niestety w szumie medialnym, gdzie rolę odgrywały emocje, ten program się nie przebił.
Wydaje mi się, że dominuje „kuglarstwo”. Kampania wyborcza skupia się na festynach, pomijając poważne i rzetelne debaty i dyskusje o rzeczywistych problemach.
Wszyscy robili festyny. Gdyby to przyjąć, jako punkt odniesienia, to Platforma Obywatelska też robiła festyny. Również Prawo i Sprawiedliwość wybrało festynowy sposób prowadzenia kampanii. W ten sposób były one bardziej wizerunkowe i merytoryczne. Mało chęci do prowadzenia debat było z każdej strony.
W ten sposób tabloizujemy politykę a chyba nie o to chodzi.
Ale jak widać gadżety takie jak wibrator bardziej przemawiają do wyborców niż najlepszy nawet program. Jak lodówka zaprezentowana kiedyś w spocie wyborczym PiS.
Ewidentnie przechodzicie kryzys w SLD i chyba nie jest to tylko kryzys przywództwa. Problemy, jakie macie nie są związane tylko z osobą Grzegorza Napieralskiego ale mają szerszy kontekst.
Na pewno jest to nasz najsłabszy wynik wyborczy.
Z wyborów na wybory niższy
Ten jest najniższy odkąd funkcjonuje w Polsce Socjaldemokracja, czyli od czasu transformacji. Poparcie poniżej dwucyfrowego wyniku, jest to olbrzymia porażka. Na to się składa, jak już mówiliśmy wiele przyczyn i tylko jedną z nich jest Janusz Palikot.
Palikot zabrał Wam tylko część elektoratu. Dużą część wchłonęła Platforma Obywatelska. Rząd Leszka Millera miał na początku ponad 40% poparcia.
Z całą pewnością duża grupa osób oddała głos na Platformę przeciwko PiS. Jest też duża część elektoratu lewicy, która po prostu nie poszła na wybory.
Dlaczego?
Ponieważ nie potrafiliśmy dotrzeć do tej grupy z naszym programem, który jeszcze raz podkreślę był bardzo dobrą propozycją dla Polski.
Czas na zmiany?
Myślę, że tak. Czują to nie tylko członkowie SLD ale i sympatycy, wszyscy Ci, którzy się w jakiś sposób utożsamiają z lewicą. Jeśli nie dokonamy zmiany funkcjonowania partii lewicowej, to takie wyniki będziemy osiągać. Przed nami kongres i konwencja partii w grudniu. Będziemy na ten temat dyskutować.
Macie takie pomysły, by się zradykalizować i pójść drogą wytyczoną przez Palikota?
Jest taki pomysł, by zjednoczyć wszystkie te nurty lewicowe, czy centrolewicowe.
Ja nie wiem czy Palikot będzie zainteresowany tym, by się z Wami jednoczyć, na dzień dzisiejszy to on po lewej stronie rozdaje karty.
Myślę, że on wysyła takie sygnały. Gdyby było inaczej nie rozmawiałby z posłami SLD i nie byłoby przypadku Sławka Kopycińskiego.
Ale to on ma Was wchłonąć?
Nie chodzi o to, kto kogo ma wchłonąć ale, by pomyśleć o szerokiej formule, która jednoczyłaby wszystkie formacje.
Ale to już robiliście. Sojusz był zlepkiem takich partii i środowisk
Był ale minęło kilkanaście lat od tego czasu. Całość tworzyły i związki zawodowe i dawna SDRP i inne organizacje i stowarzyszenia lewicowe. Przez ostatnie 10 lat jednak zmieniła się rzeczywistość. Ta polityczna też. Trzeba również na nowo zdefiniować nasz stosunek do wielu problemów. Nie jesteśmy wyjątkiem. Podobny kryzys przechodzi europejska lewica, która wciąż nie określiła swojego stosunku do kryzysu gospodarczego. Wybuchają protesty w kolejnych krajach ale nie widać, by to partie lewicowe nadawały im ton.
W Polsce kryzys ma dopiero nastąpić, co potwierdza też minister Rostowski. Może on być wyjątkowo ciężki, bo dotąd byliśmy „zieloną wyspą” ze względu na dużą absorpcję funduszy unijnych, które koniunkturę podgrzewały. Kończy się okres programowania i czas przejściowy może się okazać sporym szokiem, tym bardziej że wiele samorządów jednak jest mocno zadłużonych, co może zabrzmi paradoksalnie właśnie w związku z korzystaniem z funduszy pomocowych. Wydatkując je często na inwestycje, które nie tylko nie generują zysków ale wręcz przysparzają kosztów. W Tomaszowie jako taką wskazałbym budowę krytej pływalni.
Zasilanie zewnętrzne spowodowało, że jednak masę tych inwestycji było prowadzonych. Dlatego właśnie nie tylko polska ale i europejska lewica musi wypracować własną metodę opanowania kryzysu. Okazało się, że podejście neoliberalne do gospodarki nie sprawdziło się. Jeśli struktury Unii Europejskiej i Państw członkowskich nie podejmą działań interwencyjnych, to sam wolny rynek jednak sobie nie poradzi i nie przezwycięży kryzysu „sam z siebie”. Jak widać jest pole do działania dla lewicy europejskiej. W Polsce sytuacja jest na tyle poważna, że pan minister Rostowski przygotował trzy wersje budżetu. Jedna z nich zakłada nawet ujemny przyrost PKB.
