Są przeze mnie doznane, zdobyte doświadczenia podczas bytności we WSPÓLNOCIE AA, którymi w tej publikacji się dzielę. Pisząc tę historię mojego życia nie chcę polemizować, która forma wychodzenia z alkoholizmu jest lepsza, skuteczniejsza. Czy profesjonalna z zastosowaniem przeróżnych socjotechnik? Czy aaowska forma polegająca na zawierzeniu drugiemu człowiekowi, jako sile większej od nas samych? Obie są bardzo ważne w zdrowieniu każdego alkoholika i obie wymagają ofiar osadzonych w głębi duszy, złożonych na ołtarzach swoich miejsc spotkań czy terapii.
Wybrałem tę z udziałem Siły Wyższej, Większej, o zabarwieniu pozornej, by egzystować, ANARCHII. Inne społeczności żyjące z alkoholowym problemem potrzebują prawa i władzy, ustawodawstwa i kar, do czego potrzebni są branżowi fachowcy. Moja WSPÓLNOTA wypracowała sobie tylko nieodłączne, nierozerwalne TRADYCJE i ZASADY, bez których nie mogła by istnieć. Niepotrzebni są nam kierownicy, przełożeni, sponsorzy, podpowiadacze czy inni „fachowcy” a tylko "PRZEWODNICY W STADZIE".
Mam od dawna w Grupie znane dwa autorytety. Jeden jest dobry, to Bóg odkryty przez Siłę Większą od nas samych (czeka aż spełnię Jego wolę), drugi autorytet to wszechwładny Król Alkohol (bezwzględny by zabijać), o którym ciągle muszę pamiętać. Bo ON nigdy nie zapomni „pamiętać o mnie”. Wszystkie profesjonalne terapie w Ośrodkach Uzależnień są ograniczane ustalonymi jednostkami czasu, programem czy liczbą uczestników, natomiast w formie zawierzenia drugiemu człowiekowi, spotkania w AA są nieograniczone czasem, wielokrotnością spotkań czy liczbą uczestników.
Niezbadanym w AA kosmosem, jest nasza dusza, która niczym istniejący wszechświat jest nieograniczenie pojemna. Trzeźwienie w AA to jak piosenka, która nie zna i nie ma żadnych limitów, żadnych granic. W profesjonalnych terapiach zabezpieczających osoby z problemem przed nawrotem choroby, to znaczy nie napiciem się alkoholu, wszystko związane jest ze zdobyciem wiedzy odpowiedniej, która ma stanowić bezpieczną tamę, zaporę, którą osoba po przebytych terapiach, niezasłużenie się chełpi, popisując się przed jeszcze pijącymi „zdobytą” wiedzą wprowadzając swoją „mądrość” w niebezpieczny egocentryzm. To z kolei może doprowadzać, choć nie zawsze musi, do zapicia i … i jeśli chcemy przerwać alkoholowy precedens … musimy wszystko zacząć ponownie od początku jak w rewolucyjnym dowcipie - „zaczynamy wszystko od początku jak Lenin w Poroninie” – oczywiście jest to aluzja do Październikowej Rewolucji w Rosji.
Spotkania w Grupach AA są antypodą, choć nie zawsze skuteczną, profesjonalnych terapii. „Jedynym warunkiem przynależności do AA, jest pragnienie zaprzestania picia” – ten krok jest przepustką, kartą wstępu na każdy mityng (zamknięty, otwarty), na którym nikt nie pyta o imię, nazwisko, miejsce zamieszkania. Jedyne pytania (dwa) zadawane są w tym dniu nowo przybyłemu przez prowadzącego spotkanie: „Czy w twoim życiu alkohol był i jest problemem?”, drugie, „Czy chciałbyś przestać pić?". Odpowiedzi są dwie, bardzo trudne zresztą. Bo kolokwialnie trzeba, bez kombinowania, zmiękczania słów odpowiedzieć jednoznacznie tylko - „Tak” czy „Nie”, a wiemy jak zakłamanemu alkoholikowi jest trudno odpowiedzieć wprost na tak skonstruowane pytania.
Nowoprzybyły odpowiadając dwa razy „Tak” powitany jest przez uczestników spotkania rzęsistymi brawami To wszystko by wstąpić do WSPÓLNOTY AA. Żaden prowadzący po zaproponowaniu tematu, nikogo nie wzywa do odpowiedzi. Każdy, kto chce zabrać na mityngu głos, przez podniesienie ręki i wymienieniu swojego imienia, ksywy, pseudonimu (choć nie musi) jest mu udzielany.
Napisz komentarz
Komentarze