Po Mirosławie Kuklińskim funkcję radnego wojewódzkiego, związanego z powiatem tomaszowskim pełnić zaczął Jacek Popecki z Samoobrony. Jego jednak mniej zajmowało zabieganie o interesy mieszkańców Tomaszowa Mazowieckiego niż sprawowanie funkcji asystenta posła Łyżwińskiego. Śmiem twierdzić, że pożytek z tego radnego mieliśmy niewielki.
Jego miejsce po czterech latach zajął, umieszczony jako „jedynka” na liście syn posła Samoobrony, mieszkaniec podradomskiej miejscowości, specjalnie na potrzeby wyborów zameldowany w mieszkaniu należącym do pracownicy biura poselskiego własnego ojca. W Tomaszowie dzień po wyborach ślad po nim zaginął. Wyborcy mogli jedynie pluć sobie w brody, że dokonują absurdalnych i w żaden sposób nie uzasadnionych wyborów.
Minęły kolejne 4 lata, nadeszły następne wybory samorządowe. Wszyscy wiązaliśmy z nimi wielkie nadzieje. To przecież samorząd wojewódzki dysponuje ogromnymi pieniędzmi unijnymi, które zasilają Regionalny Program Operacyjny. Oczywistym było, że warto mieć w Sejmiku swojego człowieka a może nawet kilku. Wszystkie lokalne media zachęcały do głosowania na „swojaków”. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Aż trzy osoby z Tomaszowa zostały radnymi wojewódzkimi. Cezary Krawczyk z Platformy Obywatelskiej, Anna Grabek z Prawa i Sprawiedliwości oraz Andrzej Barański z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Wiele osób ogarnęła euforia. Niestety minęła ona bardzo szybko a na jej miejsce przyszło rozczarowanie. Nie upłynął jeszcze rok funkcjonowania a trójka naszych wybrańców już się zmęczyła podróżami do Łodzi. Jak jeden mąż (i żona) postanowili spróbować swoich sił w wyborach parlamentarnych. Swoją energię zamiast zaangażować w sprawy naszego miasta skierowali na załatwianie sobie miejsca na listach wyborczych. O ile w przypadku Andrzeja Barańskiego jego kandydowanie nie wiązało się z jakąś specjalną dla nas stratą, ponieważ jego miejsce w przypadku sukcesu wyborczego zająłby związany z Tomaszowem Mirosław Kik, to już na miejsce pozostałej dwójki trafiliby reprezentanci innych miast i powiatów. Niezależnie jednak od wszystkiego tego typu zachowanie jest dla mnie zwyczajnym oszustwem dokonanym na wyborcach, którzy w dobrej wierze oddali swoje głosy na te właśnie osoby.
Nasi radni w Sejmiku nie błyszczą, chociaż trzeba przyznać, że radny SLD wykazał się jakąś aktywnością składając wniosek o umieszczenie w budżecie województwa na ubiegły rok przebudowy skrzyżowania Warszawskiej i Szerokiej. Mimo, że nie został on uwzględniony, to pod presją mediów inwestycję zrealizowano.
Przeglądając wnioski, zapytania i interpelację radnych, jakie publikowane są na stronach Urzędu Marszałkowskiego zdziwienie budzić może ich mała ilość. Jak już się jakieś pojawiają, to ich tematyka wzięta jest raczej z kosmosu. Trudno stwierdzić na ile dane dostępne w Internecie są kompletne, ale nie znaleźliśmy żadnych zapytań, interpelacji czy wniosków składanych przez radnych Barańskiego i Krawczyka, za to dwie interpelacje złożyła Anna Grabek. Pierwsza z nich dotyczyła stadniny koni w Bogusławicach a druga składowiska odpadów w Sulejowie. Radna PiS złożyła także wniosek w sprawie powołania Społecznej Rady konsultacyjnej ds. Konsumentów. Wniosek i interpelacja oraz ich uzasadnienie są na żenująco niskim poziomie merytorycznym.
Co wobec tego robią wybrani przez nas radni Sejmiku wojewódzkiego? Poza uczestnictwem w różnego rodzaju uroczystościach, akademiach i wieczornicach wykazują duże zaangażowanie w załatwianiu spraw osobistych.
Warto zwrócić uwagę, że cała trójka samorządowców od lat utrzymuje się z posad w tzw. sferze budżetowej, najczęściej związanej z Urzędem Miasta albo Starostwem Powiatowym w Tomaszowie Mazowieckim.
Cezary Krawczyk był już prezydentem miasta, a przez kilka kadencji wójtem gminy Inowłódz. Pracownikiem samorządowym Starostwa jest też żona byłego wójta. Andrzej Barański pełnił funkcję radnego miejskiego i powiatowego, przewodniczącego Rady Powiatu, Starosty, prezesa TTBS a obecnie prezesa miejskiej spółki ZGWiK. Anna Grabek pracowała w MDK, była radną Rady Miejskiej.
Po wyborach samorządowych pozycja Andrzeja Barańskiego niewiele się zmieniła. Ze szczebla powiatu przeszedł o jeden stopień wyżej, ale zamiast przewodniczącym Rady stał się szeregowym radnym opozycyjnego klubu SLD.
Nieco dłuższy skok wykonała natomiast Anna Grabek, ambitna ta osóbka, została powołana od razu na funkcję wiceprzewodniczącej Sejmiku. Szybko też zmieniła się jej sytuacja zawodowa i specjalnie dla niej stworzono nikomu niepotrzebne stanowisko drugiego wicedyrektora Młodzieżowego Domu Kultury. Sytuacja jest tym bardziej skandaliczna, że tata wiceprzewodniczącej - wicedyrektorki jest równocześnie przewodniczącym Komisji Rewizyjnej w Radzie Powiatu Tomaszowskiego. Tym samym tata będzie kontrolował działalność własnej córki. Wyobrażam sobie, że karą za niewłaściwe zachowanie będzie tutaj kilka klapsów. Anna Grabek ma jednak większe ambicje. Pełnienie funkcji zastępcy szefa w instytucji, gdzie tych zastępców niedługo będzie więcej niż szeregowych pracowników jej nie zadowala. Niedawno wzięła udział w konkursie na wicedyrektora Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Spale. Skutek starań trudno oceniać, ponieważ sam konkurs pozostawiono nierozstrzygniętym.
Prawdziwym jednak rekordzistą jest Cezary Krawczyk. Swoje trzecie życie samorządowca rozpoczął od załatwienia sobie funkcji przewodniczącego Komisji Rozwoju Regionalnego, Gospodarki Przestrzennej, Transportu i Komunikacji w Sejmiku Wojewódzkim. Następnie partyjny kolega z Platformy Obywatelskiej, Piotr Kagankiewcz, załatwił mukolejną fuchę w podległym sobie urzędzie. Tym razem jest to Naczelnik Wydziału komunikacji Starostwa Powiatowego. By jednak dochody radnego nie były zbyt niskie wsparcie zapewnili mu także partyjni koledzy z województwa załatwiając miejsce w radzie nadzorczej jednej z samorządowych spółek w Łowiczu.
Jak widać radni potrafią być wyjątkowo zaradni. Potrafią doskonale i prężnie działać, tyle że nie zawsze te działania są pro publico bono. Do radnych wrócimy jeszcze przy okazji złożenia przez nich oświadczen majątkowych.
Napisz komentarz
Komentarze