Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 09:38
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Borys Szyc: grając Forsta, szukałem punktów odniesienia w sobie

Grając Forsta, szukałem punktów odniesienia w sobie. Pamiętam siebie sprzed lat. Nie chciałem siebie znać, zrozumieć ani lubić. Myślę, że Forst także siebie nie lubi - powiedział PAP Borys Szyc, gwiazda i producent serialu "Forst", który w czwartek debiutuje na Netflixie.

"Forst" to serial na motywach serii powieści kryminalnych autorstwa Remigiusza Mroza. Tytułowy bohater jest komisarzem słynącym z niekonwencjonalnych metod pracy. Mężczyzna otrzymuje trudne zadanie - ma rozwikłać zagadkę brutalnych morderstw, do których dochodzi w Tatrach. W ustaleniu sprawcy pomaga mu dziennikarka Olga Szrebska. Wspólnie odkrywają, że zbrodnie mają swoje źródło w spisku sięgającym II wojny światowej.

PAP: W USA aktor, który odniósł sukces, często chce więcej i zaczyna produkować filmy. W Polsce - niekoniecznie. Pan zdecydował się wziąć na siebie tę podwójną odpowiedzialność w "Forście". Nie tylko zagrał tytułowego komisarza, ale też czuwał nad kształtem serialu jako producent. Co sprawiło, że postanowił pan być sobie sterem, żeglarzem, okrętem?

Borys Szyc: Przykład zawsze idzie z góry, a USA są punktem odniesienia niedoścignionym pod względem budżetów i skali przemysłu, jakim jest tamtejsza kinematografia. Do produkowania filmów przymierzałem się parę lat, zaliczając większe lub mniejsze wpadki. Kiedyś postanowiliśmy z moją agentką Martą Barańską, że gdy już dojrzejemy i więcej się nauczymy, zajmiemy się także produkcją. I tak się stało, założyliśmy BoMa Films. Natomiast prawa do książek Remigiusza Mroza nabyliśmy zanim powstała firma, w 2016 r. On nie był wówczas jeszcze tak bardzo rozpoznawalnym autorem. Na rynku ukazała się dopiero pierwsza książka o Forście. Udało nam się kupić prawa trochę taniej, więc to był nasz pierwszy, dobry biznesowy ruch. Ale później długo odbijaliśmy się od różnych drzwi. Czasami ktoś nie chciał nas, ale zdarzało się, że to my odmawialiśmy stworzenia na podstawie tej historii serialu telewizyjnego. Czuliśmy, że potrzebny jest większy rozmach, budżet i partner, który pomógłby nam to zapewnić. Przez dwa lata ten projekt był pisany dla innej dużej platformy i w końcu nic z tego nie wyszło.

Na szczęście na horyzoncie pojawił się Netflix, który rozwinął się na świecie i zaczął dużo inwestować w Polsce. To był dla nas dobry znak. Kiedy zjawiliśmy się u nich z prezentacją, przyklasnęli temu pomysłowi. Pozyskaliśmy wspaniałego partnera, z którym mogliśmy wszystko zrealizować. A ja – zagrać Forsta, bo już na okładce pierwszej książki Remka odgrażałem się, że bardzo chciałbym to zrobić. Nie odpuściłem i w końcu możemy pokazać widzom tę opowieść, choć nie jest to wierna adaptacja. Zgodziliśmy się z autorem, że serial powinien być na motywach jego powieści. Znajdziemy w nim najważniejsze wątki z książek i wydarzenia kojarzone z Forstem, ale uniwersum Mroza zostało poszerzone. Sądzę, że to może być atrakcją dla osób, które doskonale znają książki. Na ekranie zobaczą nowe postacie i motywy. Opowiadamy także o przeszłości Wiktora.

PAP: Dzieciństwo miał bardzo smutne. Forstowi brakowało rodzicielskiej miłości, odpowiednich wzorców, co rzutuje na jego dorosłe życie. Z jednej strony pragnie bliskości, z drugiej – ma problem z utrzymaniem bliskich relacji, czy to przyjacielskich czy romantycznych. Tacy potrzaskani bohaterowie wydają się panu najbardziej interesujący?

