Na kilka dni zatrzymałem się w stolicy irackiego Kurdystanu - Erbil u Goeffa, Amerykanina pracującego jako inżynier dla kurdyjskiej firmy. Goeff polecił mi co można zobaczyć w mieście. Niestety, podczas dnia, nie miał dla mnie czasu więc zostało mi samotne wałęsanie się po ulicach. Udzielił mi za to dużo ważnych informacji na temat regionu, w którym byłem, bo sam nie mogłem się w tym połapać - czy byłem w Kurdystanie, Irackim Kurdystanie czy może w Iraku?.
Irak jest podzielony jest na dwie części - kurdyjską (autonomiczną) i arabską. Kurdowie nie lubią Arabów i vice-versa. Czasami kończy się na słownych docinkach, czasami leje się krew - zależy jak komu się chce. Kurdystan to właściwie takie państwo w państwie - ma swój rząd, konstytucję, prawo, język, itp. Jednak cały czas zależny jest od południowej części Iraku. Na przykład, obowiązującą walutą jest dinar iracki drukowany w Bagdadzie, tablice rejestracyjne i dokumenty są również opatrzone irackimi pieczątkami.
Żeby wjechać do Kurdystanu, obcokrajowcy nie potrzebują wizy - do Iraku jednak potrzebna jest kłopotliwa w uzyskaniu wiza. Jednak tylko teoretycznie bo nie ma granicy pomiędzy Kurdystanem a resztą Iraku. Są checkpointy policyjno-wojskowe. Czasem trzeba pokazać paszport, czasem nie - zależy od humoru oficera stojącego na checkpoincie. Czasem odsyłają auto na pobocze i ordynują wnikliwe przeszukania. Jeden z kierowców, który mnie wiózł do Erbil przejeżdżał przez terytorium arabskie - bo miał coś do załatwienia w Mosulu. Żołnierze po prostu machnęli ręką i puścili nas. W ten sposób, zupełnie niechcący, stałem się nielegalnym imigrantem :-).
Teoretycznie punkty kontrolne mają stsnowić zaporę przed partyzantami; w praktyce, kontrole są tak losowe, że nie istnieje żadna filtracja. Ale i tak, podczas mojego pobytu tam, nikomu się w powietrze wysadzać specjalnie nie chciało.
Pierwszy dzień i pierwsze wrażenie - uffff, gorąco. Jak tutaj mogła przebiegać wojna skoro prawie nikomu nie chce się wychodzić na ulicę. Podczas dnia, ulice są dosłownie puste - bo który idiota wychodzi na zewnątrz przy temperaturze ponad 40 stopni w cieniu?. Ludzie zaczynają się pojawiać na ulicach dopiero wieczorem, gdy temperatura spada nieco poniżej 40 stopni. Udają się do restauracji, centrów handlowych, parków oraz do centrum żeby polansowac się w swoich nowych chevroletach. A jeśli im mało, mogą pojechać do Ankawy, północnej części miasta zdominowanej przez katolików gdzie można zakosztować zachodniego stylu życia. Byliśmy tam z Geoffem jednego wieczoru napić się Corony z cytryną :-) w lokalu niczym nieróżniącym się od tych w Europie zachodniej - tego się w Iraku po prostu nie spodziewałem.
Erbil to dość duże miasto. Na pierwszy rzut oka wygląda na bogate. To prawda, rozwija się w zastraszającym tempie. Kurdowie mają to poczucie dumy narodowej, patriotyzmu i wielkie parcie na wspólne budowanie sukcesu. Na ulicy widać bardzo dużą ilość NOWYCH aut; przeważnie koreańskich i chińskich ale popularne są również amerykańskie. Irak żyje teraz głównie z ropy. To jest raj dla inwestorów zagranicznych, głównie z branży budowlanej i finansowej ale pracy nie brakuje - właściwie to kto chce pracować, będzie pracował i to za wcale nie małe pieniądze.
Irak (Erbil) - Irak sie jeszcze buduje.
Na ulicach spotkac mozna glownie nowe auta - wielu Irakijczykow przesiadlo sie z osiolka na Mercedesa.
Największa (i właściwie jedyna) atrakcja turystyczna Erbil to cytadela, wokół której miasto zostało wybudowane. Podobno jest to najstarza ciągle zamieszkała osada (5 wiek p.n.e.). Cytadela wybudowana jest na wzgórzu i stanowi bardzo przyjemny dla oka kontrast pomiędzy starożytnością a 21 wiekiem. Przy okazji jest bardzo dobrym punktem orientacyjnym.W Erbil nie trzeba patrzeć na tabliczki (choć miasto jest znakomicie oznakowane) tylko wystarczy obrać kilka punktów orientacyjnych i iść na kierunek - na pewno, wcześniej czy później, dojdziemy do celu - i to w bardzo prosty sposób.
Cytadela w Erbil.
W Erbil odpocząłem, przyjrzałem się trochę życiu miejscowych Kurdów i Arabów i powłóczyłem się trochę po, w dużej mierze pustych, ulicach, pooglądałem puste parki.
Trochę dziwnie wyglądały huśtawki bez bujających się dzieci i stojące w miejscu wagoniki kolejek górskich. Ale po prostu trzeba się przyzwyczaić, że tutaj żyje się w nocy.
[reklama2]
Najlepsze jest to, że w Irackim Kurdystanie można czuć się bezpiecznie - nie istnieją nawet kradzieże. Uliczne "kantory" mają ułożone na stolikach stosiki pieniędzy i bardzo często, szczególnie gdy jest za gorąco, właściciel robi sobie akurat przerwę. Kurdowie widząc turystę wyciągają aparaty i robią zdjęcia - z początku myślałem, że to na nagrobek ale tutaj po prostu przyjeżdża mało turystów - a szkoda bo Irak jest cieplutki i bardzo przyjemny. Kurdystanie można znaleźć wszystko to co np. w Turcji za o wiele niższe ceny. Lepiej się pospieszyć bo kraj się bardzo szybko odbudowuje po zniszczeniach wojennych więc kraj nie będzie wiecznie rajem turystycznym.
Napisz komentarz
Komentarze