Dostępu do tak podstawowych danych władze ZGWK bronią już od czerwca 2010 roku, zasłaniając się m. in. "tajemnicą obowiązującą pracodawców". Jaki jest jednak prawdziwy powód blokady informacji? Czy obracająca milionami spółka miejska, która dziś podpisuje umowę na ponad 100 mln złotych kredytu i jest w przeddzień poważnych inwestycji, ma coś do ukrycia? A jeśli tak, to co? Zarząd Regionu Piotrkowskiego NSZZ Solidarność wydał oficjalny protest przeciwko łamaniu praw związkowych z tomaszowskim ZGWK.
Związkowcy wystąpili o podanie uśrednionych danych o zarobkach, by mieć podstawę do podjęcia
-Żeby móc rozmawiać o warunkach płacowych, trzeba mieć podstawę, by negocjować - mówi jeden ze związkowców. Nie chce nawet, by publikować jego imię i nazwisko. Obawia się konsekwencji.
Zarząd ZGWK podał wcześniej związkowcom widełki zarobków i uznał, że to załatwia sprawę. Zdaniem działaczy Solidarności, dane w widełkach nie przedstawiają wiarygodnie sytuacji płacowej w firmie.
- Nie mamy zamiaru porównywać po nazwisku, kto ile zarabia. Prosiliśmy o średnią na tych stanowiskach, gdzie pracują co najmniej trzy osoby. Nie chcemy wytykać komuś wysokiej pensji, ale mamy prawo wiedzieć, jak wyceniane są konkretne stanowiska - podkreślają związkowcy.
Przedstawiciele zakładowej Solidarności, która zrzesza około jedną trzecią całej załogi, próbowali pozyskać dane samodzielnie. Okazało się, że nic z tego. O interwencję zwrócili się więc do Zarządu Regionu Piotrkowskiego NSZZ "S".
Szef Regionu Zbigniew Bogusławski, przyznaje, że odkąd działa w związkach, czyli od lat 80-tych, nigdy nie spotkał się z sytuacją, jaka ma miejsce w Zakładzie Gospodarki Wodno-Kanalizacyjnej w Tomaszowie.
- Nieudostępnienie danych o uśrednionych zarobkach, do których mamy prawo dostępu daje ustawa o związkach zawodowych, jest niezrozumiałe. Możemy się tylko domyślać, jaki może być powód blokowania tych informacji... - mówi przewodniczący Bogusławski. Jego zdaniem, w obecnych czasach związki pracownicze są jeszcze bardziej potrzebne niż przed laty. - Z naszych obserwacji wynika, że brak poszanowania praw pracowniczych nasila się. Sprawa spółki z Tomaszowa na tyle nas poruszyła, że wydaliśmy w tej sprawie oficjalne stanowisko, w którym stanowczo protestujemy przeciwko łamaniu praw związkowych w zakładzie. Uchylanie się od przekazania informacji o zarobkach nie znajduje uzasadnienia prawnego. Wręcz przeciwnie, narusza uprawnienia związku - podkreśla Bogusławski.
Już po wydaniu protestu, związkowcy spotkali się z prezydentem Tomaszowa Rafałem Zagozdonem. Udało się dojść do pewnego porozumienia. Związkowcy jeszcze raz zmienili treść swojego pisma, wskazując konkretne grupy zawodowe, których chcą otrzymać uśrednione zarobki.
- Może tym razem się uda - mają nadzieję związkowcy.
System wynagradzania pracowników miał być ujednolicony, co wiązało się z połączeniem dwóch spółek miejskich - oczyszczalni ścieków i właśnie wodociągów, do którego doszło na początku 2009 roku. W obu firmach działały bowiem różne systemy wynagradzania, w tym m. in. przyznawanie nagród czy odpraw emerytalnych.
Nieoficjalnie mówiło się też, że w jednej ze spółek pracownicy zarabiali mniej, a w drugiej więcej. Pod koniec 2009 roku, po naciskach związku podpisano zmieniony układ zbiorowy. Część jego postanowień wprowadzono od razu, ale wyrównywanie samych zarobków odbywa się do dziś.
Tak przynajmniej twierdzi prezes spółki Andrzej Barański, główna postać tomaszowskich struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej, były starosta, a dziś szef spółki z nadania Rafała Zagozdona, tuż po wygranych wyborach w 2006 roku.
- W spółce funkcjonują trzy związki. Wszyscy mają pełny wgląd do danych o zarobkach, oczywiście w ramach dozwolonych przez prawo - zastrzega prezes. - Problemem jest mały zakład, gdzie po podaniu danych uśrednionych, istnieje prawdopodobieństwo, że zostaną powiązane z konkretnymi osobami, a wtedy zostałaby złamana tajemnica, do której zobowiązany jest pracodawca - dodaje. Podkreśla, że ma opinię prawną, która "otarła się" o prezydenta. Rafał Zagozdon przyznał rację władzom spółki.
Tymczasem w szeregach ZGWK pracę znalazło wielu zarówno obecnych jak i byłych samorządowców, którzy po przetasowaniach wyborczych stracili wcześniejsze stanowiska. W ZGWK zaczepił się Stanisław Stańdo, były wicestarosta, a obecnie przewodniczący rady miejskiej. Na stanowisku kierowniczym pracuje Tomasz Kumek, obecnie wiceprzewodniczący rady, przed laty prezydent Tomaszowa. W zarządzie spółki jest Ryszard Grudziński, były przewodniczący Rady Miejskiej.
Od 1 lutego kierownikiem odpowiedzialnym za projekt modernizacji oczyszczalni i rozbudowy sieci kanalizacyjnej został... Marek Pałasz, wieloletni wójt Rzeczycy, który przegrał bój o reelekcję podczas listopadowych wyborów. Na tym stanowisku zastąpił zmarłego Tadeusza Adamusa.
Wiele osób z niecierpliwością czeka na dane o sytuacji finansowej spółki na koniec roku. W połowie ub. r. wykazywała ona na sprzedaży usług stratę 1,3 mln zł. Czy ten wynik udało się poprawić? Prezes Barański mówi, że za wcześnie na rozmowę o wyniku finansowym spółki.
- Na zamknięcie roku mamy czas do końca marca - dodaje.
Źródło: Beata Dobrzyńska, Dziennik Łódzki Polska
Napisz komentarz
Komentarze