B.S.: Przewidywalnymi i sympatycznymi ludźmi lubimy otaczać się w życiu, a przynajmniej ja lubię. Z kolei na ekranie wolę oglądać kogoś, kto się z czymś zmaga, komu jest trudno i komu mimo wszystko kibicujemy. Możemy obserwować, jak bohater się czegoś uczy lub ciągle popełnia te same błędy. Mówimy wówczas: co za głupek, mógłby wreszcie w życiu czegoś się nauczyć. Forst ma po trosze tego, po trosze tamtego. Nie mogliśmy zawrzeć wszystkiego w sześciu odcinkach, bo tyle liczy pierwszy sezon. Dla mnie to jest dopiero entrée do tej historii. Staramy się zarysować jego losy, ale na pewno nie opowiedzieliśmy o nim jeszcze wszystkiego. Natomiast wiemy, że jest banitą policyjnym. Trudno się z nim żyje, pracuje i pewnie tym trudniej będzie mu rozwikłać zagadkę kryminalną. A już na pewno wisi nad nim fatum, które można nazwać przeszłością. Wciąż przed nią ucieka, ale ona depcze mu po piętach. I jak to zazwyczaj bywa, jeśli człowiek się z czymś nie skonfrontuje, prędzej czy później go to dopadnie. Forst boi się konfrontacji z samym sobą.

PAP: Tworząc tę postać, gdzie szukał pan punktów odniesienia?

B.S.: W sobie.

PAP: Tą rolą coś pan przepracowywał?

B.S.: Na pewno mam już przepracowane dużo więcej niż Forst, bo on jeszcze się ze sobą nie mierzy. Ale pamiętam siebie sprzed lat. Uciekałem przed samym sobą. Nie chciałem siebie znać, zrozumieć ani lubić. Myślę, że Forst także siebie nie lubi, a na pewno siebie nie kocha i stąd biorą się jego problemy ze wszystkimi wokół. Nie potrafi przyjąć miłości, nie umie też nikomu jej dać. Chociaż bardzo za tym tęskni, czuje się samotny i chciałby wreszcie - jak każde stworzenie na świecie - poczuć spokój i miłość. Jeszcze nie rozumie, dlaczego to się nie udaje.

PAP: Pana bohater bierze udział w wielu scenach walk. To wymagało specjalnych przygotowań fizycznych do roli?

B.S.: Staram się cały czas być w formie. Forst – choć w kiepskiej kondycji – potrafi zdobyć się na nadludzki wysiłek i brać udział w niemal bondowskich pojedynkach. Przygotowując się do pracy, przez dwa miesiące mieliśmy treningi z kaskaderami. Siedzieliśmy w sali i ćwiczyliśmy układy, czyli praliśmy się nawzajem z kolejnymi aktorami. To była dobra zabawa. Z kolei zdjęcia były dość trudne, ponieważ kręciliśmy zimą w górach. Przed wejściem na plan nasz opiekun Janek Wierzejski, który pracuje z TOPR, opowiadał, co powinniśmy zabrać ze sobą, jak się rozgrzewać. Przygotowywaliśmy ekipę do wejścia na Giewont. Mogliśmy ich dowieźć najdalej do schroniska. Wszyscy wyruszaliśmy w drogę o piątej rano. Towarzyszyło nam pięćdziesięciu TOPR-owców i sześćdziesięciu szerpów, którzy już wcześniej wnosili na górę tonę sprzętu. O godz. 6.30, kiedy pojawialiśmy się na szczycie, wstawało słońce i świeciło nam w oczy. Te niesamowite przeżycia bardzo skonsolidowały całą ekipę. Przez sześć miesięcy byliśmy naprawdę fajną, górską rodziną.

PAP: Skoro przy tym jesteśmy, udało wam się zebrać wspaniałą, nieoczywistą obsadę. Obok pana w serialu grają m.in. związana z Teatrem Narodowym, nieodkryta dotąd przez kino Zuzanna Saporznikow, dawno niewidziana na ekranie Kamilla Baar, wspaniała Małgorzata Hajewska-Krzysztofik oraz utalentowany aktor młodego pokolenia Mikołaj Kubacki. Jako producent miał pan wpływ na dobór obsady?

