Jakie były najdziwniejsze zamówienia?
Zdarzają nam się japońskie katany, starożytne gladiusy, każda bron z każdego zakątka świata, np. z Kaukazu czy z Ameryki Południowej. Ciekawy był szkocki pałasz, z wielką, rozbudowaną gardą. Z rzeczy niespotykanych, zrobiliśmy kopię buzdyganu, który w rękojeści miał dodatkowo ukryty sztylet. Wykonaliśmy też replikę włóczni św. Maurycego, która znajduje się obecnie w kościele na Glinniku, można ją obejrzeć w sali tradycji.
Czy jest jakaś broń, z której jesteś szczególnie zadowolony?
Najciekawszy był miecz no-dachi, który zamówił ode mnie pewien Chińczyk z Kanady. To rodzaj wielkiej katany, mierzył aż 1,80 m. To było wyzwanie, ze względu na jego wielkość. Nie mieścił się w aparaturze do hartowania, stworzyłem wiele narzędzi specjalnie do produkcji tego miecza. To było moje największe wyzwanie. Jestem też zadowolony z moich XV-wiecznych mieczy. Jeżeli chodzi o tatę, to na pewno jest dumny z ostatniej batorówki, tak samo jak z wcześniejszych szabli husarskich. Z każdą wykonaną rzeczą nabieramy coraz większej wprawy i jesteśmy coraz bardziej dumni z naszych wyrobów.
Napisz komentarz
Komentarze