10 marca wysłałem do Lasów Państwowych oficjalne zapytanie. Do dzisiaj, mimo kolejnych ponagleń, nie otrzymałem na nie odpowiedzi. Chciałem uzyskać następujące dane statystyczne dotyczące nadleśnictw na terenie powiatu tomaszowskiego:
- Ile łącznie hektarów drzew podlegało wycince w kolejnych latach od 2010 do 2020?
- ile metrów sześciennych drewna w tym okresie pozyskiwano?
- jakie gatunki drzew i w jakiej ilości wycięto?
- jaką ilość drzew wycięto ze względów sanitarnych (pasożyty – jakie, itp)?
- Ile dokonano w tym czasie nasadzeń ?
- Jaki obszar terenów leśnych wyłączano z produkcji leśnej i w jakim trybie?
- jak dużo drewna przeznaczono do przetworzenia na terenie kraju?
- ile eksportowano poza jego granice?
Każde przedsiębiorstwo prowadzące, chociażby w minimalnym stopniu, analitykę własnej działalności (np. na potrzeby GUS) takie dane powinno posiadać od ręki. Lasy Państwowe jak się okazuje... nie. Jak napisać artykuł, kiedy instytucje zobowiązane do udzialenia odpowiedzi, zwyczajnie się od niej uchylają? Pozostaje jedynie formuła felietonowa.
To, że lasy znikają w zastraszającym tempie widać gołym okiem (nie zawsze bezpośrednio z głównych dróg, ponieważ najczęściej wycinka odbywa się głębi kompleksów leśnych). Czy powinniśmy się temu dziwić? Powiedziałbym, że nie. Dlaczego? Otóż lasy w Polsce traktowane są od dłuższego czasu nie jako fabryki produkujące niezbędny do życia tlen, ale jako przedsiębiorstwa wytwarzające surowiec do produkcji tanich mebli przez koncerny, takie jak na przykład Ikea. O ich jakości świadczy używane nawet na rynku nieruchomości określenie "standard Ikea". Niedawno wynajmowałem w Łodzi takie odświeżone w tym standardzie mieszkanie. Przyklejona do biurka taśma klająca odeszła z niego razem z okleiną. Wytwarzane niegdyś przez rzemieślników meble służyły wiele lat, a często przekazywane były w ślubnym wianie.
Dzisiejszy świat wypracował nowe normy i wzorce zachowań tzw. konsumenckich. Mimo, że dużo mówi się o ochronie środowiska naturalnego, wciąż działania podejmowane w tym zakresie przez Rządy mają charakter raczej pozorowany. Mamy kupować dużo i często. Przedmiotów tanich ale i mało trwałych a nawet wręcz niepotrzebnych. Do tego przyczyniają się media (przy okazji wrócę do tematu współczesnych form totalitaryzmu), które przekonują, że ważne są trendy, mody itp. Bombardowani takim przekazem idziemy jak owce, tyle, że już nie na strzyżenie ale na rzeź. Smutne? Straszne!
Na ziemi żyje nas coraz więcej, więc i tlenu niezbędnego do życia potrzeba jest więcej. Tymczasem my rozprawiamy o wzroście gospodarczym, który oparty jest w głównej mierze na eksploatacji i dewastacji środowiska naturalnego. Czy człowiek jest najgłupszym ze zwierząt? Tak, w dodatku najbardziej chciwym. Często ludzie pytają mnie, czy uważam, że epidemia koronawirusa coś w nas zmieni? Coś na pewno tak, ale nie wyeliminuje ona ludzkiej pazerności. Więc wycinamy lasy, rozprawiając, że to w trosce właśnie o te lasy. Dosyć to kuriozalne.
Ale to nie jedyny u nas problem, kiedy trzeźwo przyjrzymy się otaczającemu nas światu. Tysiące hektarów gruntów rolnych przekształcanych jest w działki budowlane. Tworzy to koszty i problemy z dostępem do infrastruktury, zakłóca hydrogospodarkę (a narzekamy przecież na suszę). Gmina Tomaszów to naprawdę doskonały wręcz przykład.
W atrakcyjnych turystycznie miejscowościach (na przykład górskich) buduje się tysiące apartamentowców i to w miejscach, gdzie zdrowy rozsądek nakazywałby ich właśnie zakazywać, Krótkowzroczna polityka lokalnych władz, nastawiona na bieżący dochód, bo trudno to nazwać rozwojem, doprowadzi wcześniej czy później do katastrofy. Całe połacie gruntu betonowane są z przeznaczeniem na parkingi. A górskie ścieżki zaśmiecane i rozdeptywane przez miliony ludzi. Podobnie było we Włoszech, teraz Włosi zaczynają się budzić. Duża liczba turystów, to duża liczba śmieci, wzmożone zapotrzebowanie na wodę oraz konieczność odprowadzenia ścieków.
Skoro piszemy o chciwości, to warto zauważyć, że chciwość Kowalskiego jest niczym w porównaniu z chciwością korporacji, która jest de facto nieograniczona. Często widzę drwiące uśmieszki, kiedy mówię, że czeka nas globalna wojna straszniejsza niż te, które znamy. Być może będziemy walczyć nie jako narody, ale jako ludzie z globalnymi, nastawionymi na maksymalizację zysku, korporacjami. Walka będzie o tyle trudna, że przeciwnik dysponuje kapitałem, politycznymi wpływami, to on tworzy prawo, lub ma wpływ na jego tworzenie. Sponsoruje polityków i Rządy większośc krajów na świecie.
Napisz komentarz
Komentarze