W czasie festiwalu WATCH DOCS na początku grudnia Baszuk został laureatem - wręczonej po raz trzeci - Nagrody Obywatelskiej im. Henryka Wujca. Nagrodę przyznają wspólnie organizacje praw człowieka i działające na rzecz społeczeństwa obywatelskiego w Polsce: Fundusz Obywatelski im. Henryka Wujca, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych oraz Amnesty International Polska. W ostatnich latach Baszuk był m.in. obrońcą opozycji ulicznej oraz aktywistów działających na granicy polsko-białoruskiej.
Adwokat w czwartek w Studiu PAP pytany o to, co nim kierowało, by latami pro bono bronić w sądzie aktywistów, uczestników marszy i protestów powiedział, że nie mógł się zachować inaczej w sytuacji, w której "państwo polskie systemowo represjonuje swoich obywateli za to, że korzystają ze swoich konstytucyjnych praw i wolności".
"Ten zawód wybiera się także, to jest oczywiście moje subiektywne przekonanie, z takim poczuciem, że w chwili próby należy stawać jednak raczej po stronie bitych, niż po stronie bijących" - powiedział.
Zdaniem Baszuka są chwile, kiedy człowiek dokonuje wyborów intuicyjnie, czując, że "tak być powinno". Tym sposobem - jak powiedział - w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości był obrońcą w ponad 100 sprawach wykroczeniowych dotyczących uczestników pokojowych zgromadzeń publicznych oraz około 20 postępowań karnych w sprawach aktywistów.
Adwokat na podstawie współpracy w grupie ObyPomoc i wydanego przez nią raportu postawił tezę o tym, że w poprzednich latach "mieliśmy do czynienia z systemowym i zorganizowanym charakterem represji". Podsumował, że grupa w latach 2016-2023 pomogła blisko 1000 osób w postępowaniach prowadzonych głównie przed warszawskimi sądami. Dodał, że sprawy te w ponad 90 proc. kończyły się uniewinnieniami bądź umorzeniami postępowań, co jednak "nie doprowadziło do jakiejkolwiek zmiany w praktyce działania policji przy pacyfikowaniu zgromadzeń publicznych".
"Stąd teza o tym, że mamy do czynienia z represjami systemowymi, zaplanowanymi, zorganizowanymi. Dosyć prosta teza, która się sprowadza do tego, że ktoś kazał, ktoś wydawał rozkazy, polecenia, ktoś przymykał oczy na ewidentne naruszenie prawa" - ocenił.
Pytany o to, czy po zmianie rządu się to skończyło powiedział, że nie jest co do tego przekonany. Podkreślił, że wprawdzie nie obserwuje dzisiaj systemowego i zorganizowanego łamania praw obywatelskich, jednak pojawia się wiele "sytuacji, zjawisk, które napawają mnie niepokojem".
"Numer 1, to sytuacja na granicy białorusko-polskiej i nazwijmy to wprost, używanie instrumentów prawnych celem szykanowania ludzi, których jedynym przewinieniem jest to, że niosą pomoc ludziom, którzy tej pomocy naprawdę potrzebują. Także za to, że dają tym ludziom ciepłe ubrania, pozwalają im ogrzać się pod dachem bądź dają jeść i pić" - powiedział, dodając, że bierze udział w jednym z takich postępowań.
Napisz komentarz
Komentarze