Wszystko zaczęło się od opublikowanego pod koniec ubiegłego roku raportu. Główny Inspektorat Ochrony przedstawił dane o stanie zanieczyszczenia powietrza w Polsce. Dotyczą one, co prawda, roku 2014, ale i tak budzą ona najstraszniejsze z koszmarów.
W posiedzeniu komisji wzięli udział przedstawiciele Urzędu Miasta, Straży Miejskiej oraz SANEPiD-u. Zabrakło Inspektora Nadzoru Budowlanego oraz reprezentanta Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Tomaszowie Mazowieckim.
Okazję do dyskusji stworzyło też opracowanie aktualizacji założeń do planu zaopatrzenia w ciepło, energię elektryczną i paliwa gazowe dla miasta Tomaszowa Mazowieckiego do 2030 roku.
Zanieczyszczenia związane z tzw. niską emisją pochodzą przede wszystkim ze spalania w przydomowych kotłowniach a także ze spalin samochodów osobowych i ciężarowych, przemieszczających się po tomaszowskich ulicach. Obu tych składników, zdaniem magistrackich urzędników, nie da się rozpatrywać oddzielnie.
Nie ma wątpliwości, że tomaszowianie w swoich kotłowniach palą wszystkim. Do palenisk trafia nie tylko węgiel ale również śmieci, plastikowe butelki, a nawet stare meble.
- Trudno jest udowodnić, bez specjalistycznego sprzętu, że ktoś w palenisku pali tym, czym palić nie powinien - wyjaśniał komendant Straży Miejskiej, Piotr Remisz. - Od 15 października do 20 stycznia było 31 zgłoszeń od mieszkańców. Szesnaście z nich potwierdziło próby palenia odpadami komunalnymi.
Komendant zwraca również uwagę, że wiele instalacji grzewczych jest niesprawnych technicznie. Dodatkowo kominy odprowadzające spaliny są zbyt niskie i nie dostosowane do terenu zabudowy. Przy nieodpowiednich warunkach atmosferycznych dym nie unosi się do góry
Czytelnicy portalu NaszTomaszów.pl twierdzą jednak, że z interwencjami zgłaszanymi Straży Miejskiej. - Zgłaszałem niedawno dymiący komin na ulicy Smugowej. Czekałem na strażników godzinę. Nikt nie przyjechał - pisze jedna z osób. - Zatelefonowałam i wysłuchałam wykładu o tym, jak to źli mieszkańcy donoszą na swoich sąsiadów i że w rejonie, z którego telefonuję, już kontrolę przeprowadzano - informuje druga.
Nic dziwnego, że strażnicy nie mają chęci do podejmowania interwencji. Komendant wyjaśnia, że straże miejskie w niektórych miastach dysponują narzędziami, które pozwalają im zbadać skład opału. Są one jednak kosztowne. - Dzisiaj możemy działać jedynie na zasadzie kolędowania , sprawdzania i upominania - mówi.
Przewodniczący komisji zdrowia, rodziny i spraw społecznych Rady Powiatu Tomaszowskiego starał się uzyskać informację dotyczące ewentualnych kontroli punktów sprzedaży opału. - Być może obciążanie wszystkich mieszkańców odpowiedzialnością za stosowanie złego opału nie jest właściwą drogą. Może należałoby zacząć od tego, żeby sprawdzić co ci ludzie kupują od dostawców. Większość osób nie jest w stanie ocenić jakości dostarczanego węgla. Cena bywa tu kluczowa. Ktoś może nie wiedzieć, ze kupuje opał niskiej jakości, podczas gdy sprzedawca zapewnia go o wysokiej jakości oferowanego towaru?
- Podejrzewam, że są to legalni sprzedawcy. Pamiętać należy, że różnice w cenie węgla dochodzą do 100 procent. Tu chyba należy szukać odpowiedzi. Poza tym pan jeden pokazał nam kiedyś fakturę na legalnie zakupiony ekogroszek, pochodzący bodajże ze Słowacji, który nie spełniał żadnych norm. Legalnie nabyty na fakturę ekogroszek - wyjaśniał Piotr Remisz, zapewniając, że jest gotów na każdy rodzaj współpracy (np. na wspólne kontrole z Państwową Inspekcją Handlową).
Najwięcej zanieczyszczeń emituje w Tomaszowie stare budownictwo zlokalizowane w centrum miasta oraz dzielnice domków jednorodzinnych. O ile w tych drugich brak jest dostępu do miejskiej sieci ciepłowniczej, to w tych pierwszych, w wielu przypadkach dostęp taki istnieje. W dodatku większość z nich jest własnością miasta.
Dlaczego więc wciąż pali się w kuchniach i piecach węglowych? Problemem są pieniądze. Być może nawet samorząd, czy TTBS byłyby w stanie udźwignąć koszty inwestycji, jednak sama eksploatacja mogłaby generować wysokie straty. już dzisiaj zadłużenie lokatorów wynosi około 10 milionów złotych, a osiemset rodzin nie płaci miastu czynszu przez ponad pół roku.
Mariusz Strzępek wskazuje natomiast na niekompletność dostępnych danych. Wywołały one sporo zamieszania medialnego, ale naprawdę nikt nie wie jak sytuacja zmieniała się na przestrzeni kilku ostatnich lat. Nie wiadomym jest, jaki wpływ na jakość powietrza miała tzw. reforma śmieciowa. Nie wiemy też naprawdę, jaki rzeczywisty wpływ zanieczyszczenie ma na zdrowie mieszkańców.
Podobnego zdania są przedstawiciele firmy Polgeol, która wykonywała aktualizację założeń do planu zaopatrzenia w ciepło, energię elektryczną i paliwa gazowe dla miasta Tomaszowa Mazowieckiego do 2030 roku. W ich ocenie dane są mało miarodajne i obiektywne.
Od wielu lat samorządy mimo wszystko kładą duży nacisk na ograniczenie niskiej emisji. Dokonują nie tylko termomodernizacji obiektów użyteczności publicznej, ale podłączają je do miejskiej sieci ciepłowniczej. Wyjątek stanowi należące do samorządu województwa łódzkiego Centrum Kształcenia Ustawicznego (dawny Medyk), którego kotłowania utrudnia życie mieszkańcom okolicznych bloków. Tu ma prawdopodobnie zostać zainstalowane ogrzewanie gazowe. Dlaczego? Zapewne jakiś "ekspert" tak doradził.
Napisz komentarz
Komentarze