Posiadacie więc jeszcze kilka dodatkowych specjalizacji.
Oprócz obróbki metalu dochodzi jeszcze obróbka drewna, bo rękojeści i pochwy trzeba zrobić samodzielnie. Do tego trzeba je obłożyć skórą, zszyć, wykonać ozdoby, a więc dochodzi jeszcze kaletnictwo. Wykonanie ozdobnej pochwy także jest wyzwaniem i zajmuje dużo czasu. Początki były trudne, tego wszystkiego też trzeba było się nauczyć. Problemem jest brak informacji, bo nie ma gotowych poradników. Trzeba przyjrzeć się oryginalnemu egzemplarzowi i domyślić się, jak mógł zostać wykonany.
Jakie umiejętności trzeba posiadać, żeby zajmować się rękodziełem?
Przede wszystkim manualne, ale także pewien zmysł wizualny. Talent na pewno pomaga, ale najważniejsze jest samozaparcie, chęć do pracy i szukania potrzebnych informacji. Trzeba posiadać również cierpliwość. Czasami się zdarza, że jeden błąd sprawia, że tydzień pracy idzie na marne i trzeba zaczynać od nowa tę samą rzecz.
Ile sztuk broni liczy twoja prywatna kolekcja? Co się na nią składa?
Przez długi czas było tak, że szewc chodził bez butów. W natłoku zamówień nie miałem czasu robić broni dla siebie. Obecnie w mojej kolekcji znajduje się XV-wieczny miecz turniejowy, którego używam do walk i rekonstrukcji bitew. Mam też ostry miecz dwuręczny, który służy mi jako zabawka i dekoracja. Miecz ma 1,65 m długości i wzbudza duże zainteresowanie, gdy go gdzieś zabieram. Ludzie chcą zobaczyć jak wygląda, jak się go trzyma w ręku. Mam jeszcze włoską stortę, czyli krótką, szeroką szablę.
Czy masz emocjonalny stosunek do swoich mieczy, np. nadajesz im imiona? Czy dobry miecz powinien mieć swoje imię?
Słyszałem o czymś takim, ale ja imion nie nadaję. Chociaż mam emocjonalny stosunek do swoich mieczy, szczególnie gdy zrobię coś, z czego jestem bardzo zadowolony i muszę to wysłać klientowi. Wtedy ciężko jest mi się z mieczem rozstać, zazwyczaj muszę nim dużo pomachać, pobawić się, zanim go wyślę.
Jakie jest twoje marzenie, ambicja, jeżeli chodzi o wytwarzanie broni?
Cały czas robić coraz lepszą broń i rozwijać się manualnie. Jest jeszcze wiele rodzajów broni, które chętnie bym zrobił, ale zdaje sobie sprawę z tego, że teraz już nie byłyby one dla mnie aż tak dużym wyzwaniem. Ale na pewno w przyszłości chętnie je wykonam. Chciałbym np. zrobić egipski khopesh, czyli miecz przypominający odwrotnie zaostrzony sierp.
Czy prawdą jest to, że jeżeli praca jest twoją pasją, to tak jakbyś w ogóle nie pracował?
Zazwyczaj idę do pracy z przyjemnością, szczególnie kiedy robię ciekawą rzecz. Oczywiście czasami jestem zmęczony, bardzo często się wkurzam, ale nawet jeśli cos mi nie wyjdzie, to nie tracę zapału. Mimo wszystko nadal traktuję swoją pracę jako dobrą zabawę, rozwijam się, lubię poeksperymentować ze stalą. Jesteśmy z tatą pracoholikami i codziennie siedzimy w warsztacie. To daje dużo satysfakcji, bo mamy świadomość, że wkładamy w to serce i budujemy własną markę. Satysfakcję mamy również z tego, że dbamy o historię. Oryginalne egzemplarze broni są pochowane w muzeach i nie można ich dotknąć. Chcemy zrobić jak najwięcej dobrych, poprawnych historycznie egzemplarzy broni, które będzie można wziąć do ręki ze świadomością, że są one zrobione tak, jak zabytkowe egzemplarze.
***
Napisz komentarz
Komentarze