W dzisiejszych czasach, kategorycznie trzeba wyparzać świeże szczoteczki do zębów, myć owoce, nawet prosto po zerwaniu z drzewa; najlepiej, specjalnym, "zielonym" detergentem .
Jedzenie, które upadło na czyściutką podłogę należy wyrzucić. Kąpać się najlepiej w soli fizjologicznej albo wodzie królewkiej żeby wytępić wszystkie bakterie. Tropiki? Bez moskitiery i repelentów ani rusz bo co drugi komar przecież malarię ma. Na świeże zadrapania i otarcia koniecznie trzeba nałożyć maść z antybiotykiem i plaster. Zwariować można jak się to wszystko czyta.
Mała Melan, podobnie jak inne dzieci Indonezji, zainspirowała mnie. Pieczony banan upadnie na ziemię? Podniesie, przepłucze nieco słonawą wodą ze studni z piachu i zje. Pełne "uczuć" zabawy z psami i kotami kończą się zadrapaniami gojącymi się w mgnieniu oka. Zostanie coś między zębami? Paluszek do buzi i po problemie. I co z tego, że wcześniej żaby łapała?
W ten sposób, na zasadzie "co Cię nie zabije to Cię wzmocni", mała Melan i miliony jej kolegów i koleżanek fundują sobie naturalną szczepionkę. Te dzieciaki są naprawdę zdrowe jak konie i nie ma szans by je byle podmuch wiatru przewrócił. Higiena jest ważna, ale bakterie, wirusy i grzyby są naturalną częścią ekosystemu. Paranoja sterylności prowadzi do.....
.... sytuacji z reklamy telewizyjnej jakichś proszków. "Mamo, idę grać w piłkę.". "Teraz nie możesz; przecież jest sezon na alergie. Pyli się". Czyli, że dzieciak ma w domu siedzieć przed telewizorem i chipsy wsuwać bo mecz kosza może skończyć się kilkoma kichnięciami.
W końcu, jak ma szlag trafić to i tak, wcześniej czy później trafi. Nie ma co się izolować i tracić najlepszego....
.... bo najlepszy jest zawsze deser. Taki z eleganckiej restauracji jedzony pięknie zdobioną łyżeczką, którą wcześniej ze smakiem oblizywały tysiące osób ;-).
Napisz komentarz
Komentarze