Wszyscy boimy się choroby zarówno własnej, jak i naszych bliskich ale i kontaktu z osobami chorymi....
No właśnie z tym spotykaniem się z chorobami i zaburzeniami mam również ciekawe obserwacje. Ponieważ do naszego gabinetu przychodzi sporo dzieci autystycznych, to siłą rzeczy wchodzą one w interakcje ze zdrowymi dziećmi, które czekają na korytarzu na wizytę. Rodzice pytają często jak się zachowywać w obecności autystyków i ich rodzin. Przypominam sobie wtedy to, co powiedziała mi kiedyś pewna dorosła osoba niepełnosprawna. Powiedziała mi, że najgorsza to jest litość...
Bo zaniża poczucie własnej wartości?
Dokładnie tak. Z jednej strony litość, próby wyręczanie takiej osoby we wszystkim, z drugiej takie udawanie, że wszystko jest w normie i że osobie, z którą się stykamy nic nie jest. Widzę więc osobę na wózku a ja udaję, że tego nie dostrzegam. Zachowanie nienaturalnie obojętne, a przecież osoba na wózku siłą rzeczy przykuwa naszą uwagę. Tak samo dzieje się w przypadku dzieci autystycznych.
Mamy niską świadomość problemów niepełnosprawności?
Zdarza się, że reagujemy w sposób niewłaściwy, działając w dobrej wierze. Wyobraźmy sobie, że matka z dzieckiem autystycznym stoi w sklepowej kolejce. Dziecko coraz natarczywiej domaga się kupna batona. Wreszcie ktoś inny reaguje i mówi, no niechże pani kupi dzieciakowi batona albo ja mu kupię. Tymczasem sprawa wygląda tak, że matka nie kupuje batonika nie dlatego, że nie chce tego zrobić, ale dlatego, że dla zdrowia malucha jest to niewskazane.
Syndrom tupiącego nóżkami dziecka?
W ten sposób zachowują się dzieci zdrowe i dzieci z autyzmem.
Napisz komentarz
Komentarze