B.S.: Oczywiście. Zależało nam, żeby poza jednym znanym nazwiskiem pojawiły się nowe lub dawno niewidziane twarze. To sprawia, że historia staje się bardziej wiarygodna. Uważam, że Zuza Saporznikow jako Olga Szrebska będzie dla ludzi niesamowitym odkryciem i że to dla niej początek dużej kariery. Z całego serca jej tego życzę. Mikołaj Kubacki już pokazał, co potrafi. Widzieliśmy się wcześniej przy "Królu", gdzie grał wykonawcę moich najstraszniejszych rozkazów. Zapamiętałem go i bardzo chciałem się z nim spotkać. Zresztą nadal chcę, więc niewykluczone, że jeszcze kiedyś zrobimy coś wspólnie.

Założenie było też takie, żeby pokazać miejscowych ceprów i górali. Wiedzieliśmy, że musimy sięgnąć do źródła - Teatru Witkacego w Zakopanem, który kocham od lat. Pierwszy raz byłem tam na spektaklu jeszcze w liceum. Wspominam to jako niezwykłą przygodę artystyczną. Zaprosiliśmy aktorów z tego teatru na zdjęcia próbne. Dzięki temu znalazł się u nas serialowy Osica, czyli Andrzej Bienias. Niesamowity, charyzmatyczny aktor, który zagrał na scenie wielkie role klasyczne i współczesne. Praca z nim była wielką przyjemnością. A z Kamilką Baar tęskniliśmy za sobą prawie dwadzieścia lat - od czasu "Vinci". Ciągle się odgrażaliśmy, że się spotkamy i wciąż się mijaliśmy. Cieszę się, że w końcu nadarzyła się okazja, by trochę ze sobą pograć.

PAP: Mówi się, że aktorem zostaje się po to, żeby chociaż raz w życiu być policjantem i raz - bandytą. To bliski panu mit?

B.S.: Jeżeli tak, to od tego zacząłem. Policjantów i bandytów załatwiłem już na początku kariery. Bandytą byłem w "Symetrii" i uważam, że ten początek zdeterminował przyszłość. W "Vinci" grałem policjanta i złodzieja, więc miałem dwa w jednym. W "Oficerze" byłem tajnym policjantem pracującym nad rozbiciem siatki przestępczej. Także rzeczywiście te role od początku były mi bliskie. Później, kiedy dojrzewasz, chcesz grać również trochę inne postacie. Ja miałem w życiu zawodowym dwie drogi, bo sporo grałem w teatrze. Tam mierzyłem się z zupełnie innymi propozycjami – z Hamletem, Płatonowem, wielką literaturą. A tu bywało różnie. Natomiast teraz udało mi się wrócić z niepokornym policjantem, który – mam nadzieję – przypadnie państwu do gustu.

PAP: Zarówno Jakub Michalczuk, autor "Miało Cię nie być", jak i reżyser "Forsta" Daniel Jaroszek, z którymi ostatnio pan pracował, to młodzi, utalentowani filmowcy. Robią kino autorskie, ale skierowane do szerokiej publiczności. Co was połączyło?

B.S.: Z każdym coś innego. Choć oni mają wspólny mianownik - wywodzą się z reklamy. Wydaje mi się, że to Tadeusz Śliwa, twórca filmu "(Nie)znajomi", zapoczątkował trend, by reżyserzy reklam przechodzili do filmu. Pewnie zmęczyli się komercją i chcieli zrobić coś ambitniejszego. Poza tym zarobili już tyle pieniędzy, że było ich stać, by robić sztukę. Mnie się to spodobało, ponieważ tacy twórcy mają inne spojrzenie niż typowi absolwenci szkół filmowych, którzy od początku chcą zajmować się sztuką. Przede wszystkim są niezwykle zdyscyplinowani, a my potrzebowaliśmy kogoś, kto ogarnie tak duże przedsięwzięcie, jakim jest serial premium. Choć Daniel Jaroszek nie zrealizował wcześniej równie długiej produkcji, mieliśmy z nim kontakt, robiąc teledysk dla Dawida Podsiadły. Wiedzieliśmy, że zawsze jest przygotowany i od początku do końca dnia dokładnie wie, co ma robić. Na wszystko patrzy obrazami, ponieważ jego pierwszym zajęciem była fotografia. Wszystko, co wychodziło spod jego ręki, wyglądało przepięknie. Wystarczy spojrzeć na teledyski Dawida.

Na pomysł współpracy wpadliśmy jeszcze zanim powstał "Johnny", a ten film tylko utwierdził nas w przekonaniu, że Daniel może przejść do dużych przedsięwzięć. Niektórzy producenci mieli obawy, czy tak młody, nie do końca doświadczony facet sobie z tym poradzi. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Daniel razem z autorem zdjęć Piotrkiem Uznańskim stworzyli tandem, na który patrzyło się z przyjemnością. Zdjęli nam ciężar z pleców, bo jako producenci wiedzieliśmy, że można na nich liczyć. Nigdy nie było jakichkolwiek opóźnień czy nadgodzin. Daniel wykonywał wszystko jak najwyższej klasy profesjonalista. A do tego ma ogromną wrażliwość i zawsze chce coś od siebie dać, zostawić w filmie swój podpis.

PAP: Co ujęło pana w książkach Remigiusza Mroza, że to właśnie prawa do nich postanowił kupić?

B.S.: Akurat w tej serii ujęły mnie przede wszystkim góry. Nie będę kłamał, bo przecież schematy w każdej historii kryminalnej są podobne. Remek ma w ogóle niezwykłą łatwość pisania, z której nawet się żartuje. Każdy podejrzewa, że ktoś pisze książki za niego, bo wydaje się niemożliwe, by można było robić to tak szybko. Te powieści są atrakcyjne dla odbiorców. Czyta się je łatwo i przyjemnie, mimo ilości krwi i obciętych członków. Trudność pojawia się, kiedy chcesz to przenieść na ekran, ponieważ dzięki łatwości pisania czasami gubi się logika. Np. ktoś wziął heroinę i biegnie pełny sił, zaraz się z kimś bije, a na trzeciej kartce jest już w Rosji. Jak się tam znalazł? Nie był zmęczony? Pojawiło się sporo pytań, jak przełożyć książkę na scenariusz.

To było nasze niełatwe zadanie, żeby jakoś okiełznać ten nadmiar akcji i pomysłów Remigiusza. Ale on ma niezwykły talent do tworzenia wyrazistych postaci, które od razu zapadają czytelnikom w pamięć. Chcieliśmy to wykorzystać. A przede wszystkim skorzystać z historii, która rozgrywa się w Tatrach. To miejsce, które kocham od dziecka. Zakopane – mimo zalewającego go plastiku – jest w mojej głowie tym miastem, które widzimy w serialu. Miejscem magicznym, trochę strasznym, ale przede wszystkim pięknym, monumentalnym, z muzyką, która zawsze mnie wzrusza. Sądzę, że to miejsce może przyciągnąć przed ekrany widzów z całego świata. Trzeba się nim chwalić. Mam nadzieję, że Zakopane przeżyje kolejny boom, że ludzie zza granicy będą chcieli zobaczyć, gdzie są tak piękne góry. Życzę naszej Polsce, by turystów było sporo, ale żeby nie niszczyli gór, by o nie dbali.

PAP: W teoriach spiskowych dotyczących Remigiusza Mroza tkwi ziarno prawdy? Czy od początku był pan przekonany, że ma do czynienia z człowiekiem, a nie – jak zakłada jedna z nich – cyborgiem?

B.S.: Dotknąłem go, więc mogę potwierdzić, że jest człowiekiem. A jeżeli nawet robotem, to z bardzo dobrym oprogramowaniem, bo świetnie wypluwa z siebie książki. Sądzę, że mógł nam go zesłać Elon Musk.

PAP: Dlaczego to właśnie ten autor sprzedaje najwięcej książek i do niego ustawiają się najdłuższe kolejki na Targach Książki? Na ile pana zdaniem wpływ na to miała jego bezpośrednia komunikacja z czytelnikami?

