O pijanej matce możecie poczytać tutaj
http://www.nasztomaszow.pl/na-sygnale/topienie-beznadziejnosci-istnienia/
O "troskliwych" rodzicach możecie poczytać tutaj:
http://www.nasztomaszow.pl/na-sygnale/uczcily-dzien-dziecka/
Publikując te i inne artykuły nie tylko chcemy was informować na bieżąco o tym co się dzieje w mieście, ale także zwrócić uwagę na poważny problem społeczny.
Niestety patrząc na otaczającą nas rzeczywistość i coraz większą liczbę waszych komentarzy, oraz liczbę komunikatów policyjnych – muszę przyznać szczerze, iż jako społeczeństwo – cofamy się w rozwoju.
Jedni taki stan rzeczy tłumaczą bezrobociem, drudzy problemami w pracy. Prawda jest jednak taka że każdy powód jest dobry do wytłumaczenia swojego nałogu.
W telewizji mamy coraz więcej kampanii uświadamiających. Na słupach ogłoszeniowych pojawia się coraz więcej plakatów. Niestety odsetek osób uzależnionych, także się powiększa i wydaje się być wprost propocjalny do wzrostu środków wydawanych na tzw. profilkatykę.
W naszym mieście definicja alkoholizmu przybrała postać brudnego, zasikanego menela spod sklepu, który "żuli" pieniądze, od którego śmierdzi moczem. Jakże błędne jest to myślenie. Dzisiaj alkoholik to nie tylko tego typu osobnik, ale nierzadko osoba pracująca i mająca okresloną pozycję w hierarchii społecznej. W naszym mieście odsetek alkoholików pracujących i niepracujących jest na równym poziomie.
Taka osoba często swój nałóg sprowadza do swojej sytuacji życiowej. Ma ona dom, rodzinę, samochody. Tłumaczenia pracującego alkoholika pt: „Daję na dom. Przecież pracuję” są na porządku dziennym.
Pytanie nasuwa się samo: który z modeli pijaka jest gorszy? Menel spod sklepu, czy "dbający" o dom alkoholik? Wydaje się że ten drugi. Menel spod sklepu za zwyczaj jest świadomy swojego nałogu, swojej beznadziejności, swojego obłędu.
Ten drugi przykład alkoholika to osoba, która zwyczajnie upiera się przy swojej definicji, podtrzymująca swoje własne ego przykładem menela, oraz pracą i swoją sytuacją materialną. Zazwyczaj twierdząca, iż ma ona kontrolę nad własnym piciem.
W obu podanych przykładach kończy się to jednakowo, dramatem rodzinnym, rozwodem, utratą dziecka. Prościej pisząc, w większości przypadków wyrokiem sądu i w przyszłości syndromem DDA.
Napisz komentarz
Komentarze