43 miliony w roku, to wydatek w skali miejskiego budżetu gigantyczny, a przecież miasto dotuje też szereg innych swoich działalności (np. MZK), więc skala wsparcia socjalnego jest jeszcze większa niż podają to oficjalne statystyki. Jeśli doliczymy do tego wydatki chociażby Powiatowego Urzędu Pracy, zaczyna się robić jeszcze bardziej niewesoło. Tylko... jedną chwilę. Skoro jest tak biednie, to czemu jest tak... bogato.
Jestem w wieku, kiedy pamięta się jeszcze stosunkowo dobrze czasy, kiedy na zakupy na bazarku jechało się rowerem albo szło po prostu na pieszo. Ludzie szli na Plac Narutowicza z każdej części Tomaszowa i nikomu nie przychodziło do głowy narzekać. Także autobusy jeździły wypełnione po brzegi. Chociaż znam osoby, które mając wydać parę złotych na bilet wolały się przez miasto przespacerować, często dźwigając ciężkie torby z zakupami (Torbanów, też jakoś mi się w ten sposób kojarzy).
Dzisiaj w mieście trudno jest zaparkować a MZK jest tworem maksymalnie deficytowym. Oczywiście w połowie drugiej dekady XXI wieku trudno jest uważać posiadanie samochodu za jakikolwiek luksus, tak jak było to w czasach PRL, gdy posiadacz "malucha" sąsiadom wydawał się wielki m bogaczem, ale jednak utrzymywanie auta sporo kosztuje. Ubezpieczenie, paliwo, przeglądy i naprawy techniczne. Nikt tych usług za darmo nie robi i jeśli nawet lokalne "złote rączki" swoje pojazdy naprawiają własnoręcznie, to za pozostałe rzeczy i części zamienne jednak trzeba zapłacić.
Osobiście nie wierzę, by wszystkie spośród 4,5 tysiąca osób, pobierających różnego rodzaju świadczenia, znajdowały się w autentycznym ubóstwie. Gdyby tak było w Tomaszowie brakowałoby miejsc do przypinania rowerów a nie miejsc do parkowania samochodów. Dla sprawa jest oczywista "kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi", czy inaczej mówiąc nie ma pieniędzy, to nie wydaję ich na benzynę.
Jaki z tego wniosek? Bardzo moim zdaniem prosty. Mówienie o bezgranicznej biedzie w Tomaszowie to demagogia, a duża grupa osób czerpiących korzyści z MOPS je po prostu wyłudza. W ten sposób pieniądze są w sposób niewłaściwy i nieefektywny dystrybuowane. Trafiają najczęściej nie do tych, którzy pomocy potrzebują (ponieważ często wstydzą się poprosić o pomoc), a do spryciarzy, którzy potrafią z ułomnego systemu korzystać i pospolitych leni, którym pracować się po prostu nie chce.
To skandal, by w takim mieście jak Tomaszów wydatki na pomoc społeczną były odwrotnie proporcjonalne do aktualnej liczby ludności.
Znam takie przypadki, gdzie np. babcia mieszkająca razem z rodzicami trójki dzieci, nagle staje się dla nich rodziną zastępczą. Na każdego z maluchów otrzymuje więc co miesiąc po kilkaset złotych, a rodzice w ten sposób czują się zwolnieni z jakiejkolwiek odpowiedzialności za własne potomstwo. Z drugiej strony jednak patrząc, skoro system daje, to dlaczego z niego nie korzystać?
Podobnie jest z poziomem bezrobocia. Potwierdzą to wszyscy, którzy zatrudniają pracowników. Ciężko w naszym mieście znaleźć kogokolwiek do roboty. Jak już się takiego znajdzie, to ten kombinuje tylko "jak tu zrobić, by się nie narobić".
Miałem okazję obserwować niedawno pracę grupy budowlańców. Nie wiem, czy więcej czasu spędzali na paleniu papierosów i piciu kawy na zmianę z herbatą, czy na autentycznej pracy. Jej efekt natomiast wolał o pomstę do nieba. Bezmyślność i odwalanie fuszerek, które pokazane szefowi przyprawić go musiały o długotrwałe bóle głowy. Teoretycznie trzeba by takich typków z roboty wywalić na zbity pysk, tylko kogo przyjąć wtedy na ich miejsce.
Bezrobotny (najczęściej zatrudniony na czarno) ma się dobrze. Nie wykazuje dochodów, dostaje więc zasiłek, gdy ten się skończy opiekę przejmuje MOPS. Opieka pokryje nie tylko koszty minimum socjalnego niezbędnego do życia, ale często też zapłaci za czynsz, w zajmowanym mieszkaniu.
W niektórych przypadkach małżeństwa rozwodzą się, a bezrobotnego męża nie stać na płacenie alimentów. Płaci za niego oczywiście Państwo, a on się śmieje w nos frajerom, bo wizja emerytury dopiero po 67 roku życia jest odległa i wielu (zresztą słusznie) uważa, że wieku emerytalnego nie dożyje.
Nie znaczy to, że biedy u nas nie ma i że żyjemy niczym pączki w masełku. Jest grupa osób, często starszych, bądź przewlekle chorych, którym pomoc jest potrzebna. Tyle, że często właśnie dla nich brakuje pieniędzy.
Napisz komentarz
Komentarze