B.S.: Sądzę, że pozostawanie w kontakcie z czytelnikami to efekt uboczny tego, jak on pisze. Remigiusz tworzy książkowy pop, a pop to "popular", więc po prostu jego książki są najbardziej popularne. Te historie nie zawsze są lekkie. Czasami bywają bardzo mroczne i trudne, ale jednak przyjemnie się je czyta. Taką powieść można zabrać ze sobą w dowolne miejsce. Nie wszędzie masz ochotę usiąść z Puszkinem i zagłębić się w jego lekturę. Książki Remka możesz czytać na wakacjach, w górach, siedząc w schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. On dociera do bardzo dużej grupy czytelników, dlatego kolejka do niego jest najdłuższa.

PAP: Wspomniał pan kiedyś, że w młodości zawsze miał pod ręką kamerę, którą rejestrował otaczający świat. Myśli pan czasami o tym, żeby wreszcie za nią stanąć i o czymś widzom opowiedzieć?

B.S.: Myślę o tym coraz częściej i powoli do tego dojrzewam. Wiem, że z wielką przyjemnością zajmowałbym się reżyserią. To byłoby coś, co płynie wprost z mojego serca, a nie coś, co muszę robić. Czuję w sobie całą tę moc i chęć, ale najpierw muszę trafić na historię, która totalnie mnie zaczaruje.

PAP: Chciałby pan również na własnych zasadach wrócić do teatru?

B.S.: Wciąż tam jestem, choć trochę rzadziej, ponieważ po dwudziestu latach zrezygnowałem z etatu. Wydaje mi się, że to i tak niezły wynik. Związek z Teatrem Współczesnym w Warszawie był najdłuższym i najbardziej burzliwym w moim życiu. Wiele razem przeżyliśmy. Dyrektor Maciej Englert przez wiele lat był moim drugim ojcem - artystycznym. Bardzo pomógł mi w różnych momentach zawodowych i prywatnych. Dla mnie to zawsze będzie jedno z najważniejszych spotkań w życiu. Natomiast w pewnym momencie poczułem, że chciałbym gdzieś zniknąć, np. na dwa miesiące. W pandemii mi się to udało i marzyłem, żeby spędzać więcej czasu z rodziną. To był główny impuls, który spowodował, że przestałem być na etacie.

Natomiast kiedy jeszcze byłem we Współczesnym, miałem próby w Teatrze 6. Piętro, gdzie zrobiliśmy spektakl "Art" wg "Sztuki" Yasminy Rezy. Nadal występuję też w Teatrze Polonia w "Słonecznej linii" – kiedyś z Karoliną Gruszką, a obecnie z Magdą Boczarską. To dramat Iwana Wyrypajewa, który kocham. Choć spektakl trwa tylko godzinę i dwadzieścia minut, jest tak trudny i wyczerpujący, że kończymy go niemalże wywinięci na drugą stronę. Za chwilę w Teatrze 6. Piętro zacznę próby sztuki "Sprzedawcy gumek" Hanocha Levina, więc nie odpuszczam teatru tak zupełnie. Zawsze będę chciał przeżywać to niezwykłe uczucie, kiedy wychodzi się na scenę i staje przed widzem.

Rozmawiała Daria Porycka (PAP)

 

