No właśnie porozmawiajmy przez chwilę o szkołach, a właściwie o Ośrodku Szkolno Wychowawczym na Majowej. On miał przez wiele lat taką złą opinię. O ile przy mniej wyedukowanym społeczeństwie połowy XX wieku, można byłoby to uznać za w jakiś sposób zrozumiałe, to już na początku XXI wieku, chyba raczej nie. Pytanie nasuwa się samo: czy dzieci autystyczne lepiej będą funkcjonowały w warunkach SOSW, czy w zwyczajnych szkołach.
Decyzję powinien podejmować rodzić po konsultacji ze specjalistą. To błędne myślenie, mówiące "co ludzie powiedzą, jak moje dziecko pójdzie do szkoły na Majową".
Samo słowo "majowa" wywołuje blokadę u rodziców.
To wciąż funkcjonuje. Majowa - nie, bo tam są dzieci głupie. Nie inne, tylko gorsze. Ośrodek niezasłużenie na tym cierpi. Stworzono w nim specjalne klasy dla dzieci z autyzmem. Ten Ośrodek ma bardzo dobrą kadrę. Popyt na tę szkołę, mógłby spowodować jej rozwój.
Rzeczywiście jest duża grupa dzieci, które lepiej, by poszły do takiego ośrodka, ponieważ ich zachowanie wskazuje, że dla nich będzie to najlepsze miejsce. Umieszczenie zaburzonego dziecka w kilkudziesięcioosobowej klasie z dużą ilością bodźców powoduje, że nie jest ono w stanie funkcjonować i przyswajać wiedzy, która mu się należy. Są też dzieci, które sobie radzą.
Moim zdaniem najgorszym pomysłem jest izolowanie dziecka i załatwianie mu indywidualnego toku nauczania. Jest to tym gorsze, że dzieci z autyzmem mają problem w relacjach z otoczeniem.
Pojawia się jednak obawa związana z brakiem tolerancji czy wręcz przejawami nienawiści do osób innych.
Na to trzeba spojrzeć w dwie strony. Nie da się dziecka chronić przez całe życie. Człowiek prędzej czy później zetknie się z nietolerancją. Osobny temat, to rodzice dzieci zdrowych, którzy nie zawsze są zadowoleni z tego, że do klasy trafia dziecko zaburzone. Tu rola szkoły w budowaniu właściwych relacji.
Praca ciężka ale i ciekawa.
Codziennie odkrywamy coś nowego. Cały czas pracując trzeba mieć świadomość zagrożeń.
Jest więc też stres. Jak go odreagować?
W górach oczywiście. Nie jestem maszyną. Żeby dobrze pracować, muszę odreagować. Bywa, że przyjmuję 20 dzieci dziennie, a pracuję od 8 do 20
Napisz komentarz
Komentarze