U nas podwyższenie wieku emerytalnego nie wchodzi w rachubę - oznajmił krótko przed kamerami telewizji France 2 premier Jean-Marc Ayrault.
Tym samym szef rządu potwierdził to, co obiecał prezydent „Grande Nation” François Hollande jeszcze w kampanii wyborczej, zanim obaj ci członkowie Partii Socjalistycznej (PS) sięgnęli po władzę. A mianowicie, że Francja nie dostosuje się do unijnych zaleceń, ani do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który notabene wytknął jej w sierpniu br. zbyt wysokie podatki i ostrzegł przed ich kolejnymi podwyżkami. Będzie tak jak jest: obywatele republiki będą nadal przechodzić na emerytury w wieku… 62 lat.
Projekt reformy, a raczej reformki dotyczącej świadczeń emerytalnych przewiduje podwyżkę podatku od wynagrodzeń dla pracodawców i pracobiorców (od przyszłego roku o 0,15 pkt. proc. i od 2017r. o 0,3 pkt. proc.), co konkretnie oznacza, że np. pracownicy o najniższych dochodach będą oddawali fiskusowi o 4,5 euro miesięcznie więcej niż dotychczas. Wydłużony ma być natomiast okres zatrudnienia, upoważniający do pobierania pełnej emerytury, z obecnie 41,5 lat do 43 lat pracy, lecz dopiero w… 2035r. Ale i od tej reguły przewidziane są odstępstwa dla pracujących w zawodach szczególnie uciążliwych dla zdrowia.
A wszystko to mimo kiepskiego rozwoju francuskiej gospodarki i niewesołej sytuacji na rynku pracy, przy bezrobociu wahającym się na poziomie 11 proc. i wzroście gospodarczym wynoszącym 0,8 proc. PKB. Jak tak dalej pójdzie, do 2020 r. deficyt w francuskim funduszu emerytalnym może wzrosnąć do 20 mld euro, krytykują organizacje pracodawców. Według szefa związku przedsiębiorców Medef (Le Mouvement des entreprises de France) Pierre`a Gattaz`a, pomysły tandemu Hollande/Ayrault są nie do zaakceptowania i prowadzą ku katastrofie, jednakże wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym miesiącu projekt nowelizacji ustawy zostanie zatwierdzony przez parlament.
Temat wieku emerytalnego wrócił też do dyskusji między Odrą a Renem, gdzie trwa właśnie ostatni etap kampanii wyborczej. Obecnie Niemcy przechodzą na emerytury mając 65 lat i… zazdroszczą Francuzom. Zgodnie z ustawą obowiązującą od tego roku, granica ta ma być „stopniowo przesuwana”, tak, by pełne świadczenia emerytalne przysługiwały po przekroczeniu 67 roku życia, lecz dopiero od… 2031r. (sic!). Sekretarz generalna socjaldemokratów (SPD) Andrea Nahles wezwała niedawno do wznowienia debaty, ponieważ - jej zdaniem - przyjęte zasady prowadzą do „starczej biedy”, gdyż, po pierwsze, nie wszyscy będą mogli tak długo pracować, po drugie, nie dla wszystkich w tym wieku będzie praca, a po trzecie, nie wszyscy będą mogli odprowadzać składki na ubezpieczenia emerytalne. Wiceprzewodnicząca SPD, minister pracy, równouprawnienia i spraw socjalnych w Meklemburgii-Przedpomorzu Manuela Schwesig zaapelowała wprost do towarzyszy partyjnych, aby w swym programie ujęli powrót do granicy wieku emerytalnego 65 lat. Co ciekawe, Schwesig powołana została do tzw. wyborczego teamu kompetencyjnego przez lewicowego kontrkandydata kanclerz Angeli Merkel, Peera Steinbrücka. On sam wypowiada się na ten temat niejasno: podczas pojedynku telewizyjnego z Merkel, z jednej strony odciął się nieprzekonywająco od wypowiedzi Schwesig, ale z drugiej strony ją wspierał, że trudno wymagać od osoby w podeszłym wieku, aby „prowadziła autobus szkolny”…
O niebezpieczeństwie „masowych obniżek emerytur” w Niemczech po wydłużeniu okresu pracy zawodowej, bez zadbania o zatrudnienie ludzi starszych w pełnym wymiarze z wydłużeniem tzw. okresu składkowego (na świadczenia socjalne), mówił wcześniej także szef chadeków z współrządzącej bawarskiej partii CSU i premier tego landu Horst Seehofer. Wątpliwe, aby Niemcy wrócili do starych zasad sprzed roku, tym bardziej, że początek wypłacania emerytur dla pracowników w wieku powyżej 67 lat ma w RFN nastąpić dopiero za 28 lat, ale już dziś politycy zastanawiają się, jak uniknąć zubożenia własnego społeczeństwa.
Jak to się ma do zaangażowania naszego rządu poprawę i zapewnienie godnego bytu polskim emerytom - biedocie skazanej na jałmużny z PZU i do zamachu, dla doraźnego połatania dziur budżetowych, na OFE? Nijak, niestety, po prostu nijak…
Piotr Cywiński. wpolityce.pl
Napisz komentarz
Komentarze