Jakie cele stawiacie sobie jako partia na najbliższe 4 lata.
Na pewno takie, by za cztery lata rządzić lub współrządzić w Polsce. Trzecią kadencję jesteśmy w opozycji. Inaczej nie będziemy w stanie zrealizować najważniejszych celów programowych. Pokazaliśmy już cały, przygotowany przez nas pakiet ustaw socjalnych takich jak wzmocnienie prawa pracy.
Jesteście za reformą tzw. „mundurówek”?
Będziemy o tym rozmawiać. Mamy tu do czynienia z prawami już nabytymi.
W ten sposób może argumentować każdy, już pracujący obywatel kraju, któremu podnosi się wiek emerytalny, że rozpoczynając pracę, prawa do emerytury już nabył.
Zgadzam się, że nie można zaskakiwać ludzi zmianami w trakcie ich życia zawodowego.
Zmieńmy temat, kto będzie nowy szefem SLD, mam nadzieję, że nie pani Senyszyn?
Zobaczymy, to rozstrzygnie się na konwencji w grudniu.
Może to być pan Joński?
Różne są kandydatury. Nie wiemy jeszcze kto wystartuje w wyborach na przewodniczącego.
A kto u was ma większą siłę, „stara gwardia” i czy nieco młodsze pokolenie?
Trudno to powiedzieć. To chyba nie jest podział na starych i młodych.
O czym świadczy wybór „kanclerza” Leszka Millera na szefa Klubu Parlamentarnego?
O tym, że jest on doświadczonym politykiem, z silnym charakterem, bardzo skutecznym w opozycji.
I jest twardym graczem
Całe życie Leszka Millera to polityka. On ma największe doświadczenie spośród wszystkich posłów Sojuszu. Mało kto może się z nim równać w tym względzie.
Może Waszym problemem są skostniałe struktury. Mało młodzieży się do Was garnie.
Nie zgadzam się z tym. Jest duża grupa młodzieży, która przychodzi do nas z przyczyn ideowych. W Piotrkowie mamy taką grupę związaną z Uniwersytetem Jana Kochanowskiego. Jest też nurt związany ze środowiskiem „Krytyki Politycznej”.
Bardzo skrajne lewicowe pismo
Ale nadające pewien tok myślenia po tej stronie sceny politycznej. Bez wątpienia jest to gazeta opiniotwórcza.
Skoro temat zahaczył o warszawski „Nowy Świat”, to co myśli pan o piątkowych zamieszkach?
Błędem jest, że zezwala się na manifestowanie tego typu poglądów politycznych, nacjonalistycznych, rasistowskich.
Ale mówimy o Marszu Niepodległości i tylko części kilkudziesięciotysięcznej grupy mogła mieć tego typu poglądy. Przyznam, że sam miałem zamiar wybrać się do Warszawy a tylko rozkopana „ósemka” mnie przed tym powstrzymała. Uczestniczy w Marszu co roku wielu młodych ludzi, których znam osobiście i o żadne rasistowskie, czy wręcz, jak mówiono nazistowskie poglądy ich w najmniejszym stopniu nie posądzam.
Wiele osób, przyjechało tam tylko po to by wszcząć rozróby.
Ale te ekstremizmy mamy z obu stron
Ja bym tego tak nie określał. Te formacje, które uczestniczyły w tych zdarzeniach po prawej stronie jednak wykazywały się większą agresją. Mają to wpisane w formułę funkcjonowania. Wystarczy pooglądać portale internetowe tych skrajnie prawicowych organizacji. Można sobie poczytać kto jest wrogiem Narodu Polskiego z imienia nazwiska i preferencjami seksualnymi. Na pewno przychodzi wielu takich pseudokibiców, których jedynym celem jest wyrwać kawałek bruku i rzucić nim w policjanta. Poza tym, jeśli pozwala się na dwie manifestacje tak skrajnie od siebie różne i wrogo do siebie nawzajem nastawione to oczywistym jest, że do incydentów może dojść.
Jak skomentowałby pan na zakończenie naszej rozmowy własny wynik wyborczy
Liczyłem na większe poparcie. Otrzymałem 7882 głosy, czyli sporo mniej niż 4 lata temu, kiedy miałem prawie 14 tysięcy. Podobny do tegorocznego wynik miałem 6 lat temu, kiedy SLD było w dużym „dołku”. Dlatego czeka mnie teraz jeszcze cięższa praca.
Biuro poselskie pozostanie aktywne w Tomaszowie
Oczywiście i zachęcam wszystkich do bezpośredniego kontaktu ze mną.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia
Ja również i korzystając z okazji pragnę podziękować wszystkim mieszkańcom Tomaszowa, którzy okazali mi swoje zaufanie i oddali na mnie głos.
Napisz komentarz
Komentarze