Kilka słów o nazwie
D- mer, czyli Dysphoric Milk Ejection Reflex, można przetłumaczyć jako odruch dysforycznego wyrzutu/ wypływu mleka. Rozkładając ten termin na czynniki pierwsze mamy dwa człony:
D- dysforia – według słownika języka polskiego oznacza: przygnębienie, złe samopoczucie, depresję, niemożność odczuwania przyjemności,
MER – odruch wyrzutu/ wypływu mleka.
Czym dokładnie jest D- MER?
Jest to przypadłość, która może dotknąć mamy karmiące piersią. Na szczęście zdarza się bardzo rzadko… W Polsce prawie w ogóle się o tym nie mówi. Nawet nie można znaleźć na ten temat żadnej publikacji naukowej w języku polskim…
D- MER charakteryzuje się tzw. dysforią, czyli jak wyżej zostało wspomniane, złym samopoczuciem, przygnębieniem, negatywnymi emocjami pojawiającymi się tuż przed wypływem lub w trakcie wypływu pokarmu. Spadek nastroju trwa nie dłużej niż do kilku minut- zwykle od 30 sekund do 2 minut.
D-MER to nie to samo, co depresja poporodowa albo zaburzenia lękowe. Ta przypadłość związana jest tylko i wyłącznie z MER, czyli odruchem wypływu mleka.
Kobiety cierpiące na D-MER często opisują to, co czują i to, co „siedzi” im w głowie, ciele jako: ściskanie w żołądku, niepokój, smutek, strach, obawa, podenerwowanie, drażliwość, beznadziejność… Niektóre mamy porównują odczucia wywołane D-MER do stworów – dementorów, które opisywała J.K. Rowling w „Harrym Potterze”. To „coś” wysysa duszę, sprawia, że czuje się chłód i wpada w otchłań negatywnych myśli.
Ciekawostka: Autorka „Harrego Pottera” wymyśliła dementory w pewnym celu- miały być odzwierciedleniem jej depresji po śmierci mamy i rozstaniu z mężem.
Skąd się TO bierze?
Cały czas trwają badania nad określeniem mechanizmów związanych z D-MER. Znany jest mechanizm jego działania, ale nieznana jest przyczyna. Nie wiadomo, dlaczego jedna kobieta doświadcza D-MER, a inna nie. Przypuszcza się, że może to być kwestia indywidualnej wrażliwości na spadek dopaminy w organizmie, a ta przypadłość wiąże się właśnie z niewłaściwą aktywnością hormonu zwanego dopaminą. Dopamina jest neuroprzekaźnikiem wydzielanym w mózgu. Wywołuje szereg różnych reakcji fizjologicznych i wpływa na jakość funkcji psychicznych. Odpowiada m.in.za nastrój, w tym odczuwanie przyjemności. Dopamina hamuje hormon odpowiedzialny za produkcję mleka, czyli prolaktynę. Zatem, aby utrzymać produkcję mleka, poziom dopaminy musi na chwilę się zmniejszyć. W tym właśnie momencie (w momencie wypływu mleka lub tuż przed wypływem) matki z D-MER czują spadek nastroju, negatywne emocje. Poziom dopaminy na szczęście po chwili się stabilizuje, a dysforia u matki po kilkudziesięciu sekundach, kilku minutach znika.
Jak sama nazwa wskazuje, D-MER jest odruchem, czyli czymś, czego nie da się kontrolować. Ma podłoże hormonalne i fizjologiczne, a nie psychiczne. Nie jest psychologiczną odpowiedzią na karmienie piersią. Nie jest ani depresją poporodową, ani ogólną niechęcią do karmienia piersią. Rzadko się zdarza, aby mamy z D-MER twierdziły, że nie lubią karmienia piersią w ogóle. Z reguły kochają one karmić naturalnie swoje dzieci, nie lubią tylko tego krótkiego momentu przed lub w trakcie wypływu mleka. Poza właśnie tym chwilowym spadkiem nastroju w czasie karmienia piersią, odciągania pokarmu czy samoistnego wypływu mleka, mama czuje się dobrze pod względem i psychicznym, i fizycznym.
Kobiety nie cierpią na D-MER z powodu traumatycznych przeżyć. Negatywne wspomnienia z przeszłości mogą natomiast wracać u mam z tą przypadłością przy okazji emocji przeżywanych podczas karmienia piersią.
Jak zdiagnozować D-MER?
Diagnoza jest ważna, ale też trudna… Niewiele się o tym mówi, wielu lekarzy się na tym nie zna… Ważne, aby wiedzieć, że nie każda matka, która doświadcza negatywnych emocji związanych z karmieniem piersią, cierpi na D-MER. Ta przypadłość nie stanowi zazwyczaj ważnego powodu, dla którego należałoby odstawić karmienie piersią. Nie powinna być tym bardziej wymówką do rezygnowania z podawania piersi.
Wyróżniamy trzy typy D-MER w zależności od okresu trwania i intensywności uczuć w skali od 1 do 10 (1- łagodne, 10- bardzo silne):
–łagodny (ustępuje w ciągu 3 miesięcy, skala uczuć: 1-3),
– umiarkowany (czas trwania 3-9 miesięcy, skala uczuć: 4-6),
–ciężki (raczej nie znika w ciągu roku karmienia piersią, matki często przy tym poziomie dysforii (7-10) odstawiają dzieci od piersi, w tym przypadku zaleca się leczenie farmakologiczne).
Bardzo często to, jak będzie wyglądać karmienie piersią u kobiety cierpiącej na D-MER, zależy właśnie od tego, jak intensywny jest spadek nastroju. Jedne będą wspominać ten moment jako chwilowy niepokój, u innych mogą pojawić się nawet myśli samobójcze i związane z samookaleczaniem się. D-MER może minąć po 3- miesiącach od narodzin dziecka, ale może też utrzymywać się przez cały okres karmienia piersią. Może pojawić się już przy pierwszym dziecku albo dopiero przy którymś z kolei. Wiele kobiet stwierdza, że lepiej sobie radziły z dysforią wraz z upływem czasu- dorastaniem dziecka.
Dodatkowo wyróżniamy trzy spectra D-MER, które grupują uczucia, emocje towarzyszące odruchowi wypływu mleka:
– spectrum przygnębienia: beznadzieja, smutek, pustka, lęk, zmęczenie, chęć ucieczki, ściskanie w żołądku,
– spectrum niepokoju: strach, rozpacz, panika, irytacja, frustracja,
– spectrum wzburzenia/ poruszenia: złość, wzburzenie, paranoja, agresja, niekiedy nawet myśli samobójcze.
Jak sobie pomóc?
Okazuje się, że najczęściej przy ciężkim D-MER matki decydują się na odstawienie dziecka od piersi. Przy łagodnym i umiarkowanym stadium jakoś sobie radzą. Na pewno, aby poczuć się lepiej można spróbować:
– zmienić styl życia, np. poprzez unikanie w dużych ilościach substancji pobudzających- zawierających kofeinę, a także unikanie tego, co nas stresuje,
– skorzystać z pomocy psychoterapeuty, jeśli emocje są na tyle trudne, że ciężko z nimi funkcjonować,
– zadbać o wsparcie bliskich,
– nie oceniać się w negatywny sposób, zrozumieć, że D-MER to odruch- coś, na co nie mamy wpływu,
– zrozumieć, że to nie z naszą psychiką jest coś nie tak; to kwestia fizjologiczna i hormonalna, a nie natury psychologicznej,
– podczas odczuwania negatywnych emocji intensywnie myśleć o czymś miłym, np. z przeszłości,
– wesprzeć się lekami przepisanymi przez lekarza w przypadku ciężkiego typu D-MER.
Moim zdaniem…
Trudno wyobrazić sobie to, co czuje matka cierpiąca na D-MER. Ja tak nie miałam, moje koleżanki też… Jeśli już coś mi w karmieniu piersią przeszkadzało, to początki, które wspominam jako czasami męczące (ciągłe karmienia, popękane brodawki). Dziś, z perspektywy czasu, uważam, że te chwile minęły szybciej niż mi się wydawało, a ja niepotrzebnie wpadałam w panikę. Potem karmienie piersią było tylko przyjemnością… Z D-MER zapewne jest inaczej… Czasami pojawiają się głosy, że karmienie piersią nie jest warte tego całego nieszczęścia, które czuje mama cierpiąca na tę przypadłość. Z tym się zgodzę… Mimo iż szczerze będę namawiać do karmienia naturalnego wszystkie niezdecydowane mamy, to w tym przypadku uważam, że kobieta sama musi ocenić czy da radę to wytrzymać, czy nie. A w zasadzie czy chce to wytrzymać, czy nie… Wydaje mi się, że nic na siłę. W końcu szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko…
Powyższy artykuł ma charakter wyłącznie informacyjny i nie zastąpi porady lekarskiej.
Napisz komentarz
Komentarze