Będą nas leczyć z.... litości
Od kilku lat trwa zażarta dyskusja na temat braków kadrowych w polskiej służbie zdrowia (nadal chcę ją tak nazywać, chociaż obecnie właściwszym byłoby mówienie o biznesie zdrowotnym). Mało osób dostrzega, że nie jest to jedynie nasza narodowa specyfika. Wcześniej podobny kryzys dotknął inne kraje tzw. starej Europy. Między innymi to polscy lekarze, fizjoterapeuci i pielęgniarki łatali dziury w unijnej, zdrowotnej dziurze. O ile kolejne rządy mają tego świadomość, jednak udawały, że problemu luki pokoleniowej nie ma to, to już samorządowcy tkwili w ciemnej otchłani nieświadomości. Teraz dopiero (chociaż nie wszędzie) zaczynają otwierać oczy i przecierać je ze zdumienia. Kiedy kilka lat temu przekonywałem, że trzeba ściągać młodych medyków oferując im godziwe warunki życia (w tym mieszkania w odpowiednim standardzie) uśmiechano się tylko pod nosem. Doktor, niezależnie czy młody, czy stary jakoś sobie poradzi. Wszak okrzyk: a niech jadą, albo pokaż lekarzu, co masz w garażu.... wciąż znajdują społeczny akcept, żeby nie użyć słowa poklask.
15.04.2021 17:40
6
3