Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 24 lutego 2025 01:44
Reklama
Reklama

Wyścig z czasem i kilkunastotonowe demony prędkości.

Wieczorem, po odwiedzeniu przymusowej atrakcji turystycznej Chin, próbowałem zasnąć w wielkim łóźku mojego pokoju. Jedna myśl jednak nie pozwalała mi spać. Wykorzystałem w Chinach już dwa tygodnie z 30 dni pobytu a byłem nadal w prowincji Gansu, która przylega do Xinjiang. Przejechałem zatem tylko jedną prowincję, a żeby przedłużyć sobie pobyt, nie płacąc za to ani juana, musiałem zjechać dużo dalej. W toku myśli, próbowałem dojść do tego, co robię źle. W końcu - EUREKA. Zerwałem się z łóżka, odpaliłem laptop i wczytałem jotpega z mapą świata. BINGO - ten kraj jest po prostu ogromny, a ja za wolno się poruszam - pomyślałem. Przypomniało mi się, że gdy wjechałem do Iranu, wydało mi się, że nie uda mi się przejechać i zwiedzić tego kraju w 30 dni. Udało się, dosłownie na styk, przekraczając wizę tylko o jeden dzień, przez co, i tak, miałem spore problemy. W Chinach już, chciałbym tego uniknąć. A ponieważ, czeka mnie tutaj wyrobienie jednej wizy, potrzebuję więcej czasu. Patrząc na mapę i próbując obliczyć ilenaście razy większe od Iranu są Chiny, zaplanowałem dłuższy przeskok.

Postanowiłem wyjechać z Jiuquan rankiem następnego dnia, kierując się na Langhzou, dalej Xi'An i Chengdou, czyli, jak wynikało z mapy, ponad 2000 kilometrów. Dałem sobie na to 4 dni ciągłej jazdy, bez zjeżdżania do żadnych hoteli. Planowałem spać w ciężarówkach, i ewentualnie, na przyautostradowych stacjach benzynowych.

 

Po wyjściu z Jiuquan, miałem fuksa - od razu zatrzymał się Tir, który jechał 100 kilometrów od Langhzou. Mimo, że był bardzo obładowany, był chyba najszybszą ciężarówką na całej trasie. Pruliśmy ile tylko przepisy pozwoliły, wyprzedzając kolejne karawany.

 

Zostawialiśmy w tyle kolejne ciężarówki.

 

Zaliczyliśmy razem z dwoma kierowcami i szefem firmy spedycyjnej ponad 700 kilometrów. Panowie byli na tą drogę o wiele lepiej zaopatrzeni niż ja. Jadąc wzdłuż ciągnącego się zaraz obok drogi, jak guma do żucia, Wielkiego Ogrodzenia, objedliśmy się owocami jujuba, przerośniętymi gruszkami, winogronami i domowymi wypiekami. Czułem się jak w kinie przy dobrym filmie - brakowało mi tylko pop-cornu i stylowej, "wciętej", buteleczki z colą zam-zam.

 

Główną atrakcję turystyczną Chin, mieliśmy na wiciągnięcie ręki. Wielki Mur ciągnie się przez całe północne Chiny i jest wiele miejsc, w którym można go zobaczyć, a nawet na niego wejść za darmo.

 

Wczesnym popołudniem,  zjechaliśmy na bardzo obfity lunch (który z racji kurzych nóżek na jednym z talerzy, wydał mi się nieco przerażający). Na ostatnim parkingu przed ich zjazdem, kierowca znalazł mi nawet inną ciężarówkę, która jechała do Langhzou - czyli o dalszy transport nie musiałem się martwić. Planowałem nie zjeżdżać do miasta. Niestety, przespałem zjazd i w środku nocy, musiałem, z centrum stolicy Gansu, odszukać spowrotem autostradę. Przespacerowałem na piechotę całe miasto, podziwiając po drodzę nabrzeże Żółtej Rzeki (która na prawdę jest żółta) nocą.

 

  

Żółta Rzeka jest na prawdę żółta.

 

 

 

O pierwszej nad ranem, byłem znów na mojej drodzę - a właściwie, na rozwidleniu. Wybory do Chengdu miałem dwa - albo krótsza trasa przejeżdżająca przez miasta, albo nadrobić 300 kilometrów, ale za to pojechać autostradą. Zdecydowałem się na drugą opcję - autostrada w kierunku Xi'An. Narysowałem sobie bilet, założyłem moją kamizelkę odblaskową żeby lepiej się prezentować i stanąłem przy wjeździe na trasę. Marznąc, stałem tak ponad godzinę, powoli zaczynając wątpić czy coś się zatrzyma. W końcu - cud. Ciężarówka cofa na autostradzie? Do mnie? Kierowca wysiadł i machnął ręką. Nie wierząc w to co się dzieje, podbiegłem i pokazałem bilet. Kręcąc nieco nosem, wpakował mnie do środka. Wytłumaczył, że jedzie akurat do...... Xi'An - czyli zów bardzo długi przeskok. Po niespełna godzinie jazdy i rozmowy z kierowcami przy użyciu 5 chińskich słów, które znałem i przeróżnych technik mimiczno-gestykulacyjnych, odpłynąłem i obudziłem się dopiero gdy wzeszło słońce. Miejscowość, przez którą akurat przejeżdżaliśmy, do bólu skojarzyła mi się z moim rodzinnym Tomaszowem - tyle, że w listopadzie (z racji potwornego zimna). W Xi'An byłem wczesnym popołudniem. Przy bramkach na skomplikowaną jak labirynt obwodnicę, zgarnęła mnie policja. Nie po to żeby mnie wylegitymować. Zaprosili mnie na przyautostradowy komisariat. Zaraz gdy mnie zobaczył jakiś starszy stopniem oficer, ściągnął mnie do biura. Poczęstował mnie kawą i jedzeniem. Porozmawialiśmy, tym razem po angielsku - wyciągnąwszy mapę, wytłumaczyłem mu gdzie jadę. Oficer zawołał dwóch policjantów, usadził ich na kanapie obok mnie i kazał wytłumaczyć po chińsku drogę (na której, de facto, nie można było się zgubić). Panowie dumnie wskazywali mi palcem prostą linię, grubo zaznaczoną na mapie jako autostrada. W międzyczasie, oficer wyciągnął aparat i zaczął robić nam zdjęcia. "O..... to teraz propagandowa sesja zdjęciowa, jak to policjanci pomagają białogłowemu", pomyślałem do siebie i ledwo powstrzymałem śmiech.

 

  

Kawa i obowiązkowe zdjęcia propagandowe, jak dzielni policjanci, pomagają zagubionej Sierotce Marysi.

 

Po obwodnicy Xi'An, kręciłem się kolejną godzinę, łapiąc jednego krótkiego stopa za drugim. Cały szkopuł w tym, że tam krzyżuje się kilka autostrad, a ja musiałem wyjechać na G5, w stronę Chengdu. Gdy znalazłem się na właściwej drodzę, nie zdążyłem nawet wyciągnąć z torby mojego biletu, a zawołał mnie kierowca pauzującej na poboczu ciężarówki.

- Chengdu? Chengdu?
- Tak.
- Wsiadaj (mówiąc po chińsku, ale z gestu wynikało, że właśnie to miał na myśli).

 

Znowu okazało się, że trafił mi się demon prędkości. Po wyjeździe z, leżącego w dolinie, Xi'An i wjeździe w górzysty odcinek drogi, pruliśmy po serpentynach 80-100 kilometrów, czyli tyle ile maksymalnie ciężarówka może jechać po autostradzie w Chinach. Ja skupiłem się na zmieniających się widokach, przerywanych bardzo często długimi na kilka kilometrów (najdłuższy na tej drodzę miał 10 kilometrów) tunelami. Ostatni raz, tak bujnie porośnięte drzewami góry widziałem na pograniczu Iranu i Azerbejdżanu.


W nocy zajechaliśmy do miejscowosci leżącej 100 kilometrów za Chengdu. Kierowca napisał na kartcę 110. Co? 110 juanów za przejazd? Przecież mówiłem mu, że nie mam dużo kasy. Wyciągnąłem portfel, ostentacyjnie go otwierając i pokazując 15 juanów stanowiących wszystko co było w środku. Kierowca, pokręcił głową i dał do zrozumienia, że nie chce ode mnie pieniędzy. Wyciągnął telefon i.... przypomniało mi się, że 110 to w Chinach numer alarmowy. Zadzwonił na policję. Chwilę później, przyjechał radiowóz.

 

- Nie powinieneś dalej jechać, jest za późno.
- Ale ja chciałem nadrobić trochę czasu. Poza tym, nie opłaca mi się szukać hotelu w środku nocy. Jak znajdę coś rano to się nie tylko wyśpię, ale będę miał gdzie zostawić plecak przez cały dzień. Wolę, płacąc za dobę, wykorzystać całą dobę a nie tylko 6 godzin.
- W sumie to masz rację. Potrzebujesz coś?
- Szczerze to skończyły mi się fajki i woda.
- To pojedziemy do sklepu.

 

Policjanci wpakowali mnie w mały radiowozik, zawieźli do sklepu. Obkupili w potrzebne rzeczy, po czym stwierdzili, że jednak nie będzie rozsądne łapanie stopa w środku nocy więc zawieźli mnie do, drogiego, jak na mój budżet hotelu.

 

- Ale ja mam tylko 15 juanów.
- O nic się nie martw. Wszystko jest załatwione.

 

Tym sposobem, udało mi się zrobić ponad 2 tysiące kilometrów nie w cztery, a w dwa dni i, po męczących dwóch dobach jazdy, wyspać się jak król na ogromnym hotelowym łóżku. A to wszystko dzięki pozytywnemu nastawieniu i przekraczającej znacznie moje potrzeby pomocy wszystkich, których spotkałem. No i jak tutaj nie lubić Chin?

 

Witam w Seczuanie!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

znam 11.05.2017 09:55
Chłopak nie żyje - nigdy już nie dotrze tam , gdzie chciał. Zginął tragicznie w czasie wymarzonej wyprawy. Pamiętajmy, że takie podróże niosą wiele zagrożeń i trzeba być do nich przygotowanym zarówno fizycznie jak i psychicznie. Spoczywaj w spokoju Michał.

fan 12.10.2011 14:00
może jakaś ksiażka z tego będzie? Fajne przygody:)

zagożały fan single nomada 12.10.2011 11:09
Cytat z Twojego artykułu: "BINGO - ten kraj jest po prostu ogromny" Ty naprawdę jesteś nauczycielem? Miejmy nadzieję, że nie geografii.... Z niecierpliwością czekam na kolejny artykuł. Może odkryjesz w nim (wow), że Japonia leży na wyspach;)

kamyk 11.10.2011 23:09
Szacun stary! Masz jaja! Powodzenia

behemott 11.10.2011 22:04
Kolejny odcinek. Zbieram wrażenia razem z Tobą i dzięki Tobie. :) Dzięki i powodzenia w dalszej trasie!

Opinie

Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Program "Tarcza Wschód" oparty jest na trzech kluczowych elementach: fortyfikacjach i zaporach przeciwpancernych, systemach antydronowych i rozpoznawczych, oraz wsparciu lokalnych społeczności rozbudową potrzebnej infrastruktury, np. drogowej - powiedział w Sejmie wiceszef MON Cezary Tomczyk.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:29
Wiceszef MON: kluczowe elementy "Tarczy Wschód" to fortyfikacje, systemy antydronowe i rozpoznawcze

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Ponad 16 mln zł dofinansowania. Remont zabytkowej kamienicy. Budowa nowego bloku

Ponad 16 mln zł dofinansowania. Remont zabytkowej kamienicy. Budowa nowego bloku

Gmina – Miasto Tomaszów Mazowiecki w październiku 2023r. złożyła dwa wnioski do BGK o otrzymanie dofinansowania w ramach Funduszu Dopłat do budowy jednego budynku mieszkalnego wielorodzinnego przy ul. Barlickiego 22 (22 lokale mieszkalne) przy wnioskowanej kwocie wsparcia 7,133 mln zł oraz do przebudowy kamienicy przy ul. Barlickiego 20 (17 lokali mieszkalnych) przy wnioskowanej kwocie wsparcia 9,052 mln zł. Łączna kwota wnioskowanego i przyznanego wsparcia to 16,185 mln zł, co stanowi 80% szacowanych kosztów obu inwestycji.
Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Kolejny pisowski spadochroniarz w szpitalu

Od kilku miesięcy piszemy o tym, że nasz szpital, będzie przechowalnią pisowskich działaczy tracących intratne synekury. O tym, że w tomaszowskim szpitalu zatrudniono kolejnego spadochroniarza PiS dowiedzieliśmy się... z reportażu TVN. Tym razem jest to Radosław Marzec, związany z Janiną Goss (znaną z pożyczek udzielanych J. Kaczyńskiemu). Będzie on pełnił funkcję rzecznika spółki, ale jak zapewnia, wicestarosta Włodzimierz Justyna, nie będzie to jego jedyne zadanie. Marzec to radny Rady Miejskiej w Łodzi. Zajmował też szereg stanowisk bez wątpienia z politycznego nadania. O karierze zawodowej niewiele z Internetu się dowiemy. Poza tym, że był szoferem wspomnianej wcześniej łódzkiej skarbniczki PiS orz po Prezesa Skry Bełchatów. Do grudnia był też przewodniczącym Klubu Radnych. Złożył rezygnację, kiedy porządki w łódzkim PiS zaczęła robić Agnieszka Wojciechowa Van van Hekelom.
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: JagodaTreść komentarza: A w sprawie s12, która w wariancie południowym to jakaś masakra milczy...Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: ***Treść komentarza: Teraz się przypomniało jak inni przy władzy, że na dworcu syf! Przepraszam a co wasz PiS i największy ulubieniec -Macierewicz, zrobił wcześniej w tej kwestii dla Tomaszowa? 💩. 😀Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: KasiaTreść komentarza: Dobry wpis ale zapomniała Pani dodać że koniecznością na Dworcu jest okienko z kasą biletową! To prawdziwe utrapienie dla podróżująch tomaszowian.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: TomaszowiankaTreść komentarza: Wszystko ładnie i pęknie, ale szkoda, że tak mało ludzi korzysta. Czemu ? Bo minister infrastruktury Dariusz Klimczak odpowiedzialny za transport nawala z robotą, za którą bierze niemałe pieniądze. Multum przejazdów, jednak 80% z przesiadką w Koluszkach bądź Łodzi. Nawet do stolicy oddalonej o zaledwie ponad 100 km jest przesiadka. Przecież to komiczne, ale co takiego "szanownego" ministra może obchodzić ?! On w porównaniu do 'szarego obywatela" śmiga sobie samochodem ładowanym/tankowanym za nasze podatki. Jedynie kiedy korzysta z transportu publicznego to czas przed wyborami, kiedy to trzeba się pokazać jak Pan Trzaskowski poruszający się tramwajem jeden przystanek pod publiczkę i moment, w którym dziennikarze mogą cyknąć fotkę na okładkę swojego żałosnego szmatławca. A zwykli ludzie niech sobie radzą, oczywiście tuż po wyborach. Ta sytuacja miała miejsce właśnie po objęciu stanowiska przez Pana Klimczaka. Jeszcze w roku 2023 mieliśmy kilka połączeń bezpośrednich, lecz to się wówczas zmieniło, a Koalicja wpiera nam same dobre zmiany, choć już dobrze wiemy, że ich nie ma pod każdym względem. Mam nadzieję jednak, że rodacy któregoś pięknego dnia, wezmą sprawy w swoje ręce i przestaną wspierać oszustów i złodziei. Prace nad projektem jak zwykle zaczynają się w III kwartale, kiedy to przebudowa będzie stała od IV kw. 2025 r. do końca I kwartału 2026 r. z powodu warunków atmosferycznych, przez co również będzie trwała zapewne do końca 2027 r. o ile i w tym terminie się wyrobią. Kończąc, niech nasz dworzec rośnie w siłę, bezpieczeństwo oraz piękno i wygodę dla podróżujących ludzi.Źródło komentarza: 300-metrowy peron i przejście podziemne powstanie na stacji kolejowej w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: tTreść komentarza: Może mieszkańcy miasta ocenią czy takie dodatkowe skrzydła mieszkalne komponują się z wciśniętą kamienicą zabytkową. Czy modernizacja - remont zabytkowej kamienicy nie wpłynie na charakter elewacji i całego budynku (czy konserwator będzie nadzorował wszystkie działania na każdym etapie).Źródło komentarza: Dariusz Klimczak w Tomaszowie: wkrótce przedstawię projekt usprawnienia procesów inwestycyjnychAutor komentarza: obywatel TMTreść komentarza: Co się spodziewać po wyborcach skoro większość to przybysze z wiosek. Starych tomaszowian coraz mniej, wieś rządzi miastem, wybierając tzw. swoich.Źródło komentarza: Radni chcą nocnej prohibicji. Koalicja ponad podziałami
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama