Swoje płyty wydajesz pod pseudonimem STB Zygi. Wspomniałeś już, że „STB” to skrót od Street Blow. Możesz zdradzić, co on oznacza druga część pseudonimu i jaka jest geneza powstania całości?
STB Zygi: A to nawet zabawne – dawno temu, jeszcze w czasach szkolnych była wywiadówka dla dzieci i ich rodziców, a ja mam „Zygmunt” jako drugie imię… Wchodzimy do Sali, wychowawca czyta: „Rafał Zygmunt Iwanicki”, wszyscy w śmiech, a ja, wiadomo, głowa w dół… Zawsze to ukrywałem, a potem, na następny dzień wchodzę do szkoły, i wszystkie dzieciaki wołają za mną „Zygi”, „Zyguś”, no i tak już zostało, przykleiło się.
TB:. Dobra, to teraz jedna rzecz, która bardzo mnie nurtuje. Rap to stereotypowo muzyka blokowisk, opowiadająca o trudach i atmosferze życia na osiedlach z wielkiej płyty. Pochodzisz z Ludwikowa, a więc z osiedla domków jednorodzinnych. W jaki sposób wpływa to na twoją perspektywę? Czy jest to coś, co w jakiś sposób zmienia twoje podejście do rapu? Jak przeprowadzka wpłynęła na twoją twórczość?
STB Zygi: Nie, nie ma to wpływu na mój rap. Jeżeli rap faktycznie płynie z serca, to jego autor może nawet mieszkać na wsi, i nie będzie to rzutować na jego muzykę. Liczy się to, co chcesz powiedzieć, a to, w jaki sposób to robisz, to już zależy wyłącznie od ciebie.
TB: Czyli to, w jaki sposób doświadczasz życia - a nie da się ukryć, że miejsce zamieszkania nie jest tu bez znaczenie – to wszystko jest bez znaczenia jeśli chodzi o rap?
STB Zygi: Wiadomo, że życie w mieście różni się od życia na wsi, jest też różnica między dużym a małym miastem, ale chyba za dużo w życiu przeżyłem, za dużo miałem upadków i wzlotów, żeby… Wydaje mi się, że poznałem życie z każdej strony, i już naprawdę nie wiem, co jeszcze mnie czeka…
TB: Czyli wyprowadzka z Ludwikowa i przenosiny na Niebrów nie zmieniły nic w twojej twórczości?
STB Zygi: Trochę zdystansowałem się względem ulicy. Mam większy dystans do ulicy, choć ulicę na Ludwikowie kocham, i zawsze z przyjemnością tam jadę, posiedzieć trochę z ludźmi, z którymi się wychowywałem.
Przywitamy się, pogadamy, wszystko super, oni sobie popiją, ja posiedzę przy coli, na ławce czy gdzieś, no i tyle na ten temat. Zdystansowałem, założyłem rodzinę. Moja dziesiąta płyta, bo powoli się szykuje do zrobienia swojego dziesiątego krążka, będzie poruszała nieco inne tematy, chciałbym wejść w całkiem inny klimat.
Chciałbym, choć nie wiem, czy na pewno się uda, ale mam bardzo dużo pomysłów, chcę zrobić płytę wyjątkową. Już nie tylko ulica, szmaty, policja, hejterzy… Ja specjalnie nagrałem kawałek o hejcie, bo po „Bóg i demon” miałem tyle hejtów, że ch... by ich strzelił, a ludzie do mnie podchodzili na ulicy i mówili mi, że płyta jest absolutnie dobra, że okładka doskonale pasuje do płyty – nieznani ludzie, osoby, które widziałem po raz pierwszy w życiu… Po każdej płycie zdarzają się takie sytuacje, że ludzie podchodzą do mnie na ulicy i mi gratulują.
Napisz komentarz
Komentarze