Miałem przeczucie, że jak mu nie odpuszczę, to za kolejnym razem da się ”skusić”, tak też się stało. Gdy podawałem mu pieniądze, w drugą rekę wziąłem płyty, Alek do mnie rzekł; „Wiesz co Antek, odkąd zacząłeś docierać na Rolandówkę, czuję że Cię polubiłem i nawet zaprzyjaźniłem boję się, że z chwilą, gdy sprzedam ci płyty utracę przyjaciela”. Stało się jednak inaczej, do końca jego życia byliśmy sobie bardzo bliscy i przyjaźni. Wprowadziliśmy Alka do Wojtka „Szymona”. Szybko się z nami z „asymilował” stając się kolejną „ofiarą” rockandrollowej rodziny.
Alek był przystojnym, ładnym chłopakiem, nie musiał się wysilać by dziewczyny go polubiły, pokochały. Do „Literackiej”, na „fajfy” przystąpił trochę później, jednak swoim „imgem” i dowcip jaki posiadał, wyrównał jego niebytność w „rodzinie Literacka 62”. Przebywaliśmy z sobą na wielu, wielu wspaniałych imprezach, prywatkach. Bardzo wcześnie, w wieku 18/19 lat poznał Jolę, długo z sobą chodzili, kochali się. Alek był wiernym chłopakiem, później jej mężem. Pobrali się po odbyciu przez Alka służby wojskowej, urodziła im się córka Agnieszka. Przez 40 lat byli z sobą, Alek umarł mając 60 lat. Pamiętam jak przyjechałem z przerwanej nauki ze Skierniewic i jechałem na drugi dzień do WKR do Piotrkowa, Alek „wykrakał”; - Antek jedziesz po kartę do wojska. Miał rację, przyjechałem z kartą i biletem do armii, do Słupska. Pobór mieliśmy o jednym czasie, na Pomorze, z tym, że Alek do Szczecinka. Przed wyjazdem do wojska zaliczyliśmy w łódzkim kinie pierwszy film z Beatlesami „A Hard Day Night” i wspólnie jechaliśmy spóźnieni do pomorskich jednostek.
Mieszkaliśmy na jednym osiedlu Niebrów, na jednej ulicy, na Dzieci Polskich, spotykaliśmy się i korzystaliśmy z porannych zakupów w sklepie w „Biedronce”. Kiedy powstał pomysł zrobienia w ARKADACH tematu muzycznego z Elvisem Presleyem, ogarnęło mnie zwątpienie, niepewność czy warto w moim wieku podejmować takie wyzwanie.. Wmawiałem sobie; „a po co mi to, może się ośmieszę, zbłaźnię. Eee dam sobie spokój”. B
ył koniec maja 2005 roku, spotykam rano w „Biedronce” Alka Ciotuchę, przedstawiłem mu swój pomysł z Elvisem. Alek zdecydowanie poparł mój projekt i przypomniał naszą wspólną przygodę związaną ze sprzedażą płyt Presleya. Poczułem wtedy, że jeszcze raz połączy nas ukochany przez Alka utwór Elvis’a, „I Forgot To Remember To Forget” (Zapomniałem pamiętać o zapomnieniu), który spowodował, że Alek tak długo zwlekał ze sprzedażą. Rozstałem się z nim ostatecznym, wewnętrznym postanowieniem i przekonany do słuszności zrealizowania w ARKADACH swojego muzycznego przedsięwzięcia. Ale życie bywa okrutne i za kilka dni w „Biedronce” usłyszałem tragiczną wiadomość - Alek nie żyje. Ta przerażająca informacja ścięła mnie z nóg. Być może to co teraz powiem zabrzmi paradoksalnie ale to wtedy poczułem, że to właśnie śmierć Alka, ostatecznie zmobilizowała mnie doprowadzenie do końca, muzycznego przedsięwzięcia jakim było inauguracyjne spotkanie w Galerii ARKADY, pt „Weekend z Elvisem” czyli protoplastę cyklu „Herosi Rock’n’Rolla.
„Martwy lis pozostawia po sobie tylko skórę, człowiek-P A M I Ę Ć”.
Napisz komentarz
Komentarze