Po nocy w namiocie czułem się idealnie. W torbie miałem nadal trochę ciasteczek i wody, które dostałem od jednej z rodzin na imprezie we wsi. To postawiło mnie na nogi. Pora była wystarczająco wczesna żeby niezauważonym użyć górskiego strumyka jako prsznica i wanny w jednym :-). Z tym niezauważonym to tak nie do końca ale..... kto mnie tu zna?
Pakowanie namiotu zajęło mi ponad godzinę - nie chciało mi się go zwijać więc siedziałem sobie, paliłem i czekałem aż samo się zrobi. Około południa byłem już spowrotem na drodzę w stronę przejścia granicznego z Iranem. Ustawiłem się zaraz za blokadą policyjną. Pierwsze auto, które się zatrzymało jechało w przeciwnym kierunku.
"Co tutaj robisz?", zapytał facet w pickupie.
"Łapie stopa do Haj Omaran"
"Czemu nie pojedziesz taksówką?"
"Bo zostało mi 2.000 dinarów i tasówką za to chyba daleko nie zajadę"
"To ja ci zatrzymam taksówkę i zapłacę"
Ciężko było odmówić. Pan z pickupa na prawdę chciał pomóc. W końcu udało mi się przekonać go, że sobie poradzę bez taksówki i 10 minut później byłem już w ciężarówce do przejścia.
Tutaj raczej nie buduje sie tuneli.
Nie mogłem jechać z kierowcą ciężarówki przez granicę - musiałem wydać resztkę dinarów żeby nie mieć przy sobie pustej waluty więc w Hajomaran zjadłem skromne śniadanie i popiłem kawą.
Gdy doszedłem na przejście nikogo nie było. Dziwne - byli tylko pogranicznicy, którzy bez problemu puścili mnie na pieszo. Po stronie irańskiej, jak zwykle, mafia taksówkarska chciała kolosalne pieniądze za dowiezienie mnie do najbliższego miasta. Nie zgodziłem się i...... chwilę później zatrzymał się pickup. Kierowca zawołał mnie do środka i przewiózł do Orumiyeh - jakieś 140km od granicy. Później okazało się, że wszystko o mnie wiedział - gdzie nocowałem, gdzie jadłem śniadanie, o której byłem na granicy, co powiedział do mnie pogranicznik, itd. Trochę dziwnie się z tym czułem, ale skoro oni mają we krwi zadawanie tyle pytań to po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić, że wszystko będą o Tobie wiedzieć.
Teraz jestem w Orumiyeh w Iranie u Amira i Puriah. Puriah ustawił mnie na długi czas jeśli chodzi o filtrowany Internet. Magiczny klucz do wszystkich zabronionych treści nazywa się VPN więc ja jestem w Iranie a mój komputer zalowogany jest w Szwajcarii - fajnie, nie?
O tym, że Irak to bardzo niebezpieczny kraj, wie każde dziecko z podstawówki. Tutaj toczyła się wojna i ginęli ludzie. Pozwoliłem sobie zrobić listę kilku najbardziej śmiercionośnych zagrożeń, na które można się natknąć w Iraku. Jeśli masz słabe nerwy albo problemy z sercem, lepiej nie czytaj.
1. RUCH ULICZNY
Irak się szybko rozbudowuje. Większość aut na ulicy to nowe samochody i, jak się dowiedziałem, bardzo dużo ludzi przesiadło się z osiołka na samochód. Stąd, Irakijczycy mają jeszcze bardziej rozbudowaną ułańską fantazję niż Polacy. Droga to droga - nie ważne czy trzeba jechać po prawej stronie czy po lewej. Tam gdzie jest miejsce, tam trza się wcisnąc, więc zderzenia czołowe zdarzają się tutaj dość często. Kierowca też nie powinien się nudzić więc za kierownicą zalecane jest bawienie się komputerem pokładowym, oglądanie filmu na telefonie, robienie zdjęć, czy pisanie smsów. Uważajcie więc tak przy łapaniu stopa jak przy przechodzeniu przez jezdnię. Dla Irakijczyków, fakt, że prowadzą akurat samochód to sprawa drugorzędna.
Zielone czy czerwone - oni i tak sa wieksi wiec maja pierwszenstwo.
2. SCHODY
Są strome i krótkie (najlepsze słowo to ostre). Bardzo łatwo się potknąć i spaść albo ześlizgnąć się w dół z całego półpiętra. Obicia lub złamania gwarantowane.
Chyba jedno z najwiekszych zagrozen Iraku. Zlamania otwarte gwarantowane.
3. NIESPODZIEWANE DZIURY W CHODNIKACH
Najprawdopodobniej powstają w wyniku porwania przez UFO drzewa do analizy biochemicznej. Zdarzają się dziury różnej głębokości, więc trzeba cały czas mieć oczy wokoło głowy.
Ufo istnieje. To drzewo zostało porwane!
4. JEDZENIE
Według Goeffa, skoro gleba jest skażona to jedzenie też. Lepiej kupić w markecie importowane tureckie i irańskie produkty i upichcić coś z tych rzeczy. Papierosy są paskudne - ale skoro palisz to nie masz i tak wyjścia.
5. KLIMATYZACJA
Irakijczycy mają tendencję do używania klimatyzacji gdzie się da i najmocniej jak się da. Wyobraźcie sobie przejście z 50st w słońcu na 18 stopni w sklepie. Lepiej mieć w kieszeni koc termiczny. Tak na wszelki wypadek.
Jak widzicie, Irak to niebezpieczny kraj, z któremu ujść żywym udaje się nielicznym. Jeśli nie zginiemy w wypadku samochodowym to spadniemy ze schodów, wpadniemy w dziurę po drzewie albo dostaniemy takiego rozwolnienia, że umrzemy z odwodnienia doznając jednocześnie szoku termicznego. W najgorszym wypadku, wszystko stanie się równocześnie............
Muhammad jest nauczycielem angielskiego w Irackim Kurdystanie. Zagadal do mnie w kafejce internetowej w Erbil.
Napisz komentarz
Komentarze