Nad procedurami antykorupcyjnymi Rząd Donalda Tuska pracuje już drugą kadencję. Jak się okazuje wciąż bezskutecznie. Z raportu, który sam przygotował wynika, że wciąż wiele stref życia publicznego zainfekowanych jest korupcyjną chorobą. Należą do nich służba zdrowia, infrastruktura, informatyzacja administracji publicznej, oświata i szkolnictwo wyższe, administracja celna i skarbowa, instytucje wdrażające programy unijne, organy ścigania i wymiar sprawiedliwości, sektor gospodarczy i profesjonalnych zawodów sportowych. Co ciekawe, dokument przestrzega, że również zbliżające się wybory samorządowe zagrożone są procederem korupcyjnym. Taka autodiagnoza nie najlepiej świadczy o stanie Państwa, za który odpowiadają właśnie rządzący.
Kolejny raz kiedy Rząd bezradnie rozkłada ręce, lekarstwem mają być kolejne urzędnicze posady. Nie oszukujmy się jednak, że one mogą cokolwiek zmienić, tak jak nic nie zmieniły stanowiska wewnętrznych audytorów. Jedyne co może pomóc to uporządkowanie systemu prawnego, jego uproszczenie i ograniczenie roli urzędnika oraz liczebności administracyjnego aparatu, przy równoczesnym stworzeniu korpusu administracji publicznej, o przynależności do którego decydować będą obiektywne egzaminy, których wyniki byłby ogólnodostępne dla każdej osoby zainteresowanej.
Konieczne są też odpowiednie regulacje prawne. Niedopuszczalnym jest bowiem, by osoba skazana prawomocnym wyrokiem za korupcje mogła nadzorować warte setki milionów inwestycje finansowane ze środków publicznych, tak jak ma to miejsce w Tomaszowie Mazowieckim. Problemy tego rodzaju powinien regulować nie tylko dobry obyczaj ale prawo, poprzez dożywotni i absolutny zakaz wykonywania jakichkolwiek czynności w sferze publicznej.
Samorządy narażone są w sposób szczególny na plagę korupcji. Nie zawsze jednak ma ona postać pieniędzy wręczanych komuś w kopercie. Najczęstsze przypadki to „kupczenie” miejscami pracy. Przychylność radnych najzwyczajniej w świecie się kupuje. Pomysł wprowadzenia zakazu pracy w sferze publicznej dla radnych i członków ich najbliższej rodziny nie jest przypadkowy. Patologia jest bowiem wszechobecna. Wystarczy przejrzeć oświadczenia majątkowe samorządowców, by stwierdzić na ile ich decyzje mogą być niezależne. Stanisław Stańdo, Tomasz Kumek, Tomasz Wawro, Łukasz Rzęczykowski, Ryszard Goździk zatrudnieni są w jednostkach podległych bezpośrednio miastu. Wielu innych, jak np. Henryk Dworczak swoje podporządkowanie prezydentowi dokumentują zatrudnianiem osób sobie najbliższych. Za przychylność przy głosowaniach zatrudnia się córki, żony, mężów, synów, bliższe i dalsze kuzynki.
Tego rodzaju działaniom zapobiegać mają powołany przez premiera międzyresortowy zespół, zbierający się na posiedzeniach dwa razy do roku oraz powołani w urzędach centralnych koordynatorzy antykorupcyjni.
Jak podaje PAP miernikiem "Rządowego Programu Przeciwdziałania Korupcji na lata 2013-2018" ma być wskaźnik Indeksu Percepcji Korupcji (IPK) publikowany corocznie przez Transparency International. W indeksie każdy kraj plasuje się na skali od 0 do 10, przy czym zero oznacza największy poziom postrzegania korupcji, 10 najmniejszy. W 2012 roku wskaźnik Polski wyniósł 5,8 punktów. Co oznacza, że na 182 ocenianych państw Polska zajęła 41. miejsce. Program zakłada wzrost wartości IPK do 2018 roku o 10 proc. – do poziomu 64 punktów.
Napisz komentarz
Komentarze