Miałem wczoraj przyjemność odbyć krótką rozmowę z pewną osobą, która przewodzi jednej z ogólnopolskich organizacji, jakie poprosiłem w imieniu Klubu Republikańskiego o rekomendacje dla złożonego przez nas obywatelskiego projektu uchwały „Tomaszowska Karta Dużych Rodzin 3+”. Idea bardzo się mojej rozmówczyni podobała, szczególnie że nasz punkt widzenia na demografie okazał się mocno zbliżony.
Czytaj o projekcie uchwały: Tomaszowska Karta Rodziny Wielodzietnej 3+
Po kilkunastu minutach wymiany poglądów na temat wspierania rodzin wielodzietnych, moja rozmówczyni wspomniała, że miała niedawno okazję przez krótki czas przebywać w Tomaszowie. Myślałem, że jak zwykle usłyszę grzecznościowe „ach jakie to ładne miasto”. Tymczasem okazało się, że Tomaszów oczyma przybysza jawi się jako straszliwie zrujnowany, ze zniszczoną do granic możliwości infrastrukturą, prowincjonalny twór miejski, z którego jak najszybciej chce się uciekać. Żadne „Niebieskie Źródła”, żaden „Skansen Rzeki Pilicy”, żadne „Nagórzyckie Groty” tego nie zmienią.
Czytaj tekst uchwały: TKRW - podyskutuj
Kilka tygodni temu przeprowadziłem w Tomaszowie mały test sondażowy. Postanowiłem, że przepytam kilka osób o sytuację w mieście i o możliwość odwołania w drodze referendum urzędującego prezydenta miasta. Zacząłem od pełnomocnika ds. komunikacji społecznej, by następnie odbyć podróż przez przedstawicieli partii, partyjek, organizacji i osób uczestniczących w taki lub inny sposób w lokalnym życiu publicznym.
Okazało się, że wszyscy mają świadomość tego, że miasto chyli się ku upadkowi, jest zrujnowane i nie widać w nim żadnych perspektyw (poza oczywiście pełnomocnikiem prezydenta, Jakubem Pietkiewiczem). Nie ma też myśli, która wytyczałaby kierunek, w jakim miasto mogłoby podążać. Całkowita i absolutna degrengolada, jak powiedziałby Stanisław Ignacy Witkiewicz. Obecne zarządzanie miastem sprowadza się jedynie do marnej jakości bieżącego administrowania, bez wizji, pomysłów i widoków na przyszłość. Takie są opinie większości osób, z którymi rozmawiałem. Wszyscy oczywiście popierają pomysł przeprowadzenia referendum ale… pod warunkiem, że zorganizuje je i przeprowadzi ktoś inny.
Poza chyba jednym wyjątkiem, moje rozmowy kończyły się, kiedy pytałem, czy dana osoba, gotowa byłaby firmować swoim nazwiskiem akcję referendalną. Jednym słowem: „bierzmy się i róbta”. W oczach strach i zmieszanie, bo przecież każdy gdzieś pracuje, kogoś ma zatrudnionego i od kogoś tam jeszcze zależy. Wystarczy lekko pogrozić palcem, by z odważnego lwa zrobiła się mała, szara myszka.
Mam świadomość, że część osób która w rozmowie ze mną wyrażała swoje poparcie dla odwołania Rafała Zagozdona nie omieszkała okazać następnie swojej bezgranicznej lojalności dla urzędującej przy ulicy POW ekipy. Mówi się trudno. Ja natomiast przekonałem się raz jeszcze, że problemami Tomaszowa Mazowieckiego, które biorą się ze złego zarządzania nikt się tak naprawdę nie interesuje. Na pierwszym planie stawiany jest osobisty interes a nie dobro ogółu mieszkańców.
Tomaszów umiera, ponieważ nie ma tu żadnej alternatywy. Nie ma znaczenia, czy ktoś reprezentuje PiS, SLD, Platformę Obywatelską, czy partię urzędniczego interesu. Opozycyjność ma u nas charakter pozorny. Gdy przychodzi do realnych działań okazuje swoje prawdziwe oblicze.
Napisz komentarz
Komentarze