Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 24 lutego 2025 02:31
Reklama
Reklama

Indonezja (Sumatra, Bonjol) - spotkanie z równikiem

Po co buduje się pomniki? Żeby coś upamiętniały. Ale czy, oprócz tego, że sobie stoją, jakoś tam wyglądają i mogą, ewentualnie, posłużyć jako punkt orientacyjny, spełniają jakąś funkcję? W moim mieście aż roi się od ładniejszych i mniej ładnych pomników. Niektóre mają nawet całkiem fajowe nazwy. Ale jakoś nie zauważyłem by, oprócz stania, zajmowały się czymś szczególnym.

 

W większości przypadków, pomnik się buduje, odsłania i zostawia do niszczenia. Ewentualnie, jak zmieni się partia rządząca, proces erozji przyspiesza się przy pomocy młotów pneumatycznych. Ale symbolika pomników może być silna..... magnetycznie silna.

 

W Dumai, rozmawiając z uczniami, pokazywałem między innymi podobieństwo pomiędzy flagą Polski a flagą Indonezji. Już na pierwszych zajęciach wpadło mi do głowy żeby powiedzieć sobie małą głupotkę. Tak na prawdę to ta sama flaga, tylko, że.... Patrzcie. Polska jest na półkuli północnej, a stolica Indonezji na południowej. Zatem patrząc na biało-czerwoną flagę, my widzimy ją tak, a wy, do góry nogami. Proste jak kredka.

 

Równik. Niedługo przekroczę równik. To trzeba jakoś świętować. Jak? Najlepiej zatrzymać się na samej linii i poczuć atmosferę granicy dwóch półkul. Moja pielgrzymka do tego miejsca, zajęła mi nieco ponad dwa dni. W tym czasie, przekroczyłem najszerszy równoleżnik ziemi, wróciłem się 50 kilometrów drogą, której przejechanie zajęło prawie trzy godziny tylko po to żeby zobaczyć pomnik i kilka razy przechodziłem z półkuli północnej na południową. Ale nie było czego żałować. Podczas podróży lądowej, tego typu miejsca, są jeszcze ważniejsze niż granice poszczególnych państw. Znacznik Zwrotnika Raka przegapiłem. Równika obiecałem sobie nie przegapić.

 

Jak już wiedziałem gdzie chcę jechać, Pan Muchsin odwiózł mnie na drogę w stronę Pekanbaru. Wcześniej, uczniowie powiedzieli mi, że nie ma problemu z autostopem w Indonezji. Skoro wiedzą i są w stanie sobie wyobrazić co to jest hitch-hiking to faktycznie powinno być jak mówili. Nie wyobrażałem sobie, jednak, że może to być aż tak łatwe.

 

Pierwszy samochód zatrzymał się po jakichś 5 minutach stania na poboczu i, jakieś 300 metrów ode mnie, na wąskiej, ledwie mieszczącej dwa mijające się samochody drodzę, zaczął sobie cofać zygzakiem. Salamat pagi, ja do Pekanbaru. Wskakuj - wysadzimy Cię na skrzyżowaniu. Jak tylko wysiadłem w miejscu, w którym nie wiedziałem w którą stronę patrzeć by przejść na drugą stronę ulicy, kierowca mijającej mnie ciężarówki pokazał palcem kierunek. Skinąłem głową, że tak. Zatrzymał się i podrzucił mnie kolejne kilkadziesiąt kilometrów, do następnego rozjazdu.

 

Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem pana kupującego z przydrożnej budki ananasy i idącego w stronę samochodu. Jedzie Pan w stronę Pekanbaru? Do samego Pekanbaru nie, ale.... ok, wsiadaj. Przy pierwszych trzech autach złapanych na stopa w Indonezji, mój najdłuższy czas oczekiwania wyniósł ok. 5 minut. Mimo to, po 4 godzinach jazdy, w Pekanbaru jeszcze nie byłem.

 

Nieistniejąca na mapie droga z Dumai wyglądała nie tylko tragicznie, ale jeszcze była pokręcona w taki sposób, że idealnie nadawałaby się do testowania odporności na przeciążenia astronautów. Do tego jeszcze ten smog. Gdzie są te powyginane palmy kokosowe, turkusowe morze, białe plaże i..... w zasadzie to fajnie byłoby zobaczyć chociaż niebieskie niebo. Tak - w miejscu, w którym byłem, dziecko, które zadałoby standardowe pytanie "Dlaczego niebo jest niebieskie?" zostałoby uznane albo za psychopatę albo za daltonistę.

