Główne, wylotowe ulice miasta, jak Piłsudskiego, Plac Kościuszki, Św. Antoniego, Warszawska, w tamtym czasie (jeszcze nie było trasy szybkiego ruchu - obwodnicy) leżały na głównym euroazjatyckim szlaku – Lizbona, Paryż, Berlin, Tomaszów, Warszawa, Moskwa, Władywostok – czyli od Atlantyku po Pacyfik, co nadawało miastu odpowiednią rangę. W wakacje codziennie przez centrum miasta przewalała się, chmara dziewcząt i chłopców udających się z południa na północ - nad morze, czy w kierunku przeciwnym na południe - w góry.
Ulice wylotowe z miasta kierunek Łódź, Warszawa w Starzycach były okupywane przez całe wakacje, przemieszczającą się, polską młodzieżą. Niektórzy autostopowicze zatrzymywali się na dłużej w mieście, z noclegiem namiotowym na wapiennikach w dzielnicy Brzustówka (dzisiaj znajdują się tu działki pracownicze). Uczestniczyliśmy z nimi w plażowaniu nad Pilicą czy nad Starzyckim Stawem (dziś nie istnieje) a wieczorem taneczne fajfy w Literackiej.
Zawieraliśmy znajomości, nowe trwałe przyjaźnie. Np. jeden autostopowicz, Zygmunt, pozostał na zawsze w Tomaszowie, zakochał się i ożenił z moją szkolną koleżanką Izabelą. Dziś oboje będąc w jesieni życia, szczęśliwie bawią i wychowują swoje wnuki. Moje osobiste przeżycia, doświadczenia w tym pięknym przedsięwzięciu miały dopiero nastąpić w roku następnym. Choć „na krótko” praktykowałem autostop (Piotrków, Łódź, Skierniewice czy W-wa). Wielu moich starszych kolegów i koleżanek, przychodzących do kawiarni Literacka, uczestniczyło w autostopowej eskapadzie. Przy kawie, herbacie czy piwie (sprzedaż innych alkoholi lokal nie prowadził) lokalni autostopowicze dzielili się swoimi wrażeniami, doświadczeniem czy przeżyciami z wakacyjnych wojaży po kraju.
Pragnę wspomnieć, że w wakacje 1961 roku powstał tuż przy molo w Sopocie przy skrzyżowaniu ulic Grunwaldzka/Powstańców Warszawy/ Bohaterów Monte Casino, na tarasie kawiarni Pawilon, taneczny NON STOP. Były tam pierwsze w PRL na tak wielką, masową skalę, taneczne spotkania (fajfy) dla młodzieży. Śmiem twierdzić, że jedyne tego typu przedsięwzięcie w państwach za żelazną kurtyną. Codziennie przez całe lato do tańca przygrywał zespół Czerwono Czarni.
Pierwszym tomaszowianinem, który uczestniczył w Sopocie, w tym największym tanecznym wydarzeniu, był były uczeń starzyckiej „jedenastolatki” (LO 29), jeden z pierwszych bikiniarzy w mieście, świetnie tańczący rock’n’rolla, sobowtór Cliffa Richarda, niejaki Wiktor Weggi. Wiktor - przyszły anglista i dziennikarz, był stałym korespondentem w USA, prasowych, polskich mediów. Zachłyśnięty tanecznym pobytem w Non Stopie, opowiadał obecnym w Literackiej o swoich „wyczynach” znad bałtyckich plaż, o pięknych dziewczynach, a szczególnie skoncentrował się na szaleństwach tanecznych na sopockim parkiecie w NON STOPIE, a tańczył znakomicie.
Słuchaliśmy go z ciekawością, wielką uwagą i … zazdrością. Rozbudzał w nas pragnienie stworzenia na wzór sopockiego Non Stopu coś podobnego w naszej, kultowej kawiarni, Literacka. Myśl o tym tanecznym przedsięwzięciu nie dawała nam spokoju. Dziś mogę powiedzieć, że Wiktor był twórcą przyszłych, tanecznych fajfów (1962r) w tym lokalu. W tamtym czasie podjęcie tanecznego tematu z władzą, wydawało się karkołomną utopią, z góry skazaną na niepowodzenie ale …..
Napisz komentarz
Komentarze