Od czwartku "Forst" jest dostępny na Netflixie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Sejm odrzucił wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministry zdrowia Izabeli Leszczyny Sejm odrzucił w czwartek wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministry zdrowia. Posłowie PiS zarzucili jej działania wbrew interesom pacjentów. Premier Donald Tusk zapowiedział, że po odrzuceniu wniosku Izabela Leszczyna "będzie nadal wyciągała z bagna system ochrony zdrowia" po rządach PiS.Data dodania artykułu: 21.11.2024 19:58Sejm odrzucił wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministry zdrowia Izabeli Leszczyny Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Przed sądem rejonowym w Oświęcimiu 4 grudnia ma ruszyć proces byłego nauczyciela jednej z tamtejszych szkół, który odpowie m.in. za prezentowanie pornografii nastolatkom i naruszenie ich nietykalności cielesnej – dowiedziała się PAP w krakowskiej prokuraturze okręgowej.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:37Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów W trzech kwartałach tego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 62 tys. pozwów rozwodowych. To o 1,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich prawie 61 tys. Najwięcej pozwów złożono do sądów w dużych miastach. W całej Warszawie odnotowano ich łącznie 5,8 tys. Z kolei w Poznaniu było 3,9 tys. takich przypadków, a w Gdańsku zaobserwowano ich 3,4 tys. Eksperci nie są zaskoczeni tymi danymi. Jednocześnie wskazują, że spada liczba zawieranych małżeństw. Można zatem postawić tezę, że w strukturze społecznej zachodzą istotne zmiany.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:30Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration23 i 24 listopada w kinach HeliosPrzed nami weekend dla melomanów, którzy mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu.Andrea Bocelli to bez wątpienia najsłynniejszy tenor świata. Jest ikoną popkultury w zakresie śpiewu operowego. Z brawurą łączy muzykę klasyczną z rozrywkową. Jego nagrania sprzedają się w milionach egzemplarzy. Teraz ten charyzmatyczny śpiewak obchodzi jubileusz 30-lecia swojej pracy artystycznej. Z tej okazji przygotował wielki koncert, którego nagranie można obejrzeć jedynie w kinach.Podczas tego przygotowanego z rozmachem show usłyszymy oczywiście słynną arię „Nessun dorma” z opery „Turandot” Pucciniego, niekwestionowany przebój „Con te partirò” i wiele innych chwytających za serce utworów.Wersję kinową koncertu wyreżyserował Sam Wrench („Taylor Swift: The Eras Tour”, ”Billie Eilish: Live at The O2”), laureat nagrody Emmy i nominowany do nagrody Grammy.Helios zaprasza melomanów na ten wyjątkowy seans! Bilety dostępne są na stronie www.helios.pl, a także w kasach kin i aplikacji mobilnej. W ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz” dokonując zakupu z wyprzedzeniem, można wybrać najlepsze miejsca, a także - zaoszczędzić.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Dysponuje 54 kinami mającymi łącznie 304 ekrany i ponad 55 tysięcy Data rozpoczęcia wydarzenia: 23.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Dawid Podsiadło - Dokumentalny  w Helios na Scenie Dawid Podsiadło - Dokumentalny w Helios na Scenie W czerwcu 2024 roku Dawid Podsiadło zagrał 7 koncertów stadionowych dla pół miliona widzów. Finałem tej trasy były rekordowe dwa koncerty na Stadionie Śląskim w Chorzowie dla prawie 200 tys. osób. Ten film to zapis tych 7 wyjątkowych dni, a zobaczymy go już 3 grudnia w kinach Helios.Film „Dawid Podsiadło – Dokumentalny” to intymny portret jednej z największych postaci polskiej sceny muzycznej. Reżyser Tomasz Knittel zabiera widzów na pełną emocji podróż, towarzysząc Dawidowi Podsiadle podczas jego monumentalnej trasy koncertowej, obejmującej siedem występów na stadionach w Gdańsku, Wrocławiu, Poznaniu i Chorzowie. Jednak to nie same koncerty są tu najważniejsze, lecz Dawid – artysta, który tą trasą zamyka pewien etap swojej kariery i zastanawia się, co przyniesie przyszłość.Kamery śledzą Dawida nie tylko na scenie, ale przede wszystkim za kulisami – w chwilach skupienia, zmęczenia, radości i refleksji. Film pokazuje jego prawdziwą twarz: człowieka pełnego pasji, ale i niepewności.Dawid otwiera się przed widzami, dzieląc się przemyśleniami o drodze, którą przeszedł, o presji związanej z popularnością oraz o tym, co dalej po zakończeniu tak ogromnej trasy. Obecność znakomitych gości, takich jak Edyta Bartosiewicz, Monika Brodka, Daria Zawiałow, Kaśka Sochacka, Artur Rojek, Ralph Kaminski, Kortez i Vito Bambino zdecydowanie podkreśla wagę tego etapu.To unikalna okazja, aby zobaczyć, jak wygląda życie artysty w momentach triumfu, ale i w tych cichszych, bardziej intymnych chwilach, kiedy sceniczne światła gasną, a pytanie „co dalej?” staje się najważniejsze.Helios zaprasza melomanów na ten wyjątkowy seans! Bilety dostępne są na stronie www.helios.pl, a także w kasach kin i aplikacji mobilnej. W ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz” dokonując zakupu z wyprzedzeniem, można wybrać najlepsze miejsca, a także - zaoszczędzić.Data rozpoczęcia wydarzenia: 03.12.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
słabe opady śniegu

Temperatura: 1°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1021 hPa
Wiatr: 23 km/h

Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: królakTreść komentarza: Słusznie, tylko że taki rower miejski, który by uatrakcyjnił takie zwiedzanie przerasta możliwości tutejszych miejskich władz.Źródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: mTreść komentarza: Kto powiedział, że tylko Tomaszów Maz. można zwiedzać. W trasach turystycznych trzeba uwzględniać cały powiat i okolice.Źródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: mTreść komentarza: Urzędnik to jest taka osoba (opłacana z naszych podatków), która ma swojego szefa i odpowiadającego za pracę urzędnika.Źródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnikaAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: Ajdejano na prezydenta Tomaszowa, na Starostę, na posła, na Prezydenta RP i wtedy wszyscy MAMY RAJ !!!!Źródło komentarza: Mariusz Węgrzynowski sam powinien złożyć rezygnacjęAutor komentarza: CzlowiekTreść komentarza: Niestety Pan dr Chudzik odchodzi i niedługo czekają nas prawdopodobnie rządy specjalsty od mobbingu P.Glimasińskiego. Długo się wiec nie nacieszyliśmy. Pracownicy szpitala są wściekli bo nie chcą takiego pseudo-prezesa, ale nikt ich przecież o zdanie nie pyta... To skandal że szpitalem rządzi polityka. Nie są ważne kwalifikacje i rozum, tylko "uklady". Może Pan Strzępek przeprowadzi rekonesans w szpitalu i spróbuję się dowiedzieć dlaczego szpitalem ma rządzić ktoś kto nie ma o tym pojęcia i już udowodnił w MZK że jest bardziej niż beznadziejny????Źródło komentarza: Mariusz Węgrzynowski sam powinien złożyć rezygnacjęAutor komentarza: WuPeTreść komentarza: Urzędnikom trzeba powiedzieć co mają robić i czym się zajmowaćŹródło komentarza: Kilka słów o turystyce w Tomaszowie Maz. - list czytellnika
Reklama
Łóżko rehabilitacyjne  Elbur PB 331 Łóżko rehabilitacyjne Elbur PB 331 Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów oraz montaż gratisNa zdjęciu: Łóżko PB 331 w wykonaniu standardowym w kolorze buk. Akcesoria: stolik Rubens 9 w kolorze buk oraz wieszak ubraniowy z lustrem.PB 331 to najpopularniejszy model łóżka w ofercie Elbur. Domowy charakter, praktyczne funkcje i sprawdzone rozwiązanie powodują, że jest stosowane z powodzeniem w placówkach opieki długoterminowej oraz w środowisku domowym. Ze względu na możliwość dopasowania koloru harmonijnie wpisuje się w każde otoczenie.Więcej informacjiKolory standardowe:C1 bukC2 buk jasnyKolory niestandardowe*:C4 nabuccoC5 klonC6 akacjaC7 dąb jasnyC8 orzechC153 dąb sonomaDETALE PRODUKTU:1. Zabudowane napędy podnoszenia łóżka4. Dodatkowa regulacja za pomocą rastomatu2. Pilot z blokadą poszczególnych funkcji5. Solidne koło z hamulcem3. Leże z regulacją twardości6. Szeroka gama kolorystycznaOPCJE:zmiana wypełnienia leża • zmiana długości leża • zmiana kolorystykiPODSTAWOWE DANE TECHNICZNEBezpieczne obciążenie robocze175 kgMaksymalna waga użytkownika140 kgRegulacja wysokości leża:od 40 do 80 cmRegulacja segmentu oparcia pleców:0 ÷ 70°Regulacja segmentu oparcia podudzi:0 ÷ 20°Wymiary zewnętrzne długość × szerokość:215 × 102 cmPrześwit pod łóżkiem:ok. 22 cmCiężar całkowity:99,8 kgKółka jezdne:100 mm z hamulcem FUNKCJE ŁÓŻKA REHABILITACYJNEGO 
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama