Na pociąg klasy Ekonomi nie miałem szans. Z Probolinggo do Jember były cztery godziny jazdy. Jeden skład odjeżdżał o 5 - czyli skoro świt; drugi, o 16:00. Ale przecież słowa kolejostopowej piosenki brzmią "Wsiąść do pociągu, byle jakiego.....". Kelas biznes. 9 rano. Pasuje jak ulał. Maszynista. Mogę jechać tym pociągiem? Do konduktora. Konduktor. Mogę jechać z Wami? Dokąd? Jember. Bilet masz? No właśnie..... nie mam pieniędzy na bilet. Wsiadaj. Tutaj możesz siedzieć. Nie przypuszczałem, że może pójść tak łatwo.
Nie przypuszczałem też, że po dwóch godzinach jazdy, usłyszę "wysiadaj". Ale konduktor mi pozwolił. Jaki konduktor? No ten z wąsami. Tu nie ma konduktora z wąsami. Na szczęście, nie znalazłem się w szczerym polu a na malutkiej stacyjcę. OK. Za pięć godzin, powinien tędy jechać Ekonomi. Dobrze że przyszło mi do głowy zapytać się o inne pociągi. Ke Jember? Tida ada. Towarowe? Nie ma. Ekonomi? Brak. Co? To. Tu się nie zatrzymują żadne pociągi. Ale mój się dopiero co zatrzymał. No właśnie, dziwne, nie? Gdzie my tak w ogóle jesteśmy?
Zawiadowca pokazał palcem na jakąś wioskę kilkadziesiąt kilometrów od głównej drogi. Według mojej mapy, nie byliśmy w żadnej kropcę - byliśmy w porze papieru. Super - gdzie jest droga? Dokąd jedziesz? Jember. To torami idź. A drogą? Drogą musisz się cofnąć do trasy. A którędy? Tamtędy. Dziękuję. Cofnięcie się do głównej trasy zajęło mi ponad trzy godziny - głównie marszu i kilku bardzo krótkich, autostopowych skoków w bemo, w których przez dziurawą podłogę było widać uciekające linie narysowane na jezdni.
Tam, udało mi się zatrzymać kierowcę jadącego na Bali. Gdzie Cię wysadzić? To mogę sobie wybrać miejsce? Mów a Cię podwiozę. Gdzie masz tego znajomego? Właściwie to on do 17 pracuje więc najlepsze będzie jakieś charakterystyczne miejsce. Stacja autobusowa? A kolejowa? OK. W ten sposób, po części kolejo-, po części autostopem, znalazłem się w miejscu, do którego i tak dojechałbym pociągiem.
W Kelas Biznes nie ma miejsca dla obnosnych sprzedawcow. Nie ma wiec rowniez miejsca dla kolejostopowiczy.
- Jestem na stacji, ale mówią mi, że nie przyjechał teraz żaden pociąg z Probolinggo - napisał Andrew. Trochę czasu zajęło mi wytłumaczenie jak się tu dostałem. To są moi rodzice, to moja siostra. Tutaj masz modem. Jak chcesz to skorzystaj z internetu. Ja muszę wrócić do pracy i za godzinę dołączę. Szybkie i zwięzłe powitanie.
W Indonezji, każdy posiadacz komputera ma minimum jeden modem 3G. To chyba najtańszy kraj na świecie żeby sobie takie cudeńko sprawić. Koszt zakupu - od 10 do 20 dolarów. Później, 10 dolarów miesięcznego abonamentu za nielimitowany internet. Niestety, nie wszędzie działa. U Andrew akurat nie działał. Grube ściany? Za dużo użytkowników? Niezapłacony rachunek? Co tam - posiedziałem sobie przed domem z jego rodzicami ćwicząc Bahasa Indonesia i próbując wymigać się od nauki jakiegokolwiek słowa w Bahasa Java.
Możesz zostać u mnie, ale nie mam czasu podczas dnia. Możesz też być u Sattara w akademiku. Jak wolisz? A co na to Sattar? I kto to w ogóle jest Sattar? Sattar mówi OK więc możemy do niego śmignąć jak chcesz. No to nie będę Ci głowy zawracał. Jedźmy. Sattar. Kilka minut rozmowy. Zaraz - ja skądś znam ten akcent. Skąd jesteś? Iran. Uścisk. Tak zazwyczaj reaguje się na rodaków po długim czasie za granicą. Nie wiem dlaczego, ale tak też reaguję na Irańczyków. Właściwie, Persów można uznać za swojaków. Najpopularniejszy w Iranie kanał muzyczny? Viva Polska. Ponad 100.000 polskich uchodźców przyjętych podczas II Wojny Światowej. Do tego, podobnie jak my, i oni lubują się w kombinowaniu jak tu przeskoczyć rzeczy, z pozoru niemożliwe.
Morze Kaspijskie, Zatoka Perska, Kish, Qeshm, Teheran, Dariush. Andrew, ten gość mi powiedział więcej o moim kraju niż ja wiem. To co? Chcesz jutro na Kawa Ijen jechać? A może pojutrze bo jest festiwal fotograficzny w Jember? Jest tam moje zdjęcie i fajnie byłoby jakbyś zagłosował. Nie ma sprawy.
Festiwal fotograficzny - zwykła, kameralna wystawa w centrum małego, nieciekawego miasta zaraz obok meczetu z kopułą w zielonym kolorze zbudowanym w nieco modernistyczny sposób jakby inspiracją był statek UFO. Irańczyk, którego poznałem kilka dni wcześniej, określił jawańskie meczety słowem "funky". Musisz wejść do środka. To jest wyjątkowy meczet. Macie jakiś sarong? Nie pod ręką. No to nie wchodzę. No, ale, ale. Jak tak mam - w krótkich spodenkach? No fakt, w krótkich spodenkach nie wypada. W ogóle to dlaczego, kobiety mają na miejscu zapewnione okrycie, a faceci, jak się zapomną, nie mogą wejść? A podobno, religie, dyskryminują kobiety.
Wieczór. Za godzinę zaczyna się festiwal jedzenia. Co to za miasto? Teoretycznie nic ciekawego, a cały czas coś się dzieje. Jeździsz na skuterze? Bo mamy jeden wolny. Linda źle się poczuła i musiała wracać do domu. Ktoś musi zająć się jej skuterkiem. W Indonezji, skuter pożycza się jak nożyczki czy chusteczki. W stronę głównego rynku jechaliśmy w ponad 10 jednośladów. W Jember funkcjonuje bardzo dobrze zgrana, couchsurfingowa społeczność. Słodycze - jak ja dawno nie jadłem słodyczy. Hong Kong? Dziwna nazwa dla ciastka. Szczególnie, że w Hong Kongu ich nie widziałem. 21. Co mi się tak powieki kleją? Kawa. Kolejna. Lepiej.
Male miasto. Nieciekawe. A co chwila jakies imprezy i festiwale.
Sattar: bo z tymi dziewczynami tutaj jest trudno. One mają bardzo tradycyjne podejście. Co?? Ty nie wiesz co mówisz. Rok tu już ponad mieszkam i wiem. Rozejrzyj się chłopie dookoła. No i? Chodź na spacer.
Zaczęliśmy rozmawiać z każdą przedstawicielką płci ładniejszej od nas ze znacznie lepiej od nas zbudowaną klatką piersiową. Zdobycie numerów telefonów nie było żadnym problemem. Później, obowiązkowe obgadywanie i eliminacja. Zostały trzy numery - jeden preferencyjny i dwa punkty na liście rezerwowej.
To dla mnie? No a co? Dla mnie? Ja tu przejazdem jestem tylko. Za dwa dni mnie tu nie będzie. Irańczycy - ogólnie bardzo w porządku ludzie - mają jedną, dziwną wspólną cechę narodową - brak im pewności siebie. A przecież Indonezja jest jednym z tych krajów, gdzie łatwo nabawić się kompleksu celebryty. Hello myster. Hi. Myster, myster, photo - słychać cały czas na ulicy.
Zdjęcie pamiątkowe z burmistrzem miasta. Gazeta, następnego dnia, napisała o dwóch ważnych gościach zza granicy. Jak ważna była nasza rola podczas festiwalu jedzenia - nie mam pojęcia. Chyba, że chodziło o wyjedzenie prawie wszystkich Hong Kongów.
Sattar, przez ponad rok w Indonezji, nie zdawal sobie sprawy, ze jest w jednym z tych krajow, gdzie obcokrajowcom grozi nabawienie sie tzw. "kompleksu celebryty".
To jest typowy lokalny napój. Jak ciepły podpiwek. Ale zaraz - nie nie podpiwek - podgrzane skondensowane mleko z przyprawami i dużą ilością imbiru. Imbir. Tego mi brakowało. Nie kawy. Zjazd. Nagle. Szybko. Nawet nie zauważyłem jak poczułem się jak po zejściu z karuzeli. Sattar, sorry, ale chyba nie będę mógł jechać na Kawa Ijen. Grypę mam. No nie wyglądasz najlepiej. No i najlepiej się nie czuję.
Ale po południu było ok. No właśnie mówię, że to grypa. Grypa tak nagle bierze. Chyba uaktywnił się mój wirus z Malezji - Kuantan - 5 osób chorych z minuty na minutę; Kuala Lumpur 2 osoby; Johor Bharu - 2 osoby, Singapur 3 osoby. Czyżbym to ja coś w sobie woził? Nic; musiało mnie też dorwać. Ostatni raz tak się czułem w Chinach. Cieszyłem się, że od kiedy wjechałem w tropiki, nic mnie nie brało. Cieszyłem się stalową odpornością. Czasem trzeba jednak odchorować żeby wzmocnić odporność. Bakterie i wirusy zabierają trochę czasu, ale dają bardzo ważne podczas, nie tylko podróżowania, ale i życia codziennego antyciała. Oczywiście, jeśli antybiotyki zostawi się jako ostatnią deskę ratunku.
Z wycieczki turystyczno-krajoznawczej nici. Ale może to i dobrze? W takim towarzystwie nawet nie miałem ochoty nic zwiedzać. Kawa Ijen mogę sobie odwiedzić za 20-30 lat. Najprawdopodobniej, będzie wyglądać tak samo. Ludzie będą już inni. Kultura, w dobie globalnej, internetowej wioski też.
Poranek. Pokój Sattara - mały, ale w świeżo odnowionym akademiku z łazienką z ciepłą wodą i prysznicem podłączonym do węża - rzadkość w Indonezji. Cena? Sattar narzeka - w Jember można znaleźć taniej. Ale w Iranie taniej nie znajdziesz. No nie. W Polsce musiałbyś jakieś 10 razy tyle szykować. To co? Ale 30 dolarów miesięcznie? W poprzednim miejscu, płaciłem 15. Jak się w ogóle czujesz? Świetnie! Ale wyglądasz paskudnie. Dzięki stary. Zawsze to chciałem usłyszeć. Miło poznać kogoś szczerego. Mogę Cię spakować do plecaka? Bum. Co to? Bomba? Sebastian. Pakujcie się jedziemy na plażę. Michał chcesz jechać? Mogę chcieć - jak można tam spać. Na początku, spać nie mogłem. Nie pozwoliły mi na to pszczoły w rurkach wbitych w drzewa ani zabawa w dopatrywanie się co miała na myśli woda rzeźbiąc rysunki w skałach.
Ufo bzdziozdzoly.
Biały piasek, kołyszące się na wietrze palmy, krystalicznie czysta woda, fale. Niestety, po czasie, przeszła mi ochota na moczenie choćby nóg. W ogóle, już nie miałem ochoty tam być. Rozglądałem się za miejscem gdzie mogłem przymknąć na chwilę oczy.
Postawiłem na fototerapię - zawinąłem się na jednej ze skałek. Obudź się. Przypływ idzie. To co? Zaleje mnie? Nie, ale jak będziesz tak spał to obudzisz się na wyspie. Trochę ciasno - wolałbym na tamtej wyspie.
Na tamtej, nawet nie chciałbyś spać. To wężowa wyspa. Nusa Barong syczy w nocy. A jak tam się płynie? Trzeba wyczarterować łódkę. A powrót? Jak rybak będzie pamiętał to Cię stamtąd odbierze. Są tam jakieś wioski? Tam nikt nie mieszka - tylko węże. Lepiej na noc nie zostawać. Bezludna wyspa - w XXI wieku. Nie jedyna w Indonezji.
Bezludna wyspa w XXI wieku. Nie jedyna taka w Indonezji. Podobno nawet syczy w nocy. Czyzby ktos plaze odkurzal?
Wróciliśmy - najpierw na pola tytoniowe, później spowrotem do miasta. Przez kolejne dwa dni, próbowałem wyleczyć się z nieprzyjemnego, łamiącego wszystkie kości grypska. Wszystko, jak ręką odjął, mijało na kilka godzin dzięki mocno eterycznej, ziołowej mieszance Ant-Angin - lokalnemu napojowi nafaszerowanego imbirem - i dużej ilości paracetamolu żeby wieczorem uderzyć jeszcze mocniej. Jak ja kocham ten stan - naszprycuje się paracetamolem, zaleje nerki ziołami i jestem jak lew. Wspomagacze przestaną działać i zamieniam się w bezbronną owieczkę.....
ZABAWA
Co wyrzeźbiła woda w skale?
Napisz komentarz
Komentarze