Wcześniej dzwoni do mnie Jacek Buczyński i mówi, że wybiera się z wnukami, Mikołajem i Nikodemem, a także z Czesławem Misiakiem do Warszawy, by uczcić pamięć państwa Kaczyńskich. - Antku, mam wolne jedno miejsce, czy nie wybrałbyś się z nami? - pyta. Jeżeli chcesz, to koło wpół do trzeciej będziemy przed twoim domem, do zobaczenia. Jak mogłem nie chcieć? Oczywiście, że nie odmówiłem, jestem Jackowi bardzo wdzięczny, że pamiętał o mnie, że zabrał mnie ze sobą, byśmy mogli razem oddać hołd tej parze, parze Wielkich Polaków. Około piątej zaparkowaliśmy samochód na placu Piłsudskiego naprzeciw hotelu „Victoria”, zabraliśmy z sobą kwiaty i znicze, które przekazaliśmy harcerzom. Stanęliśmy w kolejce, która ciągnęła się wtedy do kolumny Zygmunta na placu Zamkowym, jakieś 700 metrów od Pałacu Prezydenckiego. Ze wstępnych kalkulacji wynikało, że wejdziemy do Pałacu po trzech, czterech godzinach.
Zdyscyplinowani ludzie, w większości przedstawiciele mojego pokolenia i starsi, zaprawieni w kolejkach jeszcze w czasach PRL-u, ze stoickim spokojem przesuwali się do przodu drobnymi kroczkami. Stała tam również młodzież szkolna, studenci, a nawet małe dzieci z matkami. Kolejki mają swój specyficzny klimat, zawiązują się krótkotrwałe znajomości, ludzie wymieniają swoje poglądy, opinie. Nasza kolejka miała jednak szczególny charakter; była jedną wielką manifestacją przeciwko nieobiektywnym i niesprawiedliwym mediom, które przedstawiały w sposób kłamliwy i brutalny pierwszą osobę w państwie. My wszyscy przybyliśmy tam, by pożegnać najważniejszą Osobę w państwie i Pierwszą Damę, małżonkę prezydenta. Tuż za nami stał dystyngowany pan w wieku około 75 lat, który w pewnym momencie odezwał się do stojącego obok mężczyzny, widać, że musieli się znać, - Słuchaj Józefie, powiedział, odszedł człowiek, który przyczynił się bardzo do odkłamania zbrodni katyńskiej, powiedz mi, kto odkłamie zbrodnie medialne stosowane wobec niego?
Staszku - odparł mu na to znajomy - powiem krótko, NIKT, a to z tej prostej przyczyny, że większość mediów w Polsce, czy to prasa, radio czy telewizja, jest polskojęzyczna, ale czy są to media polskie? Odpowiedz sobie sam na pytanie, komu i czemu one służą? Bo na pewno nie pielęgnowaniu naszej chrześcijańskiej tożsamości i narodowej tradycji.
Przyjechałam do Warszawy - usłyszałem głos stojącej przed nami kobiety - z oddalonego o blisko 250 kilometrów Wielunia na znak protestu wobec księdza z mojej parafii. Przyszłam do niego w ten niedzielny ranek z prośbą, by na wieluńskim cmentarzu w godzinach popołudniowych zorganizował mszę świętą pod krzyżem martyrologii narodu polskiego, za dusze Marii i Lecha Kaczyńskich. Popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem i zbagatelizował moją prośbę. Dlatego na znak protestu znalazłam się tutaj, przed Pałacem Prezydenckim.
Proszę pani - zwrócił się pan Józef do pani z Wielunia - nawet niektórym ludziom kościoła wydaje się, że III Rzeczpospolita lansowana przez Platformę Obywatelską i Tuska, tak bardzo wspierana przez media, zapewni ludziom dobrobyt, przy jednoczesnym zachowaniu chrześcijańskich tradycji w naszych domach. Otóż nie zapewni, bo III Rzeczpospolita jest niczym Ostatnia Wieczerza. Przy stole siedzi Jezus ze swoimi apostołami, ale w ich gronie jest zdrajca, sprzedawczyk Judasz.
Warszawska ulica przemówiła, nie spodziewałem się jadąc do Warszawy, że nasłucham się tak dużo pozytywów o zmarłym prezydencie, o roli mediów, uczuciach warszawiaków dotyczących aktualnej sytuacji w kraju - tą polityczną i gospodarczą - że będzie to brzmiało zupełnie inaczej niż w badaniach opinii publicznej. Wśród zebranych pod pałacem wyczuwałem, że nagromadziły się słowa niewypowiedziane; skrzywdziliśmy Prezydenta. Czas mijał szybko, zanim się spostrzegłem, była dziewiąta wieczór, pokonaliśmy około dwie trzecie odległości do Pałacu Prezydenckiego. Zadzwoniła moja żona, by mi powiedzieć, że prezydencka para zostanie pochowana na Wawelu. Z radością i entuzjazmem kolejka przyjęła tę informację, ale za chwilę ktoś inny powiedział, że w Krakowie, pod papieskim oknem przy Franciszkańskiej, już się zaczęły manifestacje młodzieżowych bojówek przeciw pochówkowi na Wawelu. Nie minęły cztery dni od tej tragedii, a już dramatycznie podzieleni przez historię Polacy, dają kolejne świadectwo polskiego piekła, tego naszego przekleństwa.
Napisz komentarz
Komentarze