Nie ma przymusu określania się stosunkiem do choroby np. „Jestem alkoholikiem”. My alkoholicy we wspólnocie mówimy, żeby tak się określać trzeba dorosnąć, dojrzeć uczestnicząc w mityngach. Słowa „jestem alkoholikiem” muszą wyzwalać, dając odwagę, siłę a nie poczucie nieśmiałości, wstydu. Określenie się „Jestem alkoholikiem” osobie z tym problemem, musi znamionować radość, wyzwolenie. Mówiąc o trzeźwieniu użyłem słów: „wszechświat”, „kosmos” … i wcale nie przesadziłem. W/g mojej zdobytej mądrości, doświadczeń na spotkaniach z innymi alkoholikami, odkryłem, i chyba nie jestem w tym osamotniony, że na szczęście, nie ma w AA programu, który koniecznie, stricte „po szkolnemu” trzeba zrealizować Krok po Kroku. Natomiast aaowskie sugestie (umownie zwane „programem”), które stosujemy w trakcie każdego spotkania, stanowiąc temat w danym mityngu. Każda grupa ma wypróbowane swoje, na stałe stosowane na spotkaniach, sugestywne zasady i tradycje w myśl czwartej tradycji tj.
"Każda grupa powinna być niezależna we wszystkich sprawach, z wyjątkiem tych, które dotyczą innych grup lub AA jako całości".
Również zachowana jest dowolność co do ustalania na dany dzień tematu. Można na mityngach stosować kolejno, jak lecą, Kroki czy Tradycje, można korzystać z zapisów „Czego nie robi WSPÓLNOTA AA”, można zapytać grupy „Jaki życzycie sobie na dziś temat? Można czerpać z wydawnictw jak: „24 godziny”, „Dzień po dniu” czy „Refleksje na co dzień”. Bardzo ważny jest początek każdego spotkania, na którym prowadzący każdorazowo rozpoczynając miting, zadaje pytanie, - „Czy ktoś chciałby podzielić się radością, problemem czy smutkiem?”
Kiedy miałem okazję prowadzić mityngi często po zadaniu pytania, jak powyżej (ktoś podzielił się problemem, radością, smutkiem), miałem wówczas gotowy temat, który skrzętnie wykorzystywałem na tym spotkaniu. Często okazywało się, że były to spotkania w wypowiedziach najbardziej transparentne, z których wszyscy uczestniczący w mityngu, wychodzili zadowoleni, radośni i spełnieni.
Nikt w AA nie sprawdza „jak kto trzeźwieje?”, nie ma listy obecności, nikt nie zadaje pytania, „czemu tak długo cię nie było na mityngach?”, nikt „nie wywołuje do tablicy”, nikt nie pyta „czemu nie zabierasz głosu, nie dzielisz się na spotkaniach?”, nikt nie zadaje pytania „czy ktoś miał alkoholową wpadkę?” i … nikt, nikt, nikt ... A jednak pomimo, tak wydawałoby się, „panującej anarchii”, AA rozrosło się w Polsce do niespotykanych granic. Oplotło swoją pajęczyną cały ziemski glob. Czy można sobie zadawać zbędne pytania, na które nie było i nie znajdzie się nigdy wprost, jednoznacznej odpowiedzi???
Żaden alkoholik nie wyleczy się sam . Wszyscy, którzy tegopróbowali, albo pozostali nadal pijącymi nałogowo alkoholikami, albo są niepijący i nieszczęśliwi, albo już nie żyją.
Napisz komentarz
Komentarze