Nie mamy doświadczenia bankowego. Także takiego z zakładaniem lokat w innych bankach. Konto mamy wspólne. Mimo to w pewnym momencie rozmawiałam z panią J. o podpięciu lokat pod nasze konto internetowe. Bywało tak, że przez rok nic nie udało nam się zaoszczędzić a ja chciałam na bieżąco wiedzieć jak wyglądają nasze finanse. Tym bardziej, że pracuję w Piotrkowie a mieszkam poza miastem. Często więc pani J. podawała nam saldo na lokacie telefonicznie. Podejrzeń żadnych nie mieliśmy. O własnych oszczędnościach też z nikim nie mamy zwyczaju rozmawiać a bank traktowaliśmy jak instytucję zaufania publicznego. Tym bardziej, że zawsze obsługiwała nas jedna pani. Odbieraliśmy to, jako pełen profesjonalizm. Dopiero z perspektywy czasu wiemy co było nie tak.
Z tego co mówicie, a przede wszystkim w jaki sposób, wynika, że dystans między Wami a panią Adrianną był dosyć mocno skrócony
To prawda. Pani J. miała nasze zaufanie. Lubiła opowiadać o swoich osobistych domowych problemach. Byliśmy też w podobnym wieku. Więc wspólnych tematów nie brakowało.
Perfekcyjnie opanowana socjotechnika. Typowe zachowanie mające na celu pozyskanie zachowania. Przechodzi na "ty", opowiadamy o osobistych sprawach. Nikt nie wie przecież co jest prawdą a co fałszem.
Często bywaliśmy w banku załatwiając różne sprawy. Czuliśmy się bezpiecznie. Przecież nie mieliśmy do czynienia z podejrzanym parabankiem. Wyższa kultura bankowości...
Jak odkryliście, że Wasze pieniądze wyparowały?
Byliśmy okłamywani do samego końca. Mieliśmy teraz sporą inwestycję budowlaną. Pani Adrianna o tym wiedziała. Mamy poza lokatami dwa konta. W tym oszczędnościowe, Mieliśmy tam sporo pieniędzy przeznaczonych właśnie na tę inwestycję. Pani dzwoniła do nas i zachęcała do lokowania pieniędzy. Jeszcze w maju przed zatrzymaniem. Daliśmy się namówić. Dopiero jak zobaczyliśmy zdjęcia w artykułach zaczęliśmy podejrzewać, że jest coś nie tak. W poniedziałek sprawdziliśmy. Zniknęło 100 tysięcy z naszych lokat.
Zastanawia mnie jeszcze coś innego. Przecież ta pani nie pracowała w placówce sama ale z jakąś grupą ludzi. Prawdopodobnie posiadających jakieś doświadczenie i przeszkolonych. Nikt przez tyle lat nie zauważył niczego dziwnego?
Cały czas zwracam na to uwagę policjantom, że nie przypominam sobie sytuacji, bym przynosiła pieniądze do banku i nie było przy tym drugiego pracownika. Okazuje się, że policja uważa, że drugi pracownik nie musiał oszustwa zauważyć. No ale przecież na koniec dnia jest jakieś zamknięcie kasy i rozliczenia.
Każdą operacje dokonywaną w systemach informatycznych dosyć łatwo sprawdzić, Nawet taką wykasowaną. Ktoś powinien to wychwycić
Też nam się tak wydaje. Bank teraz gra na zwłokę. Złożyliśmy jedną reklamację z kompletem dokumentów. Odpowiedziano nam, żebyśmy złożyli kolejną z dokumentami ułożonymi chronologicznie.. A odpowiedź na nią pan widział. Kontaktu z osobą rozpatrującą reklamację nie ma żadnego. kontaktu. Dzwonimy na infolinię, gdzie słyszymy, że odpowiedź zostanie udzielona na piśmie.
Co robi prokuratora w tej sprawie?
Twierdzi, że należy powołać biegłego i że sprawa przerosła Tomaszów. Zarzuty postawiono w sprawie 9 osób poszkodowanych. Inne osoby trwają w zawieszeniu. Może koło grudnia pani Adriannie postawione mają być kolejne zarzuty. Przedłużono też areszt tymczasowy. Sprawą zająć ma się ABW.
Rozmawiał Mariusz Strzępek
Imiona i nazwiska z oczywistych względów do wiadomości redakcji
Napisz komentarz
Komentarze