 

Stojąc na poboczu w jakimś miasteczku, dołączyła do mnie grupka osób. Co robisz? Łapię stopa. Sto co? No, próbuję zatrzymać samochód do Pekanbaru. Ale tak Ci się nikt nie zatrzyma. Chodź, pokażemy Ci autobus. Ale ja nie mam pieniędzy. Hmmmm.... ok, to ja Ci zapłacę za autobus. Nie, na prawdę nie trzeba. Z minuty na minutę, grupka stawała się coraz większa. W końcu, miałem wokół siebie łańcuszek Indonezyjczyków spośród którego wyróżniał mnie tylko mój czarno-czerwony plecak.

 

Pekanbaru - chodź ze mną. Poszedłem na jakiś plac budowy. Poczekaj chwilę. Skończymy tutaj i zawiozę Cię do Pekanbaru. Ok. Po chwili, mój kierowca przyniósł mi dwa kawałki chleba i wodę. Miły początek, zwłaszcza, że akurat..... właściwie to jak zwykle, byłem głodny. Kolejną, pokręconą drogą przejechaliśmy już do samego Pekanbaru. Wysiadłem w centrum jeszcze przed zachodem słońca. Biorąc pod uwagę, że autobusowi te 200 kilometrów zajmuje ok. 12 godzin, można powiedzieć, że łapiąc stopa zaoszczędziłem wiele czasu.  

 

200 kilometrów po takiej drodzę zajmuje cały dzień. W sumie to nie ma na co narzekać - na mapie google większości z niej, w ogóle nie ma.

 

 

 

 

 

W Pekanbaru, skontaktowałem się z Albinem z couchsurfingu. Po prysznicu, zostawieniu bagażu w jego domu i wizycie w meczecie na wieczorną modlitwę Al-Maghrib, przejechaliśmy do ulicznej knajpki na kolację. Menu, jak to w niezbyt turystycznym miejscu, było tylko w jednym języku. czytałem nazwy a Albin tłumaczył czego mógłbym się spodziewać na talerzu. Nasi Goreng? Smażony ryż. Lele? Ryba. Bebek? Wagina. Co?!!?? No, wagina. W restauracji?? No to co powiedziałeś oznacza waginę. Jeszcze raz.... "bebek". Kaczka. To co z tą waginą? Jaja sobie robisz? Nie.... wymówiłeś to "b" trochę jak "p". Pepek to wagina - musisz uważać na wymowę.

 

Kolejny fajny kwiatek w Bahasa Indonesia. Kawa wieczorem? Nie przesadzasz? Tym razem, odpowiedziałem już w Bahasa Indonesia: Saya suka kopi! (Ja lubię kawę). Korzystając z tego, że surfowałem na kanapie lekarza, wypytałem się Albina też o sprawy związane z malarią. Jest zagrożenie i powinieneś brać doksycyklinę jako profilaktykę. No, dobra, a zakładając, że nie chcę brać? To w miastach, leki są ogólnodostępne, ale na receptę lekarza. A mogę bez recepty; jak mam iść do lekarza z temperaturą 40-41 stopni; przecież to już ciężkie haluny i majaczenie? W Indonezji wszystko da się obejść. Albin zapisał mi na kartcę nazwę leku, który, robiąc maślane oczy i zostawiając napiwek aptekarzowi mogę kupić i wsadzić sobie na wrazie czego do apteczki.

 

Następnego dnia, zostałem odstawiony na drogę wylotową. Najpierw kopi-O, później zrównanie się z poboczem i kciuk. Zatrzymało się kilka busików - żaden nie chciał mnie wziąć. Później terenowy samochód. Bukittingi? 100.000 rupii. Nie, dziękuję. W Indonezji, choć trzeba mieć licencję na przewóz pasażerów, można bez problemu ustawić się prywatnym samochodem na rogatkach miasta i zamortyzować sobie koszta zakupu - podobno, bardzo popularna praktyka.

 

W końcu, jeden z kierowców busików na moje "no money", machnął ręką i zaprosił mnie do środka. Kolejne 200 kilometrów, zajęło nam 6 godzin z jednym postojem na krótką modlitwę w sali modlitw jednego z przydrożnych parkingów. Za to, jakoś po drodzę, kolor nieba, z szarawo-żółtego przeszedł w niebieski a górskie widoki już bardziej zaczynały przypominać te znane z pocztówki - może nie z Bali, ale z tropikalnego miejsca z prawdziwego zdarzenia. Nie wiedząc w którą stronę patrzeć, jechałem z rysującym się cały czas na moich ustach wyrazem WOW Będziemy mijać równik? Już minęliśmy. Ale nie było żadnej informacji; żadnego pomnika. Jak chcesz pomnik to musisz jechać do Bonjol. A gdzie to jest? Odstawię Cię na właściwą drogę. Musisz wrócić się 50 kilometrów, ale nie w stronę Pekanbaru tylko w stronę Medan.

 

Widoki jak w.... Indonezji. I dobrze bo to co widziałem wcześniej jakieś takie mało indonezyjskie było.

 

Na obwodnicy Bukittingi, na transport, czekałem kilka minut. Od kierowcy furgonetki, który podwiózł mnie może z 10 kilometrów dostałem paczkę papierosów kretek; zapach goździka to jedna z najbardziej charakterystycznych cech indonezyjskich ulic i knajp. Stąd właśnie pochodzą papierosy, do których oprócz tytoniu, dodaje się suszone goździki i odrobinę cynamonu. Flagowe i słynne na całym świecie Djarum Black pochodzą właśnie z Indonezji. Kretek? To nie goździk - to onomatopeja. Wyraz kretek podobny jest w brzmieniu do kkkkrrrrććććkkkk - czyli dźwięku, który wydobywa się podczas spalania goździka.

 

W Bonjol byłem ok. 21.00. Mimo egipskich ciemności, poszedłem do pomnika przedstawiającego równik. Kilka razy przeskakiwałem linię granicy półkuli północnej z południową. Może to głupie, ale na prawdę dobrze się przy tym bawiłem. Już wiem, po co stawia się pomniki. Równik - ważne miejsce - szczególnie podczas podróży lądowej; zwłaszcza, że przekraczając Zwrotnik Raka w chińskiej prowincji Guanxi, nie zauważyłem żadnego znaku, słupka czy choćby kartki.

 

O nocleg, poprosiłem na posterunku policji. W pakiecie, dostałem kolację i kolejną paczkę papierosów kretek w wersji light. Jeden z dyżurujących funkcjonariuszy odstąpił mi swoje biuro i pożyczył podłogową matę do spania. Rano, zwlokłem się przed 7. Głośne rozmowy i dźwięki dochodzące z korytarza - myślałem, że jest już późno. Wyjrzałem poza komisariat - knjajpka z kawą zamknięta.... szkoda. Hejka? Skąd jesteś? Saya orang Polandia. Kawy? Jasne! W ten sposób, gospodyni jednego z okolicznych domków ugościła mnie kawą i śniadaniem.

 

Połóweczkę proszę..... albo dwie.

 

Wróciłem do pomnika równika. Zacząłem od wizyty w muzeum - poświęconemu nie geografii tylko lokalnemu bohaterowi - Imamowi Bonjol. Trochę mnie to rozczarowało bo jakoś nie miałem ochoty na historię, której nigdy w szkole nie lubiłem ze względu na.... nazwijmy to "dynamikę" tego przedmiotu.

 

Rosjanie wyzwolili Polskę spod niemieckiej okupacji. Po kilkudziesięciu latach: Rosjanie rozgrabili Polskę po II wojnie Światowej. Zgłupieć idzie. Za to widoki mnie nie rozczarowały. Niby spokojna wioska, ale otoczona górami i gęstymi lasami. Już bardziej tropikalnie jak na samym równiku być nie może.

 

 

 

Czy ktoś kiedyś marzył o spokojnym domku w lesie?

 

Żeby plan pielgrzymki był wykonany w 100%, zostało mi jeszcze kilka rzeczy. Znowu, kilka razy stanąłem sobie na linii odgraniczającej od siebie dwie półkule. Azjatyckim zwyczajem, cyknąłem sobie pamiątkową fotkę - azjatycki gest Statuy Wolności sobie, jednak, odpuściłem. W końcu: gdzie by tu zobaczyć....? A jest - toaleta. Faktycznie - woda w spłuczcę kręci się w drugą stronę. Niby każde dziecko o tym wie, ale wiedzieć a widzieć na własne oczy robi prawdziwą różnicę.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Program "Tarcza Wschód" oparty jest na trzech kluczowych elementach: fortyfikacjach i zaporach przeciwpancernych, systemach antydronowych i rozpoznawczych, oraz wsparciu lokalnych społeczności rozbudową potrzebnej infrastruktury, np. drogowej - powiedział w Sejmie wiceszef MON Cezary Tomczyk.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:29
Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Ponad 16 mln zł dofinansowania. Remont zabytkowej kamienicy. Budowa nowego bloku

Ponad 16 mln zł dofinansowania. Remont zabytkowej kamienicy. Budowa nowego bloku

Gmina – Miasto Tomaszów Mazowiecki w październiku 2023r. złożyła dwa wnioski do BGK o otrzymanie dofinansowania w ramach Funduszu Dopłat do budowy jednego budynku mieszkalnego wielorodzinnego przy ul. Barlickiego 22 (22 lokale mieszkalne) przy wnioskowanej kwocie wsparcia 7,133 mln zł oraz do przebudowy kamienicy przy ul. Barlickiego 20 (17 lokali mieszkalnych) przy wnioskowanej kwocie wsparcia 9,052 mln zł. Łączna kwota wnioskowanego i przyznanego wsparcia to 16,185 mln zł, co stanowi 80% szacowanych kosztów obu inwestycji.
Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Od kilku miesięcy piszemy o tym, że nasz szpital, będzie przechowalnią pisowskich działaczy tracących intratne synekury. O tym, że w tomaszowskim szpitalu zatrudniono kolejnego spadochroniarza PiS dowiedzieliśmy się... z reportażu TVN. Tym razem jest to Radosław Marzec, związany z Janiną Goss (znaną z pożyczek udzielanych J. Kaczyńskiemu). Będzie on pełnił funkcję rzecznika spółki, ale jak zapewnia, wicestarosta Włodzimierz Justyna, nie będzie to jego jedyne zadanie. Marzec to radny Rady Miejskiej w Łodzi. Zajmował też szereg stanowisk bez wątpienia z politycznego nadania. O karierze zawodowej niewiele z Internetu się dowiemy. Poza tym, że był szoferem wspomnianej wcześniej łódzkiej skarbniczki PiS orz po Prezesa Skry Bełchatów. Do grudnia był też przewodniczącym Klubu Radnych. Złożył rezygnację, kiedy porządki w łódzkim PiS zaczęła robić Agnieszka Wojciechowa Van van Hekelom.
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: JagodaTreść komentarza: A w sprawie s12, która w wariancie południowym to jakaś masakra milczy...Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: ***Treść komentarza: Teraz się przypomniało jak inni przy władzy, że na dworcu syf! Przepraszam a co wasz PiS i największy ulubieniec -Macierewicz, zrobił wcześniej w tej kwestii dla Tomaszowa? 💩. 😀Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: KasiaTreść komentarza: Dobry wpis ale zapomniała Pani dodać że koniecznością na Dworcu jest okienko z kasą biletową! To prawdziwe utrapienie dla podróżująch tomaszowian.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: TomaszowiankaTreść komentarza: Wszystko ładnie i pęknie, ale szkoda, że tak mało ludzi korzysta. Czemu ? Bo minister infrastruktury Dariusz Klimczak odpowiedzialny za transport nawala z robotą, za którą bierze niemałe pieniądze. Multum przejazdów, jednak 80% z przesiadką w Koluszkach bądź Łodzi. Nawet do stolicy oddalonej o zaledwie ponad 100 km jest przesiadka. Przecież to komiczne, ale co takiego "szanownego" ministra może obchodzić ?! On w porównaniu do 'szarego obywatela" śmiga sobie samochodem ładowanym/tankowanym za nasze podatki. Jedynie kiedy korzysta z transportu publicznego to czas przed wyborami, kiedy to trzeba się pokazać jak Pan Trzaskowski poruszający się tramwajem jeden przystanek pod publiczkę i moment, w którym dziennikarze mogą cyknąć fotkę na okładkę swojego żałosnego szmatławca. A zwykli ludzie niech sobie radzą, oczywiście tuż po wyborach. Ta sytuacja miała miejsce właśnie po objęciu stanowiska przez Pana Klimczaka. Jeszcze w roku 2023 mieliśmy kilka połączeń bezpośrednich, lecz to się wówczas zmieniło, a Koalicja wpiera nam same dobre zmiany, choć już dobrze wiemy, że ich nie ma pod każdym względem. Mam nadzieję jednak, że rodacy któregoś pięknego dnia, wezmą sprawy w swoje ręce i przestaną wspierać oszustów i złodziei. Prace nad projektem jak zwykle zaczynają się w III kwartale, kiedy to przebudowa będzie stała od IV kw. 2025 r. do końca I kwartału 2026 r. z powodu warunków atmosferycznych, przez co również będzie trwała zapewne do końca 2027 r. o ile i w tym terminie się wyrobią. Kończąc, niech nasz dworzec rośnie w siłę, bezpieczeństwo oraz piękno i wygodę dla podróżujących ludzi.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: tTreść komentarza: Może mieszkańcy miasta ocenią czy takie dodatkowe skrzydła mieszkalne komponują się z wciśniętą kamienicą zabytkową. Czy modernizacja - remont zabytkowej kamienicy nie wpłynie na charakter elewacji i całego budynku (czy konserwator będzie nadzorował wszystkie działania na każdym etapie).Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: obywatel TMTreść komentarza: Co się spodziewać po wyborcach skoro większość to przybysze z wiosek. Starych tomaszowian coraz mniej, wieś rządzi miastem, wybierając tzw. swoich.Źródło komentarza: Radni chcą nocnej prohibicji. Koalicja ponad podziałami
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama