Dwa tygodnie z rzędu obserwowaliśmy w Warszawie protesty "przedsiębiorców". Przez media przelała się fala krytyki na działania policji, użycie gazu i pacyfikację kilkudziesięciu protestujących. Obejrzałem różne rodzaje relacji, zarówno w internnecie, jak i w stacjach telewizyjnych (tych wpierającyh obecny Rząd, jak i tych które promowały poprzedników) i przyznam, że widziałem w nich wszystko, tylko nie przedsiębiorców. W relacjach widac było więcej dziennikarzy i (jak mówił redaktor TiT, który pojechał protest obserwować osobiście) celebrytów, działaczy partyjniackich gangów, niż zaangażowanych w obronę własnych biznesów, przedsiębiorców.
Także w telewizyjnych relacjach zdarzenia i sytuację komentowali politycy, którzy biznes kojarzą jedynie z robieniem (swoich) przekrętów. Rzetelną działalnością gospodarczą nigdy się nie zajmowali, a całe życie spędzili na garnuszku podatników. Nie dotykają ich setki kontroli z isntytucji, których nazwy ciężko czasem nawet powtórzyć. Nie są obiciążani podatkami, ZUS-ami, opłatami, dzierżawami, karami, koncesjami i wszystkim tym, co mogą jeszcze wymyśleć mało rozgarnięci specjaliści od pozyskiwania wpływów budżetowych, by Rząd był w stanie sam się wyżywić.
Czy to znaczy, że nie jest tak źle? Że przedsiębiorcy nie protestują, bo jest im tak dobrze, że z pokorą pokonują wszystkie kłody, rzucane im pod nogi przez różnej maści aparatczyków kolejnych szczebli (którzy o swój interes potrafią zadbać jednak doskonale - wszak im się to należy)? Przecież nie chodzi nikomu o to, by przeszkadzać, ale pomagać. Zapewne nawet ktoś na rzeczywistą pomoc się doczeka, o ile urzędnik szukający pretekstu, by jej nie udzielić, nie znajdzie. Tyle, że dla ludzi prowadzących działalność, ważniejsze jest to, by im nie przeszkadzać.
Jak to jest, że 60 tysiącami górników, którzy pracują w polskich kopalniach władze liczą się bardziej niż z wielokrotnie liczniejszą grupą przedsiębiorców? Odpowiedź wydaje się prosta: przedsiębiorca pozbawiony jest faktycznego prawa do strajku i protestu. Za każdym razem ponosi bowiem ich koszty. Kiedyś poseł Janusz Palikot postulował odbiurokratyzowanie Polski, stworzył nawet specjalną komisję, a później dzięki nazbieranym papierzyskom był o kilkadziesiiąt centymetrów wyższym. Konferencja prasowa się odbyła, no i na konferencji prasowej się skończyło.
Niestety przedsiębiorcy są sami sobie winni, bo wykazują sporą niechęć do orgazniowania się w związki, stowarzyszenia i izby przemysłowo - handlowe. Wiem, co mowię, bo przez kilka lat prowadziłem takie Stowarzyszenie. Piszę o tych mikro, małych i średnich, bo ci więksi oczywiście to robią, wykładają pieniądze, zatrudniają prawników i ma ich kto reprezentować. Są na przykład organizacje polskiego handlu (same się tak nazywają), gdzie nie ma ani jednego polskiego podmiotu. Mają kapitał i narzędzia do tego, aby skutecznie lobbować na swoją rzecz zmiany w przepisach. Jak coś nie wychoodzi, albo próbujemy je ograniczać od razu przestają byc polskie, bo upominają się o ich interesy macierzyste Rządy. Co ciekawe, często do wywierania presji wykorzystują też związki zawodowe. Możemy się tylko domyślać, na jakiej zasadziie się to odbywa.
Idealnym przykładem jest zakaz handlu w niedzielę, wprowadzony pod presją Solidarności. Miał służyć lokalnym kupcom, a posłużył przede wszystkim gigantom. Od czasu jego wprowadzenia tysiące polskich sklepów zostało zlikwidowanych. Były funkcjoinariusz ZOMO, Piotr Duda, wcześniej za pomocą szturmowej pałki utrwalający system socjalistycznej państwowości (tzw. władzy ludowej), jest zapewne z siebie dumny. Teraz, dzięki jego między innymi działaniom właśnie w poważne tarapaty wpadły w czasie pandemii niemal wszystkie polskie samorządy. Najbardziej dotkliwe straty ponoszą małe i średnie miasta.
Efekty poczujemy wkrótce wszyscy. Także osoby funkcjonujące zawodowo w tzw. budżetówce. Z wielu różnych miejsc docierają informacje o konieczność zwolnień niemal we wszystkich działach gospodarki i administracji publicznej. Prawdopodobnie straci pracę nie tylko wielu urzędników ale i nauczycieli (i jak się teraz do tego mają wyszydzane kasjerki z Biedronki).
Organizacje przedsiębiorców mają szczególne znaczenie także lokalnie. Mają szansę konsultować szereg działań podejmowanych na ich terenie. W zapisy planów zagospodaroowania przestrzennego, ale i organizację i kształt remontów dróg (o czym sporo mogą powiedzieć prowadzący działalnośc przy ulicy Warszawskiej).
Napisz komentarz
Komentarze