Ile czasu zajmuje wykonanie jednego, dość prostego miecza?
Około siedmiu dni roboczych. Proces pracy nad bronią trwa, ponieważ trzeba czekać. Głownię obrabia się cieplnie jednego dnia, trzeba poczekać i dopiero następnego dnia można ją hartować. Po hartowaniu też trzeba czekać, zanim przejdzie się do szlifowania i polerowania, itd. Najdłużej, bo ponad miesiąc, pracowałem nad wspomnianym wcześniej no-dachi. Pierwszy raz coś takiego robiłem, musiałem szukać informacji i domyślać się jak sobie z pewnymi rzeczami poradzić. Miecz nie mieścił się do pieca gazowego, a musiałem go zahartować i znaleźć technikę, jak sobie z tym radzono dawniej. Znalazłem sposób japoński, w którym hartowano miecz przeciągając go w węglu drzewnym przy nadmuchu powietrza. Trochę tę technikę zmodyfikowałem, zrobiłem rowek na kształt miecza zasypany węglem (tą techniką hartowano też szable husarskie) i przy pomocy wachlowania udało mi się osiągnąć temperaturę ok. 800 stopni. Pomogłem sobie trochę kompresorem, aczkolwiek była to technika z naprawdę starych czasów. Hartowanie wyszło równie dobrze, co w piecu gazowym, tylko miałem więcej stresu.
A więc korzystacie zarówno z rozwiązań współczesnych jak i starodawnych.
Jeżeli chodzi o technologię wyrobu, to praktycznie wszystko dalej jest starodawne, ponieważ nie przeskoczy się tego, nie mając ogromnych maszyn. W naszym przypadku całą obróbkę cieplną i kucie trzeba wykonywać ręcznie. Oczywiście szlifowania nie robimy papierem ściernym w ręce, tylko szlifierką czy polerką, jednak wciąż jest to praca ręczna.
Czyli można powiedzieć, że jest to przeniesienie się kilka wieków wstecz, ale z małymi ułatwieniami.
Tak, aczkolwiek nie jest tak, że parę wieków wstecz nie było tych ułatwień. Ludziom wydaje się, że w dawnych wiekach kowale nie mieli np. mechanicznych młotów, tymczasem były młoty wodne. Działały tak jak młyn, napędzany kołem wodnym i uderzały w stal tak, jak dzisiejsze młoty resorowe. Były też szlifierki napędzane siłą rzeki, z wielkimi kamiennymi kołami. Kowale mieli swoje maszyny, oczywiście bardziej prymitywne, ale ostatecznie aż tak bardzo się nie różniły – nasze po prostu są na prąd.
Jak wyglądał zawód kowala w przeszłości?
Było kilka odmian kowali. Był kowal wiejski, który zajmował się przede wszystkim rzeczami codziennego użytku i sprzętami rolniczymi. Był również kowal kling, który wykuwał wyłącznie głownie mieczowe, a w późniejszych wiekach również szablowe. Gotowa klinga szła do kolejnego człowieka, miecznika, który zajmował się całą oprawą: głowicą, jelcem i rękojeścią miecza. Następnie broń trafiała do złotnika, który wykonywał zdobienia. W dawnych wiekach trzy osoby robiły jedną rzecz, teraz wszystko robi jedna osoba.
Napisz komentarz
Komentarze