Jedna Rosja, po ichniemu Единая Россия, kocha prezydenta, a partia, jak wiadomo, to naród. Popy też kochają swego niekoronowanego cara - głowę kościoła, bo oddał im cerkwie i bez strachu mogą palić świeczki oraz uczyć wierną młodzież tzw. sportów obronnych. W niemieckiej telewizji ZDF można było zobaczyć reportaż o moskiewskim duchownym, który pokazywał młodym jak rzucić wroga na glebę i przeładować kałasznikowa. W imię ojca, i syna, i ducha, oczywiście… Gdyby coś takiego zdarzyło się w RFN, cała światowa prasa ryknęłaby o odradzaniu się Hitlerjugend. Ale Rosja? Rosja to co innego. Lud rosyjski potrzebuje silnej ręki, zresztą sam wybiera…
A, że niekiedy tu i ówdzie da się słyszeć zaniepokojenie, jak np. w „Washington Post”, który ostrzegał:
Droga Putina nie wiedzie do państwa prawa, lecz do reżimu totalitarnego?
Notabene podobne echo rozległo się w innych krajach, lecz echo nie ma pojęcia jak jest na prawdę, bo przecież echo nie zna cyrylicy. Siergiej Kowalow, sowiecki dysydent i obrońca praw człowieka, za co był nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla w latach 1995, 1996 i 2004, określił był wybory we własnej ojczyźnie, jako „najbrudniejsze w postkomunistycznej Rosji”. Ten były zesłaniec na Kołymie niby zna cyrylicę, widać jednak wypił za mało, a ci, którzy obsypali go kiedyś gradem nagród, m.in. „Gazeta Wyborcza” (która zrobiła z niego w 2001 Człowieka Roku, a laudację wygłosił sam pan premier Jerzy Buzek), po prostu się co do niego pomylili. W końcu człowiek jest istotą omylną i niekiedy błądzi.
Teraz błąd chce naprawić stowarzyszenie o nazwie „Międzynarodowa Akademia Duchowej Jedności Ludów Świata”, która złożyła propozycję, by pokojowego Nobla przyznać w tym roku Władimirowi Putinowi, o czym dowiedziałem się z „New York Times`a”. Czemu nie, dostał ją na kredyt prezydent USA Barack Obama, to tym bardziej należy się ona jego rosyjskiemu koledze z urzędu, który nie dopuścił do napaści US Army na Syrię. Pomysł akademii już poparł prezydent Wenezueli Nicolás Maduro. Teraz tylko czekać, aż za kandydaturą Putina wstawią się inni, znani i cenieni. Na przykład były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder, który przecież dawno klarował, że jego przyjaciel z Moskwy jest „kryształowym demokratą”...
A propos Niemiec. Za Odrą zasługi zaprzyjaźnionego Putina, dostrzeżono już parę lat temu, gdy był jeszcze premierem Rosji. Jak nie patrzeć, nauczył się języka Goethego i prosił swych byłych pracodawców ze spółki akcyjnej KGB, aby oddelegowała go do pracy w Dreźnie. Sam notabene nieraz podkreślał, jak ceni i lubi niemiecki naród. Więc kuratorzy „Kwadrygi” bez wahania wytypowali go w imieniu niemieckiego narodu do tej prestiżowej nagrody. Przyznawana jest ona „wybitnym osobowościom polityki, gospodarki i kultury”, które „stanowią wzór i wytaczają kierunki na przyszłość” - brzmi oficjalne uzasadnienie tego wyróżnienia. Laureatem „Kwadrygi” jest m.in. nieżyjący już prezydent Czech Vaclav Havel, działacz antykomunistyczny i dramaturg, który po stłumieniu Praskiej Wiosny przez czerwonoarmistów i ich sojuszników, w tym Ludowego Wojska Polskiego, spędził schorowany parę lat w więziennej celi. A, że w tym czasie agent Putin służył „wspólnej sprawie” i zajmował się rozpracowywał środowiska dysydentów? Że, jak twierdzą Amerykanie, zerżnął doktorat, będący ponoć plagiatem publikacji profesorów Williama Kinga i Davida Clelanda z Uniwersytetu w Pittburgu? Po pierwsze, nikt w Rosji jego dysertacji nie analizował, po drugie, Amis nie znają cyrylicy, a po trzecie, młodość ma prawo do błędów, na których Putin mógł się sporo nauczyć. I się nauczył.
Niestety, chociaż ustalano już nawet szczegóły podjęcia dostojnego gościa z Rosji, inicjatywa z wręczeniem mu „Kwadrygi” się rypnęła. Wszystko przez paru warchołów z Bundestagu. Niejaki Serkan Tören z liberalnej partii FDP uznał kandydaturę Putina za „żenadę”, swoje dorzucił też szef parlamentarnej Komisji Praw Człowieka Tom Koenigs z Zielonych, który wielokrotnie czepiał się prezydenta-premiera-prezydenta jak rzep psiego ogona, a gdy usłyszał o przyznaniu mu „Kwadrygi” warczał, że to „karykatura”.
Nic to, czas robi swoje. Po wrześniowych sprzed dwóch tygodni liberałowie muszą zabrać swoje manatki z Bundestagu, a Zieloni - „pedofile” mogą gadać ile chcą - mimo ich sabotażu w wielkim planie uhonorowania Putina, świat potrafi docenić jego dorobek w budowie demokracji i zaprowadzaniu pokoju. Wiem, wiem, zaraz mi tu ktoś wyskoczy z trupem Aleksandra Litwinienki… - przecież Putin herbaty mu nie podawał i ma niepodważalne alibi, że w tym czasie był na Kremlu. To samo dotyczy „osadzonego” Michaiła Chodorkowskiego… - też wredne insynuacje, wyrok w jego sprawie wydał niezależny, samorządny Sąd Miejski w Moskwie, a nie Putin. Więc niech nikt nie wyjeżdża z jakimś gnębieniem rosyjskiej opozycji, uśmiercaniem dziennikarzy, okupowaniem Czeczenii, czy Abchazji i Osetii Południowej. Giną żołnierze, giną górnicy, kierowcy…, zawód dziennikarza nie jest wyjątkiem, też może ktoś zginąć. A Czeczenia odbudowuje się aż miło patrzeć, Czeczeni żyją wreszcie w pokoju, zaś Gruzini? - ci jeszcze poznają się na Micheilu Saakaszwilim, że to awanturnik po prostu, który spowodował przelew krwi. Nie bez powodu wówczas premier Putin miał powiedzieć do ówczesnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy`ego, o czym donieśli dziennikarzom tłumacze, że „powiesi Saakaszwilego za jaja”. Zasłużył sobie, a miłujący pokój prezydent Rosji zasłużył na Nobla, czego dowiódł dobitnie w Syrii.
Więc osobiście całym sercem popieram zgłoszenie Władimira Putina do tej nagrody. Jako kolejne kandydatury proponuję chilijskiego generała Augusta Pinocheta. Pardon, ten nie żyje, no to jest wielce zasłużony serbski generał Ratko Mladić. Spośród naszych rodaków należałoby wysunąć kandydatury generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka, póki jeszcze żyją, którym przecież zawdzięczamy pokojową transformację ustrojową, a świat obalenie komunizmu…
A tymczasem krzyknijmy chórem: Putin!-Putin-!-Putin…!
Rosji nie da się ogarnąć rozumem, ani mierzyć tą samą miarą. W Rosję można tylko wierzyć
- pouczał carski dyplomata i piewca Fiodor Tiutczew.
Co by nie mówić, miał rację. Zapomnijmy o uprzedzeniach! I wypijmy na zdrowie, skoro na rozum za późno…
Piotr Cywiński, źródło: wPolityce.pl
Napisz komentarz
Komentarze