- Dobrze wiemy czego mamy serdecznie dość. Mamy dość rządów biurokratów, wysokich i skomplikowanych podatków, wadliwego prawa, opresyjnego państwa, czy arogancji władzy. Mamy po prostu tego dość. To nie są tylko abstrakcyjne słowa. To nie są slogany polityczne. To są realne problemy, które dotykają zwykłych ludzi. Mamy dość barier hamujących potencjał i energię, która jest w Polakach. – w tym tonie rozpoczął spotkanie prowadzący je Seweryn Szwarocki.
Konwencja podzielona została na szereg kilkuminutowych ale za to dynamicznych i konkretnych w swojej treści wystąpień. Jako pierwszy głos zabrał młody przedsiębiorca, prowadzący na Saskiej Kępie w Warszawie kawiarnię.
- Zdążyłem się już przekonać, że przedsiębiorca w Polsce nie ma łatwego życia – mówił Paweł Skotarek, podkreślając, że bycie przedsiębiorcom przypomina u nas maraton z przeszkodami. – Nie ma go dlatego, że zamiast skierować energię na rozwój swojego biznesu, jest zmuszony do walki z uciskiem biurokratycznym i podatkowym swojego Państwa. Z mojej perspektywy te obciążenia to konieczność powiedzenia pracownikowi, że ma do wyboru umowę śmieciową albo połowę pensji, bo druga połowa idzie na emeryturę pod palmami i dbających o nasze dobro urzędników. Pierwsze o czym musi pomyśleć młody przedsiębiorca chcący otworzyć firmę, to znalezienie biura rachunkowego, bo gdyby sam chciał zająć się papierami, to musiałby tę firmę szybko zamknąć. Z drugiej strony krew człowieka zalewa, gdy słyszy się, że kolejny zagraniczny koncern korzysta w Polsce ze zwolnień podatkowych.
Przedsiębiorca wyjaśniał, że nie oczekuje pomocy Państwa a jedynie tego, by ono mu w jego działalności nie przeszkadzało. Nie widzi konieczności rejestrowania swojej działalności w innych europejskich krajach, ponieważ uważa, że przyjazny system można stworzyć także w Polsce.
Młodzi ludzie dominowali na Sali przy ulicy Marii Konopnickiej i ich problemy były mocno akcentowane w czasie całej konwencji. Dotyczyły zarówno systemu oświaty, jak i braku realizacji kariery zawodowej dla dobrze wykształconych i nastawionych na samorealizację dwudziestokilkulatków. Mówiła o tym między innymi studentka Joanna Janik.
- Studiuję równocześnie dwa kierunki – przekonywała. – Rozpoczynając studia wierzyłam, że dadzą mi one jakąś szansę na lepszy start w życiu zawodowym. Dzisiaj już wiem, podobnie jak moje koleżanki i koledzy, że to jest niemożliwe, że wejście w dorosłe życie jest nam maksymalnie utrudniane, że ten wysiłek wkładany w naszą edukację nie procentuje. Dlaczego ludzie, zadowalający się bylejakością mogą z łatwością żyć z zasiłków, którymi Państwo ich hojnie obdarowuje a ci, którzy są ambitni i chcą czegoś więcej muszą wyjeżdżać za granicę – stawiała retoryczne pytania.
Mimo to studentka wierzy, że Polskę można zmienić. Młodzi Polacy chcą żyć i mieszkać w Polsce ale takiej, w której warunki życia nie będą odbiegać od warunków w innych europejskich krajach, jak Niemcy, Belgia, Anglia i Szkocja. W podobnym tonie wypowiadała się Agata Gierczak, młoda kobieta, która zdecydowała się na powrót z emigracji.
- Wszyscy zastanawiają się i pytają po co i do czego wróciłam. – mówiła. – W Londynie studiowałam ekonomię polityczną. Wróciłam, bo czuję, że jestem związana z krajem. Uważam, że zmiany są możliwe ale nie ma co oczekiwać, że przyjdą one od góry. Zmianą jesteśmy my, młodzi ludzie. To do nas należy inicjatywa. Działanie oddolne, które jest szansą, której nie wolno nam zmarnować.
Wiceprezes Republikanów, Paweł Gruza, będący także autorem ustawy o rzeczniku praw podatnika (jedynej obywatelskiej ustawy, która przeszła przez Sejm w pierwszym czytaniu) poruszył temat modernizacji systemu podatkowego by przesunąć tzw. dzień wolności podatkowej z 22 czerwca, na który on obecnie wypada i co roku jest on sukcesywnie opóźniany. Oznacza to obniżenie wszelkich obciążeń podatkowych oraz para podatkowych nakładanych na obywatela przez władze szczebla zarówno centralnego, jak i samorządowego.
- Dzień wolności podatkowej jeszcze sześć lat temu przypadał o tydzień wcześniej – mówił Gruza. – Musimy tę tendencję odwrócić. Jak to zrobić? Musimy Polskę przekształcić w kraj przyjazny przedsiębiorczości – przekonywał. – Dotyczy to szczególnie małych i średnich przedsiębiorców, którzy mają wyjątkowo trudną sytuację. Musimy też ułatwić życie mikro przedsiębiorcą, którzy dzisiaj wahają się czy wyjechać na Zachód, czy założyć i ryzykować biznes w Polsce.
Zdaniem wiceprezesa są trzy najważniejsze sprawy do zrobienia. Pierwsza z nich to modernizacja systemu podatkowego, ponieważ obecne ustawy podatkowe pisane były w pierwszej połowie lat 90-tych. Republikanie chcą zlikwidować 40 różnych deklaracji podatkowych i zastąpić je jednym podatkiem od funduszu płac przy równoczesnym obniżeniu kosztów skarbowości.
Drugim postulatem jest obniżka kosztów pozapłacowych pracy. – Mamy tworzyć taki system, który pomoże młodym Polakom podejmować decyzje o pozostaniu w kraju. Państwa zachodnie konkurują z nami między innymi niskim ZUS-em.
Trzecią ważną sprawą, według Gruzy jest wprowadzenie pakietu dla uczciwych podatków - Ministerstwo Finansów musi odzyskać zaufanie wyborców. Musimy wykluczyć możliwość wielorakich interpretacji tych samych przepisów.
W konwencji wzięli udział także przedsiębiorcy. Tomasz Janik jest producentem okien. Prowadzi działalność w 18 krajach świata. – Oprócz tego, że jestem przedsiębiorcom, to jestem też ojcem czwórki dzieci a wiec mam dla kogo zmieniać ten kraj. Republikanie, jako pierwsi stworzyli mapę wydatków Państwa.
Janik przyrównywał swoją działalność, którą prowadzi w Specjalnej Strefie Ekonomicznej w Suwałkach oraz w Chinach. Różnica między obu lokalizacjami jest jego zdaniem ogromna. – Przez pierwszych dziesięć lat działalności strefy suwalskiej koszty administracyjne były kilkakrotnie wyższe od kosztów wszystkich inwestycji wszystkich inwestycji na tym terenie. To jest skuteczność pomysłów urzędników na rozwijanie biznesu w Polsce.
- Czy widzicie różnicę między politykiem a mężem stanu – pytał. – Polityka w Polsce nie interesuje przyszłość jego kraju a jedynie to jak zachachmęcić kilka procent to z lewej, to z prawej strony. Mąż stanu myśli jak zmieniać kraj.
Michał Czarnik ze Stowarzyszenia Republikanie opowiadał o tym w jaki sposób funkcjonuje ZUS, chociaż właściwiej byłoby powiedzieć, że tematem jego wystąpienia było to, że nikt sposobu działania tej instytucji w Polsce nie jest w stanie pojąć.
- Wiem jedno o ZUS-ie – mówił. – Wiem, że jest to system bardzo nieefektywny, bardzo drogi i nie spełniający swojej podstawowej roli. Kto z Was wierzy, że za 40 lat dostanie taką emeryturę, która pozwoli mu godnie przeżyć starość? – pytał i ani jedna ręka na Sali nie podniosła się do góry. – Ja również w to wątpię ale wszystko wskazuje na to, że nasza klasa polityczna w to wierzy, bo nikt się nie bierze za reformę naszego systemu emerytalnego. Jedyne co klasa polityczna robi, to ostrzy sobie pazury na nasze pieniądze zgromadzone w OFE.
Czarnik i Republikanie proponują emeryturę obywatelską, jednakowej wysokości, płatną, z budżetu państwa. System zaprojektowany w ten sposób mają zapewnić realne świadczenia emerytalne.
Zaproponowano też system świadczeń prorodzinnych: dwuletnie urlopy macierzyńskie płatne z budżetu państwa, bon oświatowy na opiekunkę albo na przedszkole, system odliczeń podatkowych dla rodzin wielodzietnych.
W konwencji wzięła udział także Anna Streżyńska, była szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej, która mówiła o sprawności administracyjnej i instytucjonalnej Państwa, w kontekście rynku telekomunikacyjnego. – Instytucja państwowa nie musi być indolentna – przekonywała. – Potrzebny jest dobry zespół, który czuje misję oraz dobre prawo.
Streżyńska uważa, że współczesne młode pokolenie Polaków może aktywną działalność prowadzić w sieci, ponieważ polityka w naszym kraju jest „zabetonowana”. Jej zdaniem też doświadczenia w budowaniu sprawnych instytucji można przenieść na wszystkie sektory życia publicznego. – Warto zwrócić uwagę, że w naszej Konstytucji nie mówi się już o Służbie Zdrowia. Zastąpiło ją określenie ochrona zdrowia. Doprowadziło to, że celem służby zdrowia nie jest człowiek ale płatnik, czyli NFZ, który decyduje o tym w jaki sposób jest realizowane nasze prawo do opieki zdrowotnej. Lekarzy sprowadzono do roli urzędnika wypełniającego papierki.
Na konwencji wystąpił przedstawiciel Ruchu na Rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, Patryk Hałaszkiewicz, który opowiadał o konieczności zmiany ordynacji wyborczej z proporcjonalnej na większościową. – Bierne prawo wyborcze jest fikcją a wybory nie są bezpośrednie. Głosuje się na ludzi wskazanych nam przez partie. Chcemy 460 jednomandatowych okręgów wyborczych z równym prawem do kandydowania dla wszystkich. Chcemy by posłowie byli odpowiedzialni przed nami a nie przed szefami partyjnymi - przekonywał.
Ciekawy głos w dyskusji należał do przedsiębiorcy Cezarego Kazimierczaka, równocześnie prezesa związku przedsiębiorców i pracodawców. – W Polsce kolejne Rządy jako biznes traktują duże firmy, korporacje zagraniczne. Ma to pewne uwarunkowania historyczne, ponieważ znamy trzy modele wychodzenia z komunizmu. Środkowoeuropejski, czyli sprzedać sektory skoncentrowane zachodowi. Model rosyjsko – ukraiński, czyli sprzedać koleżkom. Model Azji centralne, czyli oddać rodzinie. Zapomina się, że dużych firm jest 4,8 tys., a małych i średnich przedsiębiorstw są dwa miliony. To małe i średnie przedsiębiorstwa tworzą ¾ miejsc pracy a mimo to dla rządzących one nie istnieją.
Pojawiły się też elementy prorodzinne i antyaborcyjne. Przedstawić swoje poglądy miała okazję przedstawicielka fundacji Pro - Prawo do Życia. Mówiła między innymi o akcji zbeirania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o ochronie życia płodów - Mało kto wie, że w Polsce zabija się dzieci nie tylko do 12 tygodnia. Dziecko zdiagnozowane jako chore może być zabordowane nawet w 6 misiącu ciąży i to jest zgodne z prawem - wyjaśniała. - To jest kolejny dowód na to, że to Państwo jest zepsute i jeśli mamy budować państwo sprawiedliwe, to prawa do życia nie możemy pominąć. Mówię to nie tylko jako pełnomocnik akcji ale również jako matka dziecka z zespołem Downa. W swoim człowieczeństwie jesteśmy wszyscy tacy sami - dodała.
Swoje pięć minut miało także środowisko lekarskie, reprezentowane przez przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, Krzysztofa Bukiela, który porównywał metody zarządzania w Japonii i w Polsce. - Japonia słynie dzisiaj ze znakomitej jakości a produkty i gospodarka podlegają ciągłemu udoskonaleniu - mówił przewodniczący. - Polska zareządzana jest w sposób dokładnie odwrotny niż ma to miejsce w Japonii. Politycy pytają nas co sądzimy na jakiś temat, a później robią dokładnie odwrotnie. Opinie ludzi, środowisk, przedstawicieli różnych zawodów są lekceważone.
Nie mogło zabraknąć wypowiedzi przedstawiciela największej w Polsce młodzieżowej organizacji konserwatywno liberalnej Koliber. Stowarzyszenie reprezentował jego prezes Jakub Kulesza.
- Głównym powodem, dla którego znaleźliśmy się na konwencji Republikanów a nie jakiegoś ugrupowania parlamentarnego jest skostniały system polityczny i całkowicie zabetonowane partie, w których od lat widzimy te same twarze – mówił do licznie zgromadzonych Kolibrantów. – Rozejrzyjcie się po Sali. Wśród was nie ma ani jednego zdyskredytowanego i skompromitowanego polityka, ani jednego farbowanego lisa i ani jednego spadochroniarza. Z drugiej strony mamy profesjonalne zaplecze z ogromnym doświadczeniem bojowym. Naszym celem jest zmiana Polski a szansa, że zmiany przeprowadzą Republikanie jest wielokrotnie większa niż to, że zmienią ją ci, którzy rządzą nami od 20 lat.
Jako kolejna przy mikrofonie pojawiła się jedna z dóch osób, na które większość osób tego dnia czekała szczególnie. Paweł Kukiz, lider zespołu Piersi, znany nie tylko ze swojego dorobku artystycznego ale również jako inicjator akcji "Zmieleni", której wynikiem ma być ogólpolskie referendum dotyczące wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych.
Kukiz chwalił program Republikanów ale przekonywał, że bez wprowadzenia JOW-ów, nie będzie on możliwy do zrealizowania. Według muzyka, ordynacja proporcjonalna zapewnia władzę absolutną partii, która w danym momencie obejmuje władzę i trudno odmówić racji temu stwierdzeniu.
- Tak naprawdę w Konstytucji usunięto tylko dwa zapisy – tłumaczył. – O wiecznej przyjaźni ze Związkiem Sowieckim i przewodniej roli PZPR. Cały mechanizm pozostał identyczny. Demokrację mamy raz na cztery lata, trwa 24 godziny i kończy się w momencie wrzucenia głosu do urny. Partia, która obejmuje władzę, posługuje się tymi samymi instrumentami, jak niegdyś PZPR i zawłaszcza całe Państwo.
Przemówienie Kukiz spotkało się z entuzjastycznym aplauzem. przy urnie, a potem partia wygrywa i zawłaszcza całe państwo. - Żądamy tego, co nam jest należne, żądamy tego, by móc decydować o swoich własnych losach. Musimy zrobić tylko jedną rzecz - połączyć siły. Przyjdzie taki moment, że połączymy siły i rozpirzymy ich w dym! = Podsumował przy okazji porównując swoich dawnych kolegów z NZS do panien lekkich obyczajów.
Na koniec pierwszej części konwencji wystąpił Przemysław Wipler. – Żyjemy w momencie, kiedy 2,5 mln Polaków wyjechało z kraju, co trzeci chce wyjechać, zaczynamy wymierać, nie mamy dzieci, a dzieci zaczęły być towarem luksusowym. Dlaczego jesteśmy w takiej sytuacji? I skąd zadowolenie rządzących naszym krajem? - pytał retorycznie. – Są ludzie, którzy naprawdę uważają, że żyjemy na zielonej wyspie, że w Polsce jest dobrze, że odnieśliśmy wielki sukces a każdy kto uważa inaczej jest malkontentem. Na tej Sali nie siedzą malkontenci ale ludzie, którzy chcą zmienić nasz kraj.
Wipler podkreślał, że Polacy chcą żyć w dumnym i zamożnym kraju. w kraju sukcesu. – Chcemy więcej wolności, chcemy więcej odpowiedzialności, chcemy więcej miejsca dla obywateli. Kim są ludzie, którzy rządzą naszym krajem? To ludzie, którzy obiecywali nam niższe i prostsze podatki, a wprowadzili nam nowe daniny publiczne i nowe obciążenia. Przy okazji zwiększyli dramatycznie wydatki naszego Państwa. Gdyby nie to, w tej chwili mielibyśmy nadwyżkę budżetową. Mamy ludzi, którzy zadłużają nasz kraj a z drugiej strony mamy ludzi, którzy chcą nas zadłużyć jeszcze bardziej.
Republikanie wierzą w wolność oraz w to, że Polacy potrafią lepiej wydać swoje pieniądze niż w ich imieniu robią to urzędnicy i politycy.
Napisz komentarz